próbowałam smaku śniegu
uszczypliwości mrozu
gdy język przywierał do szyby
a nos chciał poznać zapach
fauny i flory rysowanej ręką
niewidzialnego artysty
wtedy najbardziej kochałam
wiosnę w jaskrawym świetle
ziemię jeszcze wilgotną
lubiłam stukanie obcasików
na trotuarze osuszonym wiatrem
prawie do białości
wiodły mnie stopy ku marzeniom
jak po dywanie stokrotek