Ty się (jednak) boisz, że
uderzy miecz niesprawiedliwości.
Nie wiadomo tylko,
z której spadnie strony,
czy poniesiesz karę za cudze grzechy
wrzucony do celi z tygrysem,
czy też będą cię piekli na wolnym ogniu,
który jak ptak unosi się
Słońcem nad Ziemią,
nad tą chwilą
z twoim dzieciątkiem śpiącym
w ciele wytoczonym z doskonałości.
Aż się udusisz dymem własnego języka,
tym, co przysłania prosty wyraz faktu.
I za co, za co będziesz sądzony bez sądu?
Za głupie słowa, które ktoś powiedział,
czy za to, żeś sam powiedział mądrze?
Dlaczego milczysz.
Nie patrz na paznokcie.
Nie trać oczu.