TA OSTATNIA
któregoś dnia umrzemy
w promieniach słońca
albo w zimnych strugach deszczu
a słowa ludzi znanych i nieznanych
pleść będą na nowo nasze życie
którejś nocy zejdą po
nas gwiazdy
w muzyce jasnej i niebieskiej
albo w chichocie Saklasa vel Samaela
a twarze znane i nieznane
staną w ostatniej prawdzie
Waldemar Jagliński 2018
tom: HORYZONTY
TO ONO
To takie niby
oczywiste
czarno – białe jak tak i nie
bez przejść tonalnych
uderza do głowy jak wino
i łamie myśli filozofów
to takie niby
oczywiste
kiedy mruga cekinami nadziei
a potem srebrzystym warkoczem
plecie nowe życzenia –
niebo gwiaździste
nade mną
a stare pytania
jak wahadło mojego zegara
Waldemar Jagliński 2017
tom: HORYZONTY
A WIĘC
I
a więc przybywamy z odwiecznej
szyjki wszechrzeczy bezwolnie
i coraz częściej nieproszeni
II
a więc ciągle jesteśmy pod
wpływem Apokalipsy św. Jana
albo listów Pawła z Tarsu chociaż
wiara lubi dziś zaciskać palce
na konkretach
III
a więc zmierzamy do Nowego
Jeruzalem sześcianem rzeczy
spływającego na noszących białe szaty
albo – zsuwamy się do srebrzystego zsypu
gwiazd
Waldemar Jagliński 2017
tom: HORYZONTY
JUTRO
gacki tanecznie kończą dzień
którego bladoróżowy uśmiech
jak pożegnalne westchnienie
znika za rodzącą się z wolna
granatową kurtyną w srebrne kropki
ale jutro
świt jak usłużny poczciwiec
ubrany w nadzieję – w nowy promień
bezszelestnie otworzy nowe bramy
a my upieczemy nowe chleby
na nowo spleciemy dłonie
chociaż czas paskudny –
malowany pogardą dla róż
Waldemar Jagliński
2017
tomik: A JEDNAK MIŁOŚĆ
NIE TYLKO EPIFANIA
enigmatyczność Nieba w spojrzeniu na Ziemię
przyczynia się do urodzaju szarlatanów
miraże i tak obecne zwiodły nawet apostołów
co stawali twarzą w twarz nie tylko we śnie
nie znam tego człowieka! – słowa cięły jak bat niewiary
z drugiej strony –
transcendentny wymiar
ten niedoświadczany świat niosący jednak bez skrzydeł
zdaje się być filarem dziedzicznym
chociażby z archetypem pomostu Mencjusza
jest dogmatem wyrastającym poza czas
człowiek mówi: nie widziałem, ale wiem
Waldemar Jagliński 2015
tom:
HORYZONTY
CHÓD
trybiki żywej machiny sunącej od wieków
ku błękitnemu horyzontowi
(nawet jeśli jest on tylko złudzeniem –
ta druga – genetyczna – umiera przecież ostatnia)
tak więc – karoseria
to Homer Leonardo i Bach
podwozie – szklanka wody podana żebrakowi
trybiki machiny ze
stopami w błocie
i z nierozsądną zielenią w obłokach
Waldemar Jagliński 2015
tom: HORYZONTY
OKRUCHY
My – pod długim, białym stołem wybrańców,
w głębokim cieniu zielonych, splecionych pędów
wyrastających z chleba i z wina
i oplatających nisko białe obrusy.
My – szczenięta z
drugiego pnia
przeniesionego na pierwotny grunt,
gdzie morza gwiazd wlewają się do okien
a pustynia zapala się niebieskim Ogniem.
My – wyznawcy
milczących bogów,
z kolanami podciągniętymi pod brodę
u stóp ucztujących wybrańców
oczekujemy złotego deszczu okruchów.
Waldemar Jagliński 2015
tom: HORYZONTY
BEZ TYTUŁU
życie spłaszcza się w swoim teatrze
reklama pod tytułem wygłup obdarowuje milionami
kultura wysoka ciągnie za sobą zniszczony szyld
a rozkładówka goni głodówkę
(tyle że tę która już nie na własne żądanie)
cóż wolność jak
dziecko z papierosem
albo jak nowy rycerzyk melaminowych trunków
co nie ma nic wspólnego z krzyżem
bo granice dobrego smaku
wystrzelono w niebyt
życie spłaszcza się w swoim teatrze
Waldemar Jagliński 2013
tom:
NATURA