Kalina Izabela Zioła – WIERSZE CHIŃSKIE

0
717


Pieśń Nuosu

Wielkiemu chińskiemu poecie Jidi Majii

twój pierwszy krzyk
wzbił się jak orzeł
i krążył wokół Liangshan
gdy w ramionach matki
witałeś nowy świt

podrosłeś i jak górska kozica
biegłeś po stromych ścieżkach
szukając ojca śladów
aby wreszcie na szczycie
oczyścić swoją duszę
w płomieniach
wschodzącego słońca

w oczach śnieżnej pantery
widziałeś całą przeszłość
swego dumnego ludu
i nadzieję przyszłości

z ust matki spijałeś słowa
o dawnym życiu Nuosu
poznałeś setki legend
i prawdziwych historii

teraz chronisz te słowa
w strofach niezwykłych wierszy
i pokazujesz światu
ich piękno i moc

już nie przemierzasz nocą
ukrytych górskich ścieżek
zdobywasz inne wyżyny
i inne szczyty

lecz w wierszach wciąż zapisujesz
starą pieśń ludu Nuosu
i zaklęty w przestworzach
twój pierwszy krzyk


Hotel Qionghai

nad czystymi wodami
jeziora Qionghai
szczęśliwa przystań poetów

tu na drzewach
wciąż kwitną poinsecje
tworząc szkarłatne baldachimy
a w sadzawkach przeglądają się
białe pierzaste obłoki

trawa szmaragdowym dywanem
delikatnie pieści stopy

wiersze jak barwne ptaki
przysiadają na chwilę
w parkowej pergoli
a potem znów wznoszą się
ku lazurowemu niebu Xichang

krzyk szafirowych pawi
rozlega się o świcie

wstaje kolejny piękny dzień


Chopin w Pekinie

w złoto-jesiennym Pekinie
siedziałam na lotnisku
jeszcze nie całkiem przytomna
po nazbyt krótkim śnie

z głośników cicho płynęła
dyskretna lekka muzyka
wokół tłoczyli się ludzie
a ja pisałam wiersz

i nagle usłyszałam
takt znajomej melodii
słynny mazurek Chopina
wplótł się w rozmyślań bieg

poczułam się jak w domu
jakby nagle przyjaciel
na twardej ławce lotniska
przysiadł tuż obok mnie


Słońce w Syczuanie

u podnóża wysokich otulonych
liliową mgłą gór Liangshanu
nad rozległym jeziorem Qionghai
wraz z poetami z całego świata
budowaliśmy most

każdy wiersz był kolejnym przęsłem
łączącym nas z ludem Nuosu
i z tą cierpliwą ziemią
z wodnymi liliami na spokojnych wodach
i zapachem poinsecji

mówiliśmy innymi językami
lecz rozumieliśmy się
bez słów

a pośród budowniczych
poetyckiego mostu
rozkwitłaś ty
jak delikatny kwiat
jak chińska laleczka z porcelany

zawsze blisko swojego poety
nie byłaś jego cieniem lecz słońcem
rozpraszałaś chmury
i zapalałaś iskry
w jego smutnych oczach

mijały jedwabne dni
jezioro pokryła więdnąca trzcina
zbliżał się czas odlotu
wędrownych ptaków

zostawiliśmy więc w Xichang
most przyjaźni i zrozumienia
kawałek naszego serca i kilka wierszy

a zabraliśmy z sobą
garść ciepłych wspomnień
i obraz gór
przeglądających się rankiem w jeziorze


Spacer po Pekinie

Nikołajowi Troszinowi

odkrywałeś przede mną
wszystkie odcienie Pekinu
lśniące w słońcu wieżowce
z zimnego szkła i stali

między nimi jarmarczne
fioletowe choinki

Plac Niebiańskiego Spokoju
gdzie wiecznie żywe spoczywa
ciało Mao Tse-Tunga

złotoczerwony majestat
Zakazanego Miasta
w którym do dzisiaj krążą
duchy minionych wieków

i lwów kamienne spojrzenia
strzegące ciszy

aż wreszcie zobaczyłam
te twoje ulubione
stare ciasne uliczki
zagracone podwórka
ze sztandarami koszul
na sznurkach z plastiku

park w kolorze jesieni
gdzie drzewa wznoszą ramiona
tworząc cienisty tunel
wiodący do marzeń

rozmowy nad cappuccino
w małej ciemnej kafejce
godziny jak motyle
ulatujące w przeszłość

noszę w sobie ten Pekin
w zakamarkach pamięci
i na dnie serca

już na zawsze


Zakazane Miasto

za wysokimi murami
czerwono-złote budowle
kryją się przed ciekawskim
wzrokiem przechodniów

mijając kolejne bramy
wspinam się na rzeźbione
białe kamienne schody
i zaglądam przez okna
przestronnych komnat

tu przed wiekami cesarz
modlił się o rozwagę
stąd ferował wyroki
o życiu swych poddanych
lub o ich śmierci

tu sprowadzano dziesiątki
coraz piękniejszych dziewcząt
by mógł nacieszyć swe zmysły
delikatną urodą

a wieczorami siadał
w najwyższym punkcie Miasta
w centrum harmonii czekał
na właściwą odpowiedź

dziś tu tylko wiatr hula
przegania gęste cienie
rozwiewa dawne słowa

i czasem na piasku pisze
zapomniane litery


Uśmiech tłumacza

Dla Hu Wei

miałeś zawsze
bardzo poważną twarz
i takie smutne spojrzenie

nad głowami jaśniało
słońce Syczuanu
ptaki radośnie śpiewały
w gałęziach kwitnących drzew
a ty słuchałeś uważnie
każdego naszego słowa

jak bez twojej pomocy
podarować słuchaczom
piękno naszej poezji

jak podzielić się sercem
gdy każdy w innym języku
mówił i pisał

skupiony i uważny
podawałeś nam rękę
byśmy mogli przekroczyć
rzekę niezrozumienia

teraz jesteś daleko
lecz ja ciągle pamiętam
te twoje smutne oczy

i jeden uśmiech

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko