Artura Golińskiegopoznałem dwa lata wstecz w Stroniu Śląskim k/ Lądka Zdroju, gdzie wystawiał wraz z innymi swoje prace malarskie na wystawie poplenerowej – była to wystawa Koła Fotograficznego Regionu – ukazywała prace akrylowe na płótnach wielkoformatowych, a ciekawostką jest, że były to prace ośmiu fotografików, tym razem realizujących się jako malarze w plenerze.
Otóż już te prace akrylowe Artura rzuciły mi się od razu w oczy – mimo, że inni także byli oryginalni, przenikały one energią na wskroś. To znamienne, ale i chyba naturalne, jak można się realizować, twórczo poszukiwać siebie, w innych profesjach artystycznych. Zapragnąłem poznać i zobaczyć inne dalsze realizacje tego młodego artysty. Była taka możność na wystawie w Kłodzku w Muzeum Ziemi Kłodzkiej, a także na wystawie zbiorowej artystów plastyków regionu dolnośląskiego Ziemi Kłodzkiej, a także we Wrocławiu. Dziś artysta realizuje się w kilku kierunkach, co na pewno rozwija jego osobowość i pogłębia jego image wewnętrznie.
A jest przecieżabsolwentem Wydziału Grafiki Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu (2005). Dyplom z Grafiki Warsztatowej uzyskał w pracowni prof. Jacka Szewczyka i prof. Przemysława Tyszkiewicza oraz Rysunku Zawodowego w pracowni prof. Eugeniusza Geta-Stankiewicza. Nie ukrywam, że Artur zainteresował mnie właśnie dlatego, że studiował także pod kierunkiem Eugeniusza Geta – Stankiewicza – to uznany artysta, który jak wiemy posiadał swoją pracownię, przylegającą do rynku wrocławskiego, gdzie stoją dwa małe urocze domeczki „Jaś i Małgosia” – To właśnie w „Jasiu” artysta Get – Stankiewicz uskuteczniał swoją autorską oryginalna twórczość. Projektował i robił także plakaty nie tylko wiele lat na Konkurs Piosenki Aktorskiej, ale także dla teatrów i nie tylko wrocławskich. Bywałem u niego czasem, przecież znałem artystę, widziałem warsztat, mówił ciekawostkami, poznałem Go kilkanaście lat wstecz, (piszę „Go” dużymi literami, gdyż kilka lat wstecz odszedł) – Pamiętam raz odwiedziliśmy Go nawet wspólnie z Franciszkiem Starowieyskim, bo obaj się znali i czasem razem „robili” wspólne realizacje graficzne (a pana Franka także znałem – bywałem u niego w domu, mam Go w swej książce) – Miał On swoją wyborną dużą wystawę (zbiorów staroci) w Muzeum Ratusza wrocławskiego. Zatem być może i dlatego zainteresował mnie Artur Goliński, gdyż chciałem zobaczyć, podpatrzeć co też z Geta – Stankiewicza przeniknęło w maniery twórcze młodego artysty grafika. Dziś mogę powiedzieć, że Goliński ma niesamowity rozpoznawalny warsztat. Jest niesamowitym pracowitym i twórczo energetycznym artystą, odbył kilkanaście znacznych wystaw. A po dyplomie wybrał od razu samodzielność i osobną drogę twórczą, która to dziedzina daje dziś przecież szerokie możliwości, choć dalej w zakres jej wchodzi tradycyjny: linoryt, monotypia, drzeworyt… laser, a także rysunek, a nawet kolarz? – Artysta próbuje i szeroko eksperymentuje we wszystkim co podpowie mu własne wnętrze – poszukuje w różnych technikach, tworzy znakomite obrazowo kompozycje, ale i maluje także obrazy olejne i akrylowe oraz fotografuje, prowadzi także zajęcie w zawodzie. Ta rozbudzona wyobraźnia pozwala penetrować metafizykę wewnętrzną i wydobywać ją na światło, to czyni niesamowite energetyczne kompozycje, w których dominuje głównie postać osoby ludzkiej i nie tylko, czasem widmo człowieka w towarzystwie zwierząt lub znacząco wytypowanych owadów. Dziś grafika technicznie i technologicznie poszła bardzo daleko, ale człowiek jest jej ciągłym elementem ku nieskończonej penetracji tajemnicy bytu. Poszukiwanie nowych pól manewru, w tym odkrywanie nowych i własnych technologii graficznych, praca w rysunku i malarstwie, buduje bardzo oryginalnie światopogląd, zwłaszcza nowego ciekawego artysty, czyniąc go niezwykłym w środowisku wyróżniającym się…
Trzeba wspomnieć, że Artur Goliński jest Stypendystą Ministra Kultury i Sztuki (2003 r.) oraz Laureatem Nagrody Marszałka Województwa Dolnośląskiego za wybitne osiągnięcia w dziedzinie kultury (2012r.). Jest także Kustoszem w Muzeum Papiernictwa w Dusznikach-Zdroju, gdzie prowadzi Pracownię Graficzną, jest nauczycielem wykształconego zawodu. Prowadzitakże zajęcia Artystyczne w Miejskim Zespole Szkół w Dusznikach-Zdroju oraz jest instruktorem zajęć plastycznych w Miejskim Ośrodku Kultury i Sportu w Dusznikach-Zdroju. To uzupełnia pragnienia realizacyjne twórcy. Który na pewno rokuje na przyszłość bardzo wielkie nadzieje dla sztuki polskiej.
Jak widzimy wiele funkcji, czasem wręcz zróżnicowane środowiska, czynią artystę potrzebnym, ale i bardziej oryginalnym, jakby wyodrębniającym się z całej rzeszy plastyków w środowisku. Wydaje się, że Artur Goliński o tym dobrze wie i jest podświadomie zainteresowany, wie – żeby być w gronie najlepszych i znanych artystów trzeba być czytelnym twórcą. Przede wszystkim, jak się sam przekonałem, jest w artyście potrzeba nawiązywania różnorakich kontaktów z różnych profesji artystycznych, jest potrzeba integracji „na żywo” ze środowiskiem, gdzie zamieszkuje i gdzie kończył uczelnię. Prace artysty powstają z naturalnej potrzeby ekspresji eksponowania duchowego na zewnątrz, gdzie oczekuje kontaktu emocjonalnego. A jest to przecież odkrywanie samego siebie. Artysta mówi, że „praca twórcza to nic innego jak nieustannie ponawiane próby opisywania swojego wewnętrznego świata przy pomocy coraz nowszych kształtów, kolorów”.
Zatem przejdźmy do konkretniejszego omówienia realizacji twórczych Artura Golińskiego artysty wszechstronnego. Jak się wydaje w warsztacie graficznym Golińskiego nie brakuje symboli, zatem one już czynią go czytelnym w odbiorze, gdyż niektóre ciągną się w cyklach przez dłuższy czas. Postacią wiodącą jest, jak wspomniałem, człowiek uwikłany w codzienność, w konstrukcje martwe otaczające jego energie i postać żywą – A zatem objawia się nam tu szeroki wyrys strony humanistycznej artysty i prawdziwe image twórcze: wypracować natychmiast własny warsztat, pokazać jego walory i zasadność oraz ukrytą drzemiącą gdzieś w podświadomości sylwetkę oddziedziczoną pełniej, czyli na wskroś duchowo… Ów talent nienaganny przejawia się na wskroś warsztatowo, ale i w sferze samych podejmowanych treści… Te prace nie obrażają, nie są agresywne, lecz dają się wziąć do siebie, pojąć do swoich marzeń jako realizacje, i refleksje te „konieczne” – podchodzimy do nich momentalnie, zwłaszcza kiedy są eksponowane zbiorowo. W ten sposób powstaje jakby podskórny katalog znaków języka dla komunikowania się z odbiorcą. Każda publiczna prezentacja prac Golińskiego to bardzo intymne spotkanie na poziomie pewnego rodzaju świadomości, nawet tej epickiej, zaproszenie do wspólnego przeżywania tego co zostało obudzone i wydobyte na zewnątrz i ogłoszone w innej formie u klasyków, czyli pamięć. Bardzo ciekawe są monotypia artysty, gdyż ukazują, na przykład, ten sam układ na tle, ale tuż obok czekają zszeregowane dalsze te same układy w różnych kolorach i odcieniach, tak jakby chodziło o inną porę dnia, w tej samej pracy a raczej o nastrój twórcy i odbiorcy, który oddaje różne wrażenia, jakby inną część pracy do odkrycia. To na pewno lepsza identyfikacja z pracami artysty. Monotypia, które ukazują nam tzw. czakramy energetyczne rozmieszczonej energii na ciele człowieka, to znów przejście do cienia, jakby do tych wygaszonych energii, które są odwzorowaniem i odciskiem sylwetki, która znajduje się „co rusz” w innej pozie, w duchowej emanacji świata otaczającego, a także w kondycji pojęciowej świata i jego miejscu. Czyżby artysta gustował także w sztuce orientu? – a o ile nie, to na pewno daje nam znaki, że jest szeroko uduchowionym medium, może ma swoich mistrzów? – i sam ma w sobie energie, z których przekazuje nam konkretne przesłania…
Niektóre monotypia są takimi „ultra sonatami” lub nokturnami ciągnącymi się „bardzo poważnie”, podpisanymi i tak jak muzyka poważna, konkretnie i wyczerpująco emunujacymi. Wiele z nich jest odniesieniem się do poważnych utworów muzycznych, w tym i do Chopina. Zatem do dalszych zainteresowań artysty należy także muzyka, która jest taką przyprawą rajską. Tudzież innym razem widzimy na tle postać, jakby cień rzeźby Dawida w nieco innym układzie postaci rzeźby (ale to z Dawida, który pokonał Goliata) Michała Anioła w towarzystwie zwierząt np. oswojonego lwa, tudzież nad nimi zjawa ptaka – sępa, który czyha – a to już są niepokoje artysty lub ciągłe oswojenie z naturą. To komitywa wręcz z drzewiej, a innym razem nawet sprzed tysięcy lat, kiedy to przyroda nie była skażona wyniszczaniem, lecz uzupełniała się naturalnie i wszyscy żywi żyli w symbiozie – zatem może to sentyment do sacrum natury do Nirwany? – gdzie czyhało profanum? – Wydaje się, że Artur Goliński pamięta o tym, że człowiek rodzi się zawsze jako „dobro”, ale później w pewnych cyklach wiekowych i dziejowych jest tresowanym tworem, lecz posiada w sobie pewien kod odbudowujący świadomość, który nie podlega zatarciu lub utracie, ale przejawia się duchowo w twory pozytywne, które trzeba wydobyć na zewnątrz i to one prowadzą całe dzieło „stworzenia świata” – a to przecież zamiar twórczy artysty. Być może przemawia przeze mnie patetyczność, ale przypomnijmy na jej domiar, że talent artysty jest własnością ludzi i to oni tylko oczekują komunikatywności, a taką twórczością jest emanacja twórcza Artura Golińskiego. Artysta operuje odrębnymi kolorami, nazwałbym je – uroczystymi i soczystymi, co podnosi walor estetyczny tych prac, czasem operuje i nakłada na siebie (w jednej pracy graficznej) tylko dwa trzy kolory, innym razem tworzy mozaiki, co czyni przedmiot rozważań bardzo przejrzystym, a jednocześnie bardzo szerokim pojęciowo oryginalnym…
Te prace graficzne, a także inne dzieła plastyczne młodego utalentowanego artysty i już doświadczonego, dają mi właśnie taką stabilizację energetyczno – duchową. Patrząc na nie odnajduję swój zarys i widzę swoje miejsce w przestrzeni. Symbolika elementarna tego twórcy obejmuje wiedzę, a przynajmniej uwzględnia wiele z dokonań z innych twórców, w tym epickich z czego, tak mi się wydaje, podświadomie czerpie Artur Goliński jak każdy inny wyuczony o klasyce artysta. Widzę tu nawet cienie mitów, a jednocześnie kilka słońc z orientu, być może znaki z „raju utraconego”, gdzie muzyka na której unoszą się te grafikony co doprawia swego rodzaju akustyki w dziele szeroko pojętej natury.
– Artur Goliński w tym roku świętować będzie swoje dziesięciolecie twórczości, a stał się już bardzo wartościowym artystą, myślę jeszcze raz z wielką nadzieją, że jeszcze usłyszymy szerzej o nim, nie tylko w Polsce, ale i na świecie.
Zbyszek Ikona – Kresowaty