Bez kwitnie na mojej
Twarzy i na obłoku.
Wtedy taszczenie duszy,
Jak podźwignięcie piórka.
Kiedyś zapomnę te ukłony,
Zatrze je tamto. Kiedyś
Umoszczę sobie gniazda inne.
Tymczasem widzę jak rój
Uwija się nad zagadką.
Przechodzę w radość bezboleśnie.
Prawie na palcach.
Ruchem gąsienicy. Uważnym.