Zamieszkałego do dziś w Sosnowcu pisarza, poetę i plastyka, poznałem przed laty – a raczej bardziej jego książki, o których trochę ongiś popisywałem. Ale dziś na Jacka Durskiego chcę spojrzeć nieco inaczej – bardziej z dystansu i pomówić o jego malarstwie, które oparte jest (jak mi się wydaje) o jego poetykę literacką. Weźmy ostatnią książkę pt. „36 bytów”
To zbiór małych opowiadań, kolekcja namalowanych 36 obrazów, stworzonych w bardzo abstrakcyjnych warunkach. Natomiast, żeby poznać lepiej tę prozę, jej semantykę jeszcze bardziej, należałoby wpierw spojrzeć na malarstwo artysty, ponieważ wtedy poznamy jeszcze bardziej osobowość i charakter postaci. Otóż na pomieszczonych poniżej obrazach widzimy, jak ten interdyscyplinarny twórca ukazuje swój etos wiodąc nas w metafizyczną podróż po bytach – niebytach, które, jak się dalej dowiadujemy, nawiązują do jego osobistych przeżyć…
Małe, treściwe opowiadania, jakby zwierciadła, mówią o bardzo oryginalnej wrażliwości czułej jak klisza foto na przemykające przez głęboko zamknięte oczy – zdarzenia; to obrazy pamięciowe mówiące realnie i nie realnie np. o jego napotkanych, „zobaczonych” przodkach ujawniających się z mroku i rzeczy, w wizjach … Wizje te, zapisane skrupulatnie jako opowiadania niezwykłe, a jednocześnie jak obrazy, zawierają dużą dawkę filozofii i emocji w relacji ze światami: wewnętrznym i zewnętrznym – a tym samym świata umocowanego duchowości. Ale głównie tyczą one pojmowania bezpośrednio byłej pamięci.
Należałoby dodać, że poprzednie dwie pozycje książkowe jak: „Rok” czy „Mariacka” Jacka Durskiego dotyczyły stosunku wartości słowa do obrazu i odwrotnie. Natomiast najnowsza książka„36 bytów” to zbiór obrazów o sensie rozmyślania, jego potrzebie wartościowania, o czasie szeroko pojętym i o bycie artysty w czasie zastanym obecnie. To także kontestowanie o całym bycie nadanym przez Stwórcę, który jakby daje tylko wybranym życie, a tym samym daje bilet do wszystkiego co nas otacza, w tym i Kosmos.
Kosmos – siła, która unosi globalną wioskę Ziemię. Nasuwają się tutaj słowa świętego Augustyna – a mówi on między innymi: „Ziemia jest twoim okrętem, a nie siedzibą” – zatem płyniemy, niesie nas nie tylko wyobraźnia ale wieczna i pojemna „droga mleczna”. Metaforyzując tutaj „przypadek” Jacka Durskiego, jego uzależnienie od przestrzeni metafizyczno – filozoficznej, wydać się może, że pisarz i poeta, a także artysta malarz, zauważa ów fakt bardzo wyraźnie i bardzo go jako wizjonera tym samym dotyka – zatem bada przeróżne aspekty tego wyjątkowego bytu, oznajmiając zachowania i potrzeby, które z sobą korespondują na wskroś, pomiędzy przeszłością a przyszłością, pomiędzy wnętrzem człowieka a zewnętrznością. To przeogromny obszar do penetracji filozoficzno – badawczej, czego nie brakuje w całej twórczości Durskiego. To zbiór obrazów pozyskanych z przestrzeni, jako nowe odkrycia, ale i zbiór odkryć na rzecz zweryfikowanych postaw wobec tzw. UNIWERSUM.
Ta książka opowiadań, to beletrystyka z pierwiastkami naukowymi, które w tym przypadku stały się u artysty jedynie prowokującymi pierwiastkami naukowymi, a co właśnie w takim przypadku staje się postawą do innego kierunku kreacji podążającego w dalsze zakamarki bytu.
Trzeba powiedzieć, że wcześniejsze książki Jacka Durskiego przecież nie przeszły bez echa, ale dzieją się dalej… nawet w tych „36 bytach”, idą w szersze cykle autorskie, nazwałbym je neo-badawcze, wciąż czuwające nad interakcją sztuki, jej sensem, oraz – co wyjątkowe – nad samym pochodzeniem nauki…
Jacek Durski – dziś autor kilku znanych powieści, sztuk teatralnych i wielu rozpraw o nauce i sztuce, nie porzuca malarstwa dla poezji i prozy – ale łączy. Kiedy się spojrzy na tego autora, czuje się to bardzo wyraźnie. Właśnie takie działanie szersze artystyczne wchodzi jakby w zakres jego sposobu postrzegania mocy świata jako humanum docta.
Twórca ten to humanista wyjątkowy. W „36 bytach” jego odkrycia traktują o filozofii patrzenia na świat rzeczywisty, który bez świata duchowego nie może istnieć, jest pomnożony o inne byty. Pisarz badacz kojarzy z sobą i przypisuje sobie tę zdolność doświadczenia, nawet pewnych doznań mistycznych. Wyjawia wiele tez na to, że świat dotykalny jest bardzo ściśle powiązany z intuicją, a przede wszystkim jest powiązany amplitudą antropologiczną. Jest bytem, który także podlega tajemnicy ewolucji, bytem wciąż idącym w pozytywne działanie alternatywne; mówi wprost o roli, jaką odgrywa nadzieja w życiu człowieka.
Opublikował szereg książek, dotykających interakcyjnych działań sztuki, m. innymi: Wśród krzywych luster (1997, 1999), Mariacka (1999), Rok (2003), Wiersze(2004), Uderza Ziemia(2005) oraz liczneartykuły w ogólnopolskich czasopismach literacko – artystycznych, m. innymi w : „Sycyna”, „Magazyn Literacki”, „Topos”, „Arkusz”, „Odra”,, „sZAFa”, „Opcje” , „Metafora”, „Arkusz” i wiele innych…
Warto dodać, że powieść pt: „Mariacka” była prezentowana w odcinkach w Polskim Radio Katowice oraz adaptowana na scenę przez Teatr Prób. Wracając do książki „36 bytów”, jest to na pewno bardzo ciekawy zbiór prozy stricte poetyckiej – opowiadań spuentowanych podskórnie .
Jest ta książka najlepszym odniesieniem pisanym z dystansu, jak wspomniałem, do uniwersum jak: Zło, Wolność, Kosmos, Ogień i woda, Strach, Dobro, Moja płeć, Piękno, Bóg , Kreacja, Ja poza sobą… Wymieniłem tutaj tylko niektóre hasła podjęte przez autora, jakby odkryte na dziś ad nowum przez człowieka dysponującego niebywałą namiętnością: to książka dobrze napisana technicznie, bardzo obrazowo i klarownie.
Durski jest jednym z kilku „dobrych” ciekawych i oryginalnych artystów pisarzy; kreuje niezwykłe autorskie wizje para plastyczne, bywa także czasem rzeźbiarzem. Artysta chcąc szerzej zobrazować pewne problemy autorskiego pisarstwa, dorzuca do nich kwestie tajemne, żeby wywołać dyskusję, przy tym jako osoba wysoce uduchowiona, szuka głęboko w samej wartości stawianego słowa, brodzi w wizjach podświadomie wciąż go nurtujących…
Dlatego należy spojrzeć w głębie, w tła namalowanych obrazów Durskiego. Cóż one skrywają – zawierają? Kiedy pochylimy się nad nimi bardziej zmysłowo i odważnie, (a lepiej po przeczytaniu „36 bytów”) odnajdziemy pomiędzy dwu trzy kolorem, wyraźne zestawienie czarnych, bywa grubo nakreślonych, znaków, czasem szarych… nałożonych wzajemnie krzyżujących się symboli, które zachowały się w błysku jako pewne znaki przebytej przestrzeni, z których daje się wyłowić: ruch, postacie idące z mroku, łuki, krzyżaki, parabole, amplitudy…
Proszę pozwolić, że w tym miejscu, jakby na ironię, przytoczę małe fragmenty z jego opowiadań, wpierw pt. „Przestrzeń”, fragment który jakby sankcjonuje zawartość całej poetyki malarstwa, choćby po to, żeby poznać język artystyczny jakim szerzej włada pisarz i poeta – bo jest to także język plastyczny, ale i język synonimów, spojrzenie wprost – a tutaj w jego osobistą JUTR(O)SINĘ:
„Od środka oka panorama Wszechświata. Zbiór boskich przestrzeni, ruch mas, wnętrz wypukłych. Przewija się wokół. Znowu muszę zachwycać się Bogiem zamknięty na Ziemi.
Wiatr koloru na stopniach dźwięków
Zapach błękitu
Wlewam twarz do morza
Samotność siwa
Zgubił kolor barwę
Znowuż nasiąkam źródłem Pana. Moim Pierwszym Źródłem. Rozwija się obraz duszy. Z kropel rzeźby. Las w niebie, niebo w stawie. Na wyżynach z chmur spacerują Anioły, zbierając pióra martwych ptaków. Włosy Anielic rozpięte do pomarańczowego widma. Czekają na pisarza. Tylko mój Anioł Stróż blisko. (Pilnuje, abym znowu się nie ożenił). Pochyla się nade mną błękitnym cieniem, zniża niebieskość. Kiedy śpię bez ciała, w śmierci. Wszechobecne piękno Jutrosina…”
„Jutrosina” – o tym, co nastąpi jutro? Gdzie to Coś zajmie jego duszę, o której miejscu on wie. Dalsze sekwencje, to bardzo rozświetlone interakcje artysty. W pisarstwie Durskiego odnajdujemy beletrystykę, jak wspomniałem, z pierwiastkami naukowymi, które stały się jakby obsesją pisarza oraz postawą wewnętrzną do nieskończonego poszukiwania w tej bardziej namiętnej przestrzeni tajemnic…
Wejdźmy jeszcze w opowieść „JA POZA SOBĄ” (str.68) z „36 bytów” zaczynającą się od słów:
„Boję się zostać w lustrach. Poza ciałem. Oddać zwierciadłom trochę duszy, ciemność w blasku. W tej ciemności moce matki obserwują mnie przez sen – strażnicy Złego zasklepieni w moim drugim „ja”. Nie odejdą, nie zasną nawet na chwilę, czuwają za sztalugami, kawaletem, w biurku, napełniając szuflady dzieciństwem. Widzę w ciemnościach demona Zofii, jej aurę. Pijany obłok w kolorze nijakim, Nie jest to szarość z pewnością. Raczej siwość w bielach. Z wibracji matki wysuwa się diabeł Eisegraebera. Zdeformował Durską w lustrze…(…)”
To także dalsze definiowanie osobowe literackie sensem malarstwa. Ale i funkcjonuje jako bardzo oryginalna grafika, która stoi zawsze za literaturą; jak spojrzymy (poniżej) na obrazy Jacka Durskiego, widzimy te zamierzone deformacje czasowe, linie przecinające się mocniej albo lżej niczym drogi prowadzące w byty: może to dziejby, podkolorowane wstęgi i zjawy, które zamalowują stopniowo białe przestrzenie życia, układające się w pewien kod.
Dopóki przestrzeń, biała kartka, jest nie zamalowana dopóty trwa nasz i jej czas – trwa byt otwarty – czym cieniej zamalowujemy, tym dłużej trwa nasz czas… Natomiast te pozostałe białe plamy wciąż nawołują, mówią i proszą, pokazują gdzie wszechobecna jest tętniąca jeszcze żyła światła, światła które wywołuje cienie i barwy, wywołuje inne wykresy bytu; dopóki obraz jest nie zamalowany – żyje co najmniej w dwu trzech pojęciach i więcej…
Malarstwo Jacka Durskiego opowiada nam także o zaświatach i jego odbiciach, o drogach – wspomnieniach, które stają się plamami o pewnym zabarwieniu dramatycznym, wiodąc nasz czas dalej w nieuchronność…
Może pociągnijmy dalej tą opowieść artysty choćby we własne „JA POZA SOBĄ” i nieco dalej, do miejsca gdzie przebudzony nagle, w nocy o trzeciej nad ranem – prawdopodobnie (to on sam)„człowiek nabuzowany przeszłościami, przemarszem zjaw, biciem serca – nasłuchuje…” – Może to przywołanie z Tadeusza Różewicza? – „ obudzony nagle…”
Durski interpretuje dalej: „Daleko. Na biurku krążek CD. Spowiedź Jacka Durskiego, mordercy oficera SB: – Zabiłeś moją Małgorzatę, a teraz naruszasz mi spowiedź rzężeniem – wykrzykuję do krążka, w charkot MSW. Małgorzata martwa w lustrze. Wisi nad krzesłem.(…) Zabiłem tego esbeka zaraz po twojej śmierci. Pomogli mi w zabijaniu Zbyszek i Marian z „Białych Brygad”. Palce przestępcy do otwartego kontaktu, prąd w paluchy. Z krzesła krzesło elektryczne. USA w PRL. Zaśmierdziało w kuchni majora majorem. „Białe Brygady” doskonałe. (…)
Czy to aby w dalszej kreacji nie jest nawiązanie także do Dostojewskiego? Lub do „Mistrza iMałgorzaty”, gdzie swoje cuda i przemiany kontynuuje sam kot Behemot?
Wiele takich wątków, być może w nawiązaniu do klasyki, w twórczości pisarskiej Jacka Durskiego występuje – a zarazem wspomina lub nawiązuje do czasu, o który się otarł; przecież to niezwykłe, nie tak dawne obrazy, wynurzające się wciąż z mroków. Tudzież prześladowanie czasem PRL-owskich stanów… zwidy i omamy, patrzenie judaszem poprzez zaangażowaną twórczość tamtego okresu?
Dopowiada artysta dalej w tym samym opowiadaniu:
„ Ja z sobą – mój byt w dwóch duszach. Twarz mokra od pamięci; chłopiec w kroplach rosy, dziecko z łąk pod Jutrosinem. Nieustający blask w zjawisku wody zrasza dzisiaj myślenie. (…)
Autor rodem z Jutrosina dopowiada – może domawia… także kwestie na jutrznię i jeszcze dalej na późnię, jakby wspominał to co będzie, ale to wspomnienie z przyszłości mieć już będzie całkiem inne wymiary. Odszukajmy tę wizję w poniżej pomieszczonych obrazach artysty. Wydaje się, że malarstwo Jacka Durskiego jest na pewno powiązane semantycznie z treściami klasycznymi, i zawodzi nas w czas Witkacego… Szymanowskiego – przecież tutaj wyraźnie słychać Muzy klasyczne, słyszę tu nawet III Symfonię Henryka M. Góreckiego. Dość powiedzieć, że takie pojmowanie obrazów i opisów powoduje pewien kłopot myślowy, zarówno u czytelnika jak i samego odbiorcy. Ale wcale nie musi tak być. Sztychy malarskie Durskiego mogą także funkcjonować osobno – wyjęte nagle ekspresyjnie z jego podświadomości, dają więcej wibracji o człowieku: ułożonym lub nie, z problemami lub pozbawionym pruderii, pisarzu i poecie jednocześnie spełniającym się, bo w opowiadaniu „PRAWDA” (str.86), w dodanym do opowiadania wierszu, Jacek powie o swej jaźni:
Złamałem kamień
Rozkosz z rany
Pokłonił się głęboko
Zakon Lyricusa
(…)
Tak! – artysta dopowiada zakonem Lyricusa – czyli multimedialną, wielowymiarową mitologią XXI wieku. W której znajdują się zachęcające do myślenia treści, nietypowe utwory muzyczne, przykuwające oko dzieła sztuki, animacje komputerowe, poezja, powieść.
To jemu pokłonił się ów Zakon i jakby podświadomie nałożył ten niepisany obowiązek wzbogacenia encyklopedii, jako wybranemu rejestratorowi polecił, w dalszej części, katalizować rozwój umysłu i serca osoby, która poprzez lekturę oraz interakcję słuchowo-wzrokową poświęciła swój czas i energię na czynne zapoznanie się z tymi inspirującymi sensami, a tym samym utworami i zbiorami…
Treści zawarte w tej twórczości stanowią rozszerzenie materiałów Wing Makers. Łączą one zarówno pierwiastek duchowy jak i rozwój umysłowy w przygodę towarzyszącą ludzkości w wyzwaniach jakie przed nią jeszcze stoją.
Dlatego dopowie artysta w innym wierszu wpisanym w treść tego samego opowiadania (str.87), kwestie istotne dalej w jego malarstwie i rzeźbie:
Prawda dębu w jego pięściach
Kamień w słojach
W głąb dłoni
Ciężkość głęboka
Korzeń w kamieniu
Żyła światła
(…)
Reasumując: Książka, zbiór „36 opowiadań”, najlepiej obrazuje całą sztukę stricte interdyscyplinarną Jacka Durskiego, gdzie gałąź przepełniona wiedzą namnożoną także w necie, jakby w świetle wielkiego drzewa ukorzenionego wirtualnie, doprowadza jednocześnie meta-pierwiastki w każdą żyłkę liścia natury. Dlatego ten świat musiał się poszerzyć i jest tak otwarty, ale i tajemniczo, metafizycznie powiązany z naturą człowieka. Poszukującego rozwiązania: tajemnicy życia fizyczno – duchowego. Za pomocą słowa wpisanego w inter sensy służące szerszemu widzeniu, co rusz zmierzające ku nowym impulsom metafizycznym.
Zbyszek Ikona – Kresowaty