Księga pisana tachionami
w
dłoni.
Na stronicach przyszłość,
żywa,
płynie potokiem.
Obrazy z nieskończoności
obok,
jak
lustra w lustrzanej komnacie.
Nietknięte obszary
we
władaniu.
Zasiane ziarna kiełkują
na
planetach.
Czas posłuszny,
zegary w stresie
Jak zawsze Borys zmusza do uruchomienia wyobraźni. Proste, bardzo syntetycznep posługiwanie się słowem jest dla Mistrza bardzo charakterystyczne. Ja czuję w tej wierszowanej opowieści rodzinną Borysa Puszczę Białowieską. Jej kosmos z całym czasoprzestrzennym skomplikowane. Może to mój subiektywny odbiór, ale tak to czuję.