bądź – powiedziało okno
spuszczony ze smyczy mrok
skrył się pod stołem
dzień wszedł do pokoju
cienką smużką błękitu
z nutą rozrzewnienia na ścianie
pozwolił roztańczyć się półcieniom
dzień dobry ulico ziewająca
gasnącymi kręgami latarni
i wam drzewa bezlistne
windo z upartą melodią
wierszu z niewydarzoną puentą
i tobie lustro
z zaspanym spojrzeniem
które próbujesz mnie nauczyć
jesieni życia