Drzwi otwierają się na każdą stronę,
Południe czasem przemyka przez okna,
Na ścianach wiszą teksty starych nowenn,
Firana błyszczy jak znoszony ornat.
Sens w tym odnajdziesz ( choć jest to bez sensu),
Bo najważniejsze (i może się zdarzyć),
Że szukał będziesz różnych precedensów,
By do właściwych zwracać się ołtarzy.
To tak na poczet wszystkich naszych szaleństw,
Z niewiary w wiarę, lecz częściej – odwrotnie,
Bo może dzisiaj Boga nie ma wcale,
Lecz jutro, kto wie? Może gdzieś go dotkniesz.
Lecz zważ, byś czasem, przez chełpliwość własną,
Imaginacji nie pomylił z Bogiem.
Drzwi wciąż otwarte mogą się zatrzasnąć
I sam zostaniesz, zaplątany w trwogę.