w
mieście lato chyli się ku upadkowi dzieci bawią się rzucając
kamieniami w
plastikową lalkę która ma związane oczy a my leżymy
nago na nowym
dywanie trzymamy się za ręce
czytamy na głos wiersze o wrześniowym słońcu które leniwie
przesuwa się po ścianie jak cienie żołnierzy w kierunku stacji kolejowej
gdzie zrobione zostało to czarno białe zdjęcie z czasów wojny senna mucha
nie dokucza już jak w upalne dni lata nie nadlatuje z góry
niczym samolot Luftwaffe leży nieruchomo obok czarnego wazonu
chłonie łodygi kwiatów ich arterie zielonych żył jak pęk ostatnich dni