W kapliczce dłoni,
kobiety frasobliwe,
przesuwają dni –
– kolce swojej
ciernistej korony.
Noszą ją dumnie,
bez słowa skargi.
Czasem tylko zdejmują
na chwile
i wtedy można zobaczyć
ślad na czole,
podbite oko,
rozdarte serce,
łzę w zmarszczce zastygłą.
Kobiety frasobliwe marzą
o dziupli w leśnych
gdzie echo wraca
z westchnieniem ulgi.