Wacław Holewiński – Mebluję głowę książkami

0
1025

Cierpienie przez pokolenia

Pamiętam ten czas. Dziewiątego sierpnia minęło pięćdziesiąt lat. W prasie komunistycznej zrobiono z tego sensację, w której odsądzono od czci i wiary tę straszną Amerykę. Był, oczywiście jeszcze jeden powód. Nazywał się Roman Polański. A w tle narkotyki, orgie seksualne, zbrodnia. Straszliwa zbrodnia. I nazwisko, które wówczas poznał cały świat: Charles Manson. Charles Manson i „jego rodzina”.

Steven Parent, Sharon Tate, Jay Sebring Wojciech Frykowski oraz Abigail Folger – ofiary.

Susan Atkins, Charles „Tex” Watsona, Patricia Krenwinkel, Lindy Kasabian – mordercy.

Ta książka w zasadzie nie opowiada o morderstwie (choć w jednym miejscu mamy dosyć szczegółowy opis z książki, którą napisał Vincent Bugliosi, zastępca prokuratora okręgowego), opowiada o tym, jakie skutki wywiera zbrodnia na rodzinę ofiary. Przy czym nie wiemy nic o tym, jak przeżywał tę tragedię mąż Sharon Tate, poza tym, że „rżnął” stewardessy.

Opowiadają (zostawili swoje zapiski): matka, ojciec, siostra i córka siostry.

A teraz pomyślcie, bo to, poza pierwszym etapem dochodzenia, gdy policja robiła niezbyt wiele aby schwytać zabójców, wypełnia strony tej książki: lata, kilkadziesiąt lat, w których walczycie o to, aby mordercy nie opuścili murów więziennych. Patrzycie im w oczy i wciąż na nowo wracacie do najgorszego momentu swego życia.

Tak, zostali uznani winnymi zbrodni, dostali kary śmierci. Problem w tym, że kilka miesięcy po wyroku, stan Kalifornia zniósł najwyższy wymiar kary (Rose Bird, pierwsza w historii kobieta, prezes Sądu Najwyższego stanu Kalifornia była jedynym prezesem, która uchyliła każdy! wyrok śmierci wydany przez sąd niższej instancji). A potem… Potem zaczęła się gehenna: już po kilku latach mordercy mogli ubiegać się o warunkowe zwolnienie. Odmowa na trzy lata, potem znów na trzy, na pięć, na trzy. I tak w kółko. A wy przemawiacie, argumentujecie, patrzycie w kamerę…

Ale jest coś gorszego. Nie tylko Ameryka, cały Zachód, Polska także, już od wielu lat, lituje się nad tymi, którzy popełnili zbrodnię. Bo ileż można siedzieć w więzieniu? Resocjalizacja, słowo wytrych.

Petycje w sprawie ich uwolnienia… Nikt z tych, którzy zadźgali Tate i innych, nigdy nie powiedział rodzinom ofiar najważniejszego słowa: przepraszam.

Determinacja. To słowo klucz książki Alisy Statman i Brie Tate. Determinacja Doris Tate, matki Sharon. To dzięki jej aktywności udało się zebrać trzysta pięćdziesiąt tysięcy podpisów pod petycją sprzeciwiającą się uwolnieniu Van Houten. Gorzej było z „Texem” Watsonem. Co zrobić z facetem, który zostaje „pastorem” w więzieniu, któremu nikt nie jest w stanie się sprzeciwić? Manipulacja więźniami, kierownictwem zakładu karnego, opinią publiczną. Trzeba mieć niezwykłą siłę woli aby się temu przeciwstawić.

Ale Ameryka to kraj demokratyczny. Doris Tate napisała: „Rose Bird zapomniała o prawach ofiar i zdecydowała, że ‘My, naród’ oznacza niewielką grupkę jurystów”. Skąd my to znamy? Tylko w Ameryce można usunąć sędziego ze stanowiska. I usunięto panią prezes.

Lęki… Rodzice Sharon i jej siostra, po morderstwie, zawsze spali z bronią. Matka i siostra umarły na nowotwory, najpewniej skutek ciągłego, nieprawdopodobnego stresu.

Poczucie obowiązku. Urodziny córki. Doris otrzymuje telefon, że gdzieś znaleziono zwłoki dziecka jakiejś kobiety, którą wspierała. Trzeba je rozpoznać. Tamta nie może być sama? Co jest ważniejsze?

Dręczące pytania. Non stop.

Dziecko w brzuchu Sharon Tate. Miała urodzić za dwa tygodnie. Mówiła mordercom: dajcie mi te dwa tygodnie, potem możecie mnie zabić. Córka Patti, siostry Sharon: za chwilę urodzę. Ta zbitka. A wcześniej, jako dziecko widzi kilka zdjęć z kostnicy. Ciotki, której przecież nie widziała nigdy na oczy. Tego się nie da zapomnieć.

Druga strona. Ojciec jednej z morderczyń: wyrzuciłem to z pamięci. Inaczej nie mógłbym żyć. To prawda. Ale przecież jego dziecko, nawet w więzieniu, żyje. Może się z nim zobaczyć, porozmawiać. Śmierć jest nieodwołalna.

Piękne słowa księdza O’Relly’ego z pogrzebu Sharon Tate: „To od nas zależy, jakie dobro albo jakie zło zaistnieje na tym świecie. Każdy dobry czyn jest twórczy, każdym złym uczynkiem coś niszczymy”.

Zło, zło spotęgowane, bezsensowne, bezcelowe. W imię jakiejś „wolności”, narkotyków, wojny cywilizacji. Powszechne kłamstwo, odwracanie pojęć, znaczenia słów.

Od tej zbrodni minęło pięćdziesiąt lat. W tym czasie było wiele innych zbrodni, może nie tak brutalnych, ale ze znacznie większą ilością ofiar. Ciągle się zastanawiam, co decyduje, że znajdują się tacy, którzy życie ludzkie mają za nic? Nie tylko tych, których zastrzelą, zadźgają, powieszą. Także tych, którzy zostaną i będą cierpieć. Latami, przez pokolenia.

Alice Statman, Brie Tate – Sharon Tate. Historia morderstwa żony Romana Polańskiego, przekład Anna Sak, Znak Horyzont, Kraków 2019, str. 413.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko