dla Bohdana
Nad morzem u schyłku dnia
nawet
handlarz ryb nie myśli wtedy
o ławicach śledzi które gdzieś tam
zmierzają do jego chciwej kabzy
przeliczone już na złotówki i grosze
nawet on,
nawet on dostrzega
złote i zielone łuski światła
grające w zielononiebieskim żywiole
doskonale imitującym nieskończoność
ucisza
się dzień zacierając kształty świata
zachowane już tylko pod powiekami
bryza od morza słabnie zamiera
łagodnieje nawet handlarz ryb
Dlaczego poeci nie są realistami
Poeci nie mogą być realistami
gdyby byli nie pisaliby tych swoich wierszy
których nikt nie czyta chyba że
kilkoro przyjaciół i ewentualnie
jakiś złośliwy krytyk dla zaspokojenia
rządz swojej nienasyconej żółci
oraz jurorzy konkursów ale oni
to co innego im za to płacą
Poeci nie mogą być realistami
bo dziewczyn już nie podrywa się
na wiersze co najwyżej na smsy do czego
nie potrzebna jest znajomość gramatyki
a poza tym one wiedzą że z wierszy nie ma
chleba a taki poeta to może nawet
i przewinąć dziecka nie potrafi bo jakoś
nie spotkały wielkiej poezji na ten temat
Poeci więc nie mogą być realistami
i uchowaj nas Panie Boże aby kiedykolwiek
nimi się stali
Lustro
nie jesteś Alicją
niczego nie zobaczysz po drugiej
stronie
może twarz obcego któremu
idziesz na spotkanie
by rozpoznać w niej bruzdy czasu
gdy świat śmiał się pełnymi słońca
oczami przyjaciół a przedmioty
ze zwierzęcą radością
lgnęły do rąk
ale ty wolałeś głaskać wiatr
i kobiety po udach
albo czułe litery listów
w ich brzemiennych kształtach
czas miał dla nas czas i wydawało się
że nie przemija tylko wzbiera
nie jesteś Alicją
listonosz nie puka kobiety odeszły
przyjaciele trumiennieją
jakby tracili cierpliwość
a zimna dłoń wiatru
smaga w lustrze twoją
obcą twarz
Zapach miasta
w Śródmieściu po nocy szczynami śmierdzi Warszawa
wrzucając mnie w odczucia z „Podróży do kresu nocy”
tyle że u Celine’a chodziło o Paryż
jak widać nie trzeba jechać do Paryża
aby poczuć się tak samo
w Śródmieściu po nocy, po sierpniowej
nocy
słońce wstaje na końcu mojej ulicy
jest pusto tylko ja i słońce
idziemy naprzeciwko siebie
jak w westernie
mocz, promienie słońca – to zapada w
pamięć
nic lepiej nie świadczy o mieście
niż jego zapach, nie wiem dlaczego
nie podaje się zapachu miast
w różnych bedekerach
czym pachniałby na przykład taki
Berlin
wciąż żywym swędem palonych ciał
tą ledwie półwieczną niemiecką tradycją
czy wolnością burzonego muru
no czym?
Niedokończony deszcz
wypadało się wreszcie
nie będzie Potopu
a szkoda
mogło się wszystko
zacząć od Początku
Październikowy świt
stoję przed sklepem po pieczywo
jeszcze przed szóstą
jest ciemno
ciężkie czarne niebo
księżyc rozdrapuje chmury
by mnie zobaczyć
Bez księżyca
odszedłeś bez pożegnania może to i
lepiej
oszczędziliśmy sobie zbędnych słów i gestów
wszak obaj wiem dobrze że tego co ma
być
nie trzeba wcale szukać a kiedy przyjdzie
cokolwiek to będzie wiatr wiosenny czy
topór
niechciany list werble czy piach trzeba to przyjąć
bez szemrania bez szamotaniny serca
odszedłeś bez pożegnania być może
rozum
jest instynktem śmierci echem nicości
ale to tylko przypuszczenie niczego
nie jestem pewien
idę więc teraz po omacku jak w nocy bez księżyca
sam
Biogram (literacki)
Andrzej Wołosewicz, rocznik 1958, poeta, filozof, krytyk literacki, nauczyciel. Wydałem 4 książki poetyckie: „Zbytek” (2003), „Prawdziwą podróżą naszego życia jest podróż wewnętrzna” (2007), „Monogram ze starych zegarów” (2010) i „Każdy Twój krok prowadzi nad Styks” (2014). W przygotowaniu tomik „Krajobraz spod zatrzymanych słońc”. Mam też w dorobku zbiór esejów „Świat według poety” (2005), do którego czuję sentyment, bo podabał się on kilku poetom, o których w nim pisałem. Jestem zastępcą redaktora naczelnego „Kwartalnika Filozoficzno-Prozatorskiego Aspekty”, redaktorem kwartalnika literackiego „Migotania” oraz współpracownikiem portalu pisarze.pl.
Zapach miasta “(…)nic lepiej nie świadczy o mieście
niż jego zapach, nie wiem dlaczego
nie podaje się zapachu miast
w różnych bedekerach”.
Tak! Dla mnie też jest ważny zapach miasta, niekoniecznie namacalny i, niekoniecznie zapach szczyn (co za śmieszne i raczej brzydko brzmiące w języku polskim słowo, nigdy nie lubię się nim posługiwać, ale jest , istnieje w słowniku, zatem nie mamy wyboru). Na marginesie, oddalając się od Twoich b.dobrych wierszy, Berlin w ogóle mnie nie zachwycił. Co innego Paryż, który może nawet pachnieć szczynami (no właśnie, jak się to ma do moich wcześniejszych wywodów): (…)mocz, promienie słońca/ to zapada w pamięć ” Piękny kontrast! Nie wiem czemu uczepiłam się tego wiersza i, tych…szczyn, bo przecież wszystkie Twoje wiersze dla Bohdana są świetne!Pozdrawiam najserdeczniej z majowego, deszczowego Krakowa.
No co ja mogę, nie uważam za stosowne komentowanie własnych wierszy a tym bardziej komentowanie uwag i komentarzy do nich. To byłaby bufonada ze strony autora. Dla mnie ważne, że ktoś to w ogóle czyta. Dziękuję.