Mikołaj Melanowicz – Hoshizuna – „Gwiezdny piasek” Pulversa

0
556

W auli Polsko-Japońskiej Akademii Technik Komputerowych w Warszawie 4 kwietnia 2019 roku obejrzałem wzruszający film, którego bohaterami są dezerterzy: Japończyk i Amerykanin, a twórcą tej filmowej opowieści jest Roger Pulvers, którego spotkałem w Japonii w ubiegłym wieku jeszcze. Nie pamiętam, czy było to w Kioto, czy w innym mieście, gdy wspomniał, że ma pewien związek z Krakowem. Ale wówczas nie zdążył wyjaśnić, o jaki to związek chodzi. I tak minęło chyba ze czterdzieści lat.

Tym razem nadarzyła się okazja, by rozwikłać zagadkę jego związku z Krakowem. Ale punktem głównym tego wieczoru w Akademii był japoński film pt. Hoshizuna (Star Sand, „Gwiezdny piasek”, 2017) w reżyserii Rogera Pulversa.

Tytułowy „piasek” na Okinawie nie jest piaskiem. Jednak dla turysty wygląda jak piasek w kształcie drobnych gwiazdeczek, jakie Pulvers ujrzał na plaży na wysepce Hatoma w 1977 roku. Wówczas od staruszki mieszkającej na Hatomie w pobliżu Iriomote usłyszał, że „gwiezdny piasek” to po prostu szkielety istot żyjących na dnie morza. Dowiedział się też, że wysepkę ominęła wojna, w której na Okinawie zginęło ponad 180 tysięcy mieszkańców archipelagu i żołnierzy japońskich.To właśnie na tej wysepce zrodził się pomysł napisania opowiadania, które symbolizowałby ten „piasek” złożony z martwych pierwotniaków.

Ale od tego pomysłu minęło 30 lat. Roger przypomniał sobie o „gwiezdnym piasku”, przebywając na nietkniętych przez wojnę wyspach Cooka jako asystent reżysera Ōshimy Nagisy podczas kręcenia filmu Senjō no merii kurisumasu (Merry Christmas, Mr. Lawrence, 1983). Wrócił na Okinawę, by napisać opowieść o „gwiezdnym piasku” i zrealizować film, umieszczając akcję na wyspie Iejima, na której Amerykanie – po krwawej sześciodniowej bitwie – w maju 1945 roku zaczęli budować swą bazę.

Film o dezerterach

Akcja filmu Hoshizuna rozpoczyna się w wielkiej jaskini, z której obserwujemy błękitne morze, a następnie powoli zanurzamy się w zakamarki tego wielkiego schronu, w którym szesnastoletnia dziewczyna Hiromi napełnia „gwiezdnym piaskiem” buteleczki po mleku, tzn. „piaskiem” symbolizującym dusze dzieci zabitych w czasie wojny. A przynajmniej dziewczyna wierzy w takie wyjaśnienia swego nauczyciela, któremu zanosi buteleczki, z których dawniej dzieci piły mleko.

Wędrując po jaskini Hiromi spotyka Amerykanina Boba i Japończyka Takayasu, którzy już się zaprzyjaźnili i wzajemnie się wspierali, ponieważ znów poczuli się ludźmi, a nie niewolnikami mechanizmu zniewolenia.Obaj są dezerterami ze swoich armii. A ukrywająca się przed bombami Hiromi staje się ich łączniczką ze światem zewnętrznym, m.in. przynosi żywność, którą otrzymuje od swego wujka. We troje oczekują zakończenia wojny. Jednak ich stosunkowo spokojne oczekiwanie w tym wielkim schronie kończy się wraz z wtargnięciem do ich świata rannego Japończyka, dla którego służba cesarzowi jest ważniejsza niż własne życie. Przybyły żołnierz o imieniu Hajime jest starszym bratem dezertera, który grozi śmiercią bratu jako zdrajcy i Amerykanowi jako wrogowi. W końcu spełni tę groźbę – najpierw zabije Amerykanina, a następnie swego brata, w którego obronie wystąpi Hiromi i najprawdopodobniej zabije tego „patriotę”.

Nie całkiem zrozumiałe szczegóły ze zdarzeń w jaskini wyjaśnią się dopiero po wojnie, gdy w 2016 roku w Tokio studentka nie może się zdecydować, na jaki temat ma pisać pracę dyplomową. Wówczas jej profesor pokazuje pamiętnik, napisany przez dziewczynę, która zginęła w jaskini Senninkama na wyspie Iejima pod koniec wojny. Studentka bez specjalnego entuzjazmu zaczęła czytać notatki na temat zbyt odległych dla niej zdarzeń. Ale kiedy powiedziała profesorowi, że pamiętnik jest napisany długopisem, jakich jeszcze w Japonii w 1945 roku nie używano, profesor przeanalizował ten problem i pochwalił studentkę za jej odkrycie. Okazało się, że rzeczywiście pamiętnik został spisany po wojnie, a jego autorka najprawdopodobniej żyje, można nawet z nią się spotkać. Wspomniana pochwała stała się silną motywacją dla zagubionej studentki, która zdecydowała się spotkać z Hiromi i prawdopodobnie napisać na ten temat pracę dyplomową.

Należy jeszcze wspomnieć przynajmniej dwa epizody wcześniejsze filmu, do których widz mógł nie przywiązywać szczególnej wagi lub po prostu nie zrozumieć. A mianowicie epizod, w którym dziewczyna pozostawia na piasku jakąś książkę czy zeszyt, oraz krótką scenę inspekcji jaskini przez oficerów amerykańskich, którzy znajdują tam jakąś kartkę, jak również zeszyt, by po obejrzeniu przez jednego z nich wyrzucić mówiąc, że to nic ważnego, że to jakiś pamiętnik, jeden z tych, jakie Japończycy tak często piszą.

A jednak pamiętnik Hiromi po siedemdziesięciu latach trafił do biblioteki, a następnie do rąk profesora. To znaczy, że któryś z oficerów zdecydował zabrać pamiętnik do archiwum wojskowego, które w końcu zwróciło go Japonii. Bo tak się działo z wielu innymi dowodami faktów okresu wojennego.

„Gwiezdny piasek” kończy się sceną spotkania studentki ze schorowaną autorką pamiętnika, która daje do zrozumienia, że jest zadowolona, dowiedziawszy się, że zachowały się jej notatki. Po chwili zjawił się mężczyzna (w tej roli autor i reżyser), by odprowadzić Hiromi, która przed odejściem powiedziała, że to jej syn.

Gdy podczas dyskusji o filmie zapytałem reżysera, gdzie nakręcono tę ostatnią, malowniczą i symboliczną scenę rozgrywającą się na mostku na tle gęstych zarośli, reżyser z wyraźnym zadowoleniem wyjaśnił, że było to w Tokio, a mianowicie w parku Tsuriganeike, którą od dawna miał zamiar wykorzystać w filmie.

Oczarowany polskim teatrem lat 1960.

Przed zakończeniem spotkania z reżyserem zapytałem jeszcze o to, co się wydarzyło w jego życiu, że wykształcony w Kalifornii politolog, opuszczając Polskę, stał się artystą.

Reżyser filmu w pasjonującej, niemal powieściowej narracji, mówił głównie o swym zadurzeniu w polskim teatrze. Okazało się, że Roger Pulvers (ur. w 1944 r.) jeszcze w Stanach Zjednoczonych uczył się rosyjskiego (1964). Następnie pojechał do Finlandii, podróżował po ZSRR, a następnie jako wyróżniający się absolwent otrzymał od NSA (National Students Association) stypendium na studia podyplomowe w Polsce. Pragnął studiować ekonomię pod kierunkiem profesora Oskara Lange (1904-1965), ale nim dojechał w 1966 roku, profesor zmarł, a nowym jego opiekunem naukowym został Adam Schaff (1913-2006). Jednak Roger przebywając w Polsce pod koniec lat sześćdziesiątych nie zajmował się już ani ekonomią, ani marksistowską filozofią, czy wstępem do semantyki Schaffa, ponieważ zaczarował go polski teatr i film. Niemal codziennie oglądał grane wówczas sztuki nie tylko w Warszawie, bo w Krakowie i we Wrocławiu, m. in. Józefa Szajny (1922-2008) i Jerzego Grotowskiego (1933-1999). Ogromne wrażenie wywarł na nim. Książę Niezłomny według Juliusza Słowackiego parafrazy Calderona. Pulvers opowiadał, jak to we Wrocławiu odurzony przedstawieniem spóźnił się na pociąg i w listopadzie, w skromnym ubraniu, przeleżał całą noc na ławce, czekając na poranny ekspres.

Gdy wyjechał z Polski, był już innym człowiekiem. Poprzez Stany i Paryż udał się do Japonii, gdzie również poruszyła go głęboko kultura, zwłaszcza teatralna tworzona w dzielnicy Shinjuku w Tokio. Uczył się więc języka japońskiego. Kilka lat później opublikował zbiór opowiadań (On the Edge of Kyoto), następnie dramaty i eseje. Przeniósł się do Australii (1972), gdzie uczył japońskiego na uniwersytecie, pisał artykuły, reżyserował sztuki. W końcu przyjął obywatelstwo australijskie (w czasie wojny w Wietnamie wolał nie wracać do swej ojczyzny). W tym czasie był już literatem i artystą, a przemiana ta nastąpiła dzięki oddziaływaniu na niego polskich twórców lat 60. i 70. XX wieku.

Na zakończenie tego spotkania z wybitnym twórcą międzynarodowym (mówiącym nie tylko po angielsku, japońsku i po polsku oraz paru innymi językami), japoński aktor nō, Kanji Shimizu ze szkoły Kanze, który poprzedniego dnia przyleciał właśnie z Okinawy, gdzie widział film (?) o kimś, kto wydostał się z getta i zamieszkał w Argentynie. Dziwne sploty wydarzeń – sugerował Shimizu: tu w tej auli obejrzał film o Okinawie, podczas gdy on wczoraj wrócił z Okinawy, gdzie usłyszał o kimś z Łodzi…

A następnego dnia – razem z Jadwigą Rodowicz, która prowadziła to spotkanie z Rogerem – Shimizu pojedzie właśnie do Wrocławia, by wystąpić w sztuce pt. Soreisai, czyli „Dziady polsko-japońskie”. Do Wrocławia zapowiedział wyjazd również Roger Pulvers, by zobaczyć, czy nadal stoi ta ławka, na której spędził noc listopadową chyba w 1967 roku!

(Zob. też Cinema Art. On Line,cinemna.cs.jp/interview/pulver/starsand)

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko