Justyna Koronkiewicz – Naturalna kolej rzeczy

0
839

Moim szaleństwem jest las.
Obłąkana chodzę, liczę drzewa, Przytulam się
do kochanków – modrzewi. U stóp spróchniałej
sosny składam wieniec z szyszek. Tu wszystko jest proste.
Życie. Potem śmierć.
Ptaki śpiewają zawsze. Nigdy smutno. Nawet, gdy światło
odkrywa martwe ciała piskląt.

O świcie słoneczniki podnoszą głowy. Psy gonią cienie.
Powietrze drży, wibruje od dźwięków. Ziemia otwiera się na słońce.
W jej brzuchu lśnią białe szkielety. Oplecione korzeniami traw.
Nie przeraża nikogo truchło sarny. Taka kolej rzeczy.
Życie. Potem śmierć.

Deszcz zmywa ślady rozkładu, nasącza powietrze świeżością.
Nasionko sosny puchnie od wody, kiełkuje zielony pęd.
I tak jest dobrze. Naturalnie. Życie zatacza kręgi.

Rozchylam usta. Wypuszczam z siebie śmiech.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko