Budzę się w Krakowie. W hotelu. Dzwonię do żony.
Kiedyś się miałem za dobrego męża,
ale to szybko minęło.
Słucham jak opowiadasz o genialnym Banachu.
Myślałem, że jestem dobrym pedagogiem,
ale i to minęło.
Urocza przewodniczka mówi o żydowskiej dzielnicy.
Zamyka oczy i widzi jeszcze miasto,
które już minęło.
Wieczorem na Brackiej wyświetlą nasze wiersze.
Zawsze się uważałem za niezłego poetę,
lecz mi to minęło.
Pytasz w smsie jak sobie radzę z upałami.
Nie radzę sobie. I czekam, żeby
to wszystko minęło.