Przestałam odmawiać i wcale nie chodzi o modlitwę.
Pozwalam
sobie na dużo ciepła: miękkie koce w kolorze
wrzosów,
kawę pachnącą Gwatemalą i pocałunki
w
samochodzie grubo po północy. Wreszcie wypada
i
nie chodzi o mleczne zęby, bo dzieci nam dorosły –
gwiżdżą
głośno, na szczęście nie na wszystko.
Rozpalasz
płomień. Nie musi być w kominku.
Wystarczą
twoje ręce w okolicy ud i oddech, który parzy.
W
czasach, kiedy ceny prądu idą w górę, stajemy się
angielsko
elastyczni – coraz drożsi dla siebie.