We śnie zobaczyłem
tryliony planet
w sieci życia.
Żywy wszechświat
w gordyjskim węźle
nieskończoności.
Wspina się po stromiźnie.
Szuka przejść.
A labirynt zdarzeń
nieokreślony
jak horyzont wyobraźni.
W superprzestrzeni
wszystko jest obok.