Między pachwinami, a mostkiem jest miejsce, gdzie
wszystko się mieści, dlatego noc bywa zbyt ciasna
i któraś będzie musiała ustąpić, więc klękam
do modlitwy
o odpuszczenie, odpuść
mi, odpuść
mi, odpuść
mi, ale nie wzywam
po imieniu, bo nigdy
nas nie przedstawiono i może być
nadaremno. Godzina czwarta. Światło
zaczyna muskać szron na parapecie. Ludzie
o tej porze nie piją kawy.