Alina Kietrys – Laudacja dla Doroty Kolak – Laureatki Nagrody im. Ireny Solskiej

0
674
fot. Jacek Sadłowski

Gala wręczenie Nagrody im. Ireny Solskiej odbyła się 2 grudnia 2019 w warszawskiej siedzibie ZASP-u. Publikujemy wygłoszoną wówczas Laudację Aliny Kietrys na cześć Laureatki – DOROTY KOLAK:

Ma odwagę, umie prowokować, potrafi uprzeć się przy swoim. Stara się mieć czas dla innych, szczególnie lubi spotkania przy dużym stole w stylowym domu na Kaszubach, który obejrzałam dzięki wszechobecnemu Internetowi.

Chodzi do teatru nie tylko zawodowo, ale również dla przyjemności, umie zachwycać się pracą kolegów, krytykuje z taktem. Irytuje ją lenistwo, obłuda i chamstwo.

Wie, że ma predyspozycje do wielu aktorskich zadań, ale ostatnio gra, szczególnie w filmach,  głównie matki. W realu natomiast – teatralne życie ma na co dzień wyniesione jeszcze z rodzinnego domu w Krakowie. Przyznaje, że od dziecka poznawała teatr od kulis. A teraz jej mąż aktor – Igor Michalski jest dyrektorem Teatru Muzycznego w Gdyni. Córka Katarzyna  Michalska też jest aktorką i to dobrą. Nasza bohaterka jest babcią z pełnym szaleństwem wielkiej miłości do pierwszego wnuka.

Znak zodiaku Bliźnięta,  a więc – towarzyska, z nią po prostu nie można się nudzić. Ma mnóstwo pomysłów, energetyczna i rozbiegana, mówi chętnie, ale nie koniecznie tylko o sobie.

No więc teraz ja o Niej.

O dokonaniach aktorskich i osobowości Doroty Kolak pisano wielokrotnie. Podkreślano jej intrygującą i niespokojną urodę, dostrzegano role pełne dumy i siły, uważano, że kreowane przez nią postacie kryją swoistą tajemnicę. Dorota Kolak w teatrach Kalisza, Gdańska, Warszawy zagrała ponad 90 ról, a w kinie polskim zadomowiła się znakomicie w ostatnich dwudziestu latach, tworząc kilkanaście niezapomnianych kreacji. Nagradzana była za role drugoplanowe w filmach „Jestem twój” i „Zjednoczone stany miłości” na Festiwalach Filmów Fabularnych w Gdyni. Grała również w spektaklach Teatru Telewizji.

Jej recepta na sukces: żmudna praca nad rolą. „Jeśli szukam jakiegoś oparcia, to daje mi to przede wszystkim moje ciało i mój głos” – mówi.

Studiowała w krakowskiej szkole teatralnej. Pracowała wtedy usilnie nad warsztatem pod okiem Olgi Szwajgier (a więc dykcja i impostacja są moim „rusztowaniem – mówi Kolak) i Zofii Więcławówny, która w pełni uświadomiła młodej aktorce jak ważna jest precyzja ruchu w przestrzeni sceny. Zawodu uczyły ją również wybitne aktorki Ewa Lassek i Anna Polony. Przyznaje, że to właśnie te profesorki krakowskiej uczelni ukształtowały ją jako aktorkę, wpłynęły na jej ekspresję, nauczyły budowania roli.

Zadebiutowała w 1980 roku w Teatrze im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu rolą Klary w „Ślubach Panieńskich” Aleksandra Fredry w reżyserii Bogusława Michalika. O tej roli w Głosie Wielkopolskim Włodzimierz Braniecki pisał: Indywidualnością w spektaklu jest Klara, tegoroczna absolwentka PWST w Krakowie. Świetna ruchowo, mimiczna, umiała znaleźć wyrazista formę teatralną na granicy groteski. Obiecujący to debiut młodej aktorki.

Potem jeszcze w „Procesie” Franza Kafki w reżyserii Romany Próchnickiej zagrała skomplikowaną rolę, zbudowaną z dwóch postaci: Leni i Praczki. Ta dwoistość pozwala mi na poszukiwanie skrajnych środków wyrazu. Leni jest spokojna, zamknięta w sobie, prawie nieruchoma, delikatna i świadoma swojej urody. Praczka jest natomiast nieufna i prostacka. Łączy je narzucająca się seksualność. Jednak podczas prób Leni coraz bardziej staje się Praczką – pisała Dorota Kolak o tej ważnej roli. W Kaliszu był jeszcze „Cień” Wojciecha Młynarskiego, „Wesele” Wyspiańskiego, była też szekspirowska Julia w reżyserii Jacka Pazdro.

Do Gdańska, do Teatru Wybrzeże została zaangażowana w roku 1982 i zagrała wiele ważnych ról. Pierwszą, którą zwróciła na siebie uwagę w roku 1983 była Antygona w spektaklu reżyserowanym przez  Marka Okopińskiego. O którym moja redakcyjna koleżanka, nieżyjąca już niestety Ewa Moskalówna pisała: Dorota Kolak osiąga ogromne napięcie emocjonalne, co natychmiast przyjmuje młoda publiczność. To Antygona z trudem hamująca napięcie, wibrująca jak napięta struna. Owładnięta jest pragnieniem ofiary. Jej bunt może się wyrazić tylko egzaltacją śmierci.

Była też Dorota Kolak Mają Ochołowską w „Opętanych” Witolda Gombrowicza w reżyserii Tadeusza Minca, zagrała Felice w „Pułapce” Tadeusza Różewicza w reżyserii Krzysztofa Babickiego. W 1988 roku uhonorowano ją Nagrodą im. Wyspiańskiego za osiągnięcia aktorskie w Teatrze Wybrzeże. Z sukcesem zagrała Panną Julią w sztuce Strindberga, o  której to roli pisała Grażyna Zubrzycka (Wieczór Wybrzeża): Dorota Kolak jako panna Julia jest uwodzicielska i niebezpieczna na początku flirtu, później sfrustrowana, na przemian agresywna i bezradna, odpychająca i liryczna, wyniosła i poniżona (…). Niemal w każdej scenie udało się aktorce udowodnić, że oprócz warunków zewnętrznych ma także talent.

Doskonale pamiętam  Dorotę Kolak jako Marię Lebiadkinę w „Biesach” Fiodora Dostojewskiego w reżyserii Krzysztofa Babickiego  w 1992. Za tę rolę aktorka zdobyła wiele nagród i wielki szacunek publiczności. Jako Katarzyna w „Poskromieniu złośnicy” Szekspira w reżyserii Anny Polony była podziwiana, bo iskrzyła niebywale, była również  niezwykłą Marią w „Woyzecku” Büchnera,  czy Solange w „Pokojówkach” Geneta.

Pracowała z różnymi reżyserami (jeszcze nie wymienionymi): Rudolfem Zioło, Krzysztofem Nazarem, Grzegorzem Chrapkiewiczem, Adamem Orzechowskim, Anną Augustynowicz wielokrotnie. Nie tak dawno zagrała  sfrustrowaną, całkiem  jakby współczesną, a może jednak odwołująca się do sartowskich koncepcji,  Raniewską w „Wiśniowym sadzie” właśnie w reżyserii Anny Augustynowicz.  Z Grzegorzem Wiśniewskim spotkała się min. w „Matce” Witkacego. Była wstrząsającą Janiną Węgorzewską. O tej roli pisano, że była kreacją, a aktorka zaprezentowała najwyższą klasę. Jedna z recenzentek dodała: to bardziej Matka Kolakowej niż Witkacego. W „Słodkim ptaku młodości” Dorota  Kolak jest Alexandrą del Lago,  a w „Kto się boi Virgini Woolf” – Martą .

Pracowała też z sukcesami z  Krystyną Jandą, Adamem Nalepą, ostatnio z Janem Klatą (w Teatrze Wybrzeże „Trojanki”) i Krzysztofem Warlikowskim w Nowym Teatrze nad sztuką „Wyjeżdżamy”. To o tej roli u Warlikowskiego recenzentka Iga Herłazińska napisała: Bezsprzecznie najlepszą decyzją reżysera było zaproszenie do współpracy dwóch genialnych aktorek: Doroty Kolak i Janiny Jankowskiej-Cieślak.

– Wszystkie swoje doświadczenia i aktorskie odkrycia staram się przekładać na praktykę dydaktyczną – mówi Dorota Kolak. Od 1991 – dziś dr hab. Dorota Kolak pracuje jako wykładowca w Akademii Muzycznej w Gdańsku, uczy scen klasycznych, współczesnych, wiersza, plastyki ruchu scenicznego i piosenki. Wyreżyserowała kilkanaście dyplomów operowych na Wydziale Śpiewu Solowego. Na pytanie, co dzisiaj w zawodzie aktorki jest ważne odpowiada: świadomość, wiedza i oczytanie, dyscyplina, a także ciało, które w moich rolach jest ekwiwalentem stanu emocjonalnego kreowanych postaci. Zawsze staram się utrzymać ciało w dyscyplinie gry i przestrzeni, ale jednocześnie nie chcę go pozbawiać moich własnych, nieteatralnych rysów.

Kiedy znaczącymi rolami Dorota Kolak zaiskrzyła w polskim filmie, jeden z recenzentów napisał, że wieloletnie niedostrzeganie talentu Doroty Kolak w polskim filmie spowodowane było lenistwem reżyserów  czy reżyserów castingu, którzy rzadko sięgają wzrokiem poza Warszawę i jest ten fakt niewątpliwym wyrzutem sumienia dla polskiego kina. Tym bardziej podkreśla się rolę Mariusza Grzegorzka, który właśnie w 2009 roku obsadził Dorotę Kolak w drugoplanowej roli matki głównego bohatera w dramacie psychologicznym „Jestem twój”. Mówiono wtedy w Gdyni na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych, nagradzając Kolak za tę rolę w 2010 roku, że narodziła się po raz drugi. Tym razem jako aktorka wielkiego ekranu. I po jakimś czasie Dorota Kolak powiedziała:

To nie ode mnie zależało, czy zostanę dostrzeżona w kinie. Pracowałam ciężko, ale musze przyznać, ze w pewnym momencie miałam szczęście. Pewnie takich aktorek jak ja – z takim potencjałem – jest wiele. Bardzo długo nie grałam w filmie, bo nie dostawałam takiej szansy.

Do dzisiaj trwa znakomita passa filmowa Doroty Kolak. Ale o tych sukcesach musiałabym napisać kolejną laudację…

A wracając do teatru. Dorota Kolak jest już laureatką wielu nagród aktorskich uzyskanych na Opolskich Konfrontacjach Teatralnych, na Kaliskich Spotkaniach Teatralnych, nagrodzona została również Srebrnym Medalem Gloria Artis i obsypana nagrodami w Gdańsku: przez  krytyków teatralnych, publiczność i władze samorządowe.

Klub Krytyki Teatralnej i sekcja polska Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Teatralnych (AICT/IATC) jednogłośnie tegoroczną nagrodę im. Ireny Solskiej za całokształt osiągnięć artystycznych przyznał Dorocie Kolak, aktorce związanej od 37 lat z Teatrem Wybrzeże w Gdańsku. Jej ostatnia rola Hekabe w „Trojankach” Eurypidesa w reżyserii Jana Klaty wzbudziła nieukrywany podziw krytyki i publiczności. Ostatnio (grudzień 2019) „Trojanki” zostały wystawione na Festiwalu Boska Komedia w Krakowie. To była kolejna konfrontacja Doroty Kolak z wymagającą publicznością w rodzinnym Krakowie, mieście które – jak wiem – ma szczególne miejsce w Jej sercu.  Jacek Wakar w miesięczniku „Więź” o roli Hekabe w „Trojankach” napisał: W centrum zdarzeń, a zatem w centrum rozpaczy, jest Hekabe Doroty Kolak. Matka tracąca dzieci obumiera sama, chwila po chwili, kawałek po kawałku. Rola jest wstrząsająca, bo pozbawiona źdźbła aktorskiej histerii. Na pierwszym planie, a wtopiona w całość. Kolak z siwymi włosami, niższa od młodszych partnerek, ma w sobie tyle siły, jakby wypełniała całą scenę. To w jej Hekabe skupia się wszystko, co w gdańskich „Trojankach” najważniejsze – wojna widziana przez kobiety, ich zduszony krzyk niezgody na taki świat, oczy suche już bez łez. Patrzę na Dorotę Kolak i przechodzą mnie dreszcze. Wiadomo nie od wczoraj, że to jest wielka aktorka. Tyle że teraz – z większą niż jeszcze nie tak dawno intensywnością – pokazuje, że może zrobić wszystko, trafiając idealnie w każdy ton. Jako Hekabe ma w sobie esencję tragedii Eurypidesa, ale i cierpienie każdej matki, wraz z dziećmi tracącej uzasadnienie do życia. To wstrząsające.

Dorota Kolak słusznie uważa, że niemal wszystko można zdobyć dzięki pracy, konsekwencji i…szczerości. Dziękuję za to i za artystyczne istnienie, w którym podejmujesz tak wiele różnych działań. 

Nagroda im. Ireny Solskiej ustanowiona przez sekcję polską Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Teatralnych (AICT/ IATC) została stworzona z myślą o wyróżnianiu wybitnych polskich aktorek, które mają istotny wpływa na rozkwit sztuki aktorskiej. Patronka nagrody Irena Solska, odtwórczyni wybitnych ról w polskim teatrze była legendą wielu scen w XX wieku i jej kreacje budziły niekłamany podziw krytyki i szacunek widzów. Dotychczasowymi laureatkami nagrody im. Ireny Solskiej były: Danuta Szaflarska, Nina Andrycz, Emilia Krakowska, Anna Lutosławska, Halina Łabonarska, Anna Seniuk, Grażyna Barszczewska i Ewa Wiśniewska.

Witaj Droga Doroto w gronie wielkich Mistrzyń!

Alina Kietrys

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko