wyrzuciłem kalendarz
adresy
stały się zbędne
w
dziwnie naturalny sposób
którego
nie rozumiem
a telefony przyjaciół
coraz
częściej głuche
jakby
życie je gubiło
w
swoim roztargnieniu
co by jakoś tłumaczyło
nas
samotniejących w tłumie
odchodzących
przyjaciół
których
coraz bardziej nie ma
i nie ma