Patrz:
purpurowy trubadur święto obwieścił surmami —
kupcy rozdają szkarłat i maści pachnącej miarki —
na szklanych szczudłach sopranu chwieją się mdlejąc pieśniarki —
tancerzom dzwonią torsy i ud błyszczący ornament —
— a tyś spowszedniał sobie
ulicą
mierzoną
co dzień,
a w tobie jest śmierć nieuchronna
jak igła krążąca w żyłach.
Radość przepływa
z dala
w różowej świątecznej łodzi
daleką obcą rzeką
z ultramaryny i z iłu.
Powiedzą o twoim żalu: „płaskostopy i karłowaty“
powiedzą o twoim smutku: „bielidło, olejek, róż“.
Ni liryka z tkliwych batystów
ni ciężki epos z brokatu
nie wyzna ciebie
nikomu
domysłem z za siedmiu mórz.