JANUSZ ŻERNICKI – BYĆ MOŻE

0
503
Janusz Żernicki

Którejś nocy o plecy przedwiośnia wspartej,
obnażone i mokre,
                                                                 pojąłem.

Oddech był wówczas stłoczoną arterią.
Nim tylko rozpoznawałem rysy okolicy,
gdy gruboziarnisty wykładał je we mnie,
jak w peryskopie z okopów pierwszej wojny.
                                                  A kiedy zawracał 
potykając się biegłem za nim. Ssany
niczym drzwi na ganku latarni morskiej,
gdy sztormowa osuwa się fala.

Możliwe zatem, że To
jest tylko rodzajem innego powietrza.

Odtąd będzie się biegło coraz szybciej.
I coraz cięższym kłusem.

Bo niedaleko już.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko