Jacek Bocheński – Kamień

0
483

Wyrzucona z Wikipedii, przyjęta do Promu Kultury, była tam, zobaczyłem od razu, gdy wszedłem. Leżała na niskim stoliku o długim blacie, pod opieką młodego mężczyzny. Nie leżał pojedynczy egzemplarz. Leżało wiele „Justyn”.

Prom Kultury Saska Kępa to działający w tym rejonie Warszawy nowoczesny dom kultury. Niedawno zbudowany, przejrzysty dzięki szklanej fasadzie parteru, bieli i światłu, jest miejscem magnetycznym w starej dzielnicy z przedwojennymi willami i tradycjami. Ściąga publiczność na koncerty muzyki jazzowej i klasycznej, minimalnej i barokowej, do kina i do teatru jednego aktora, na wystawy malarstwa lub fotografii oraz do klubu literackiego. To był chyba klub literacki, ta sala. Z prawej strony u wejścia rozłożyła się na stoliku „Justyna”, a na krześle siedział młody mężczyzna z wydawnictwa Agora. Tak powiedział.

Nie zdążyłem wypytać, czy na pewno jesteśmy w klubie literackim, bo przyniesiono mi kawę, usiadłem więc nieopodal, żeby wypić. Podszedł Jacek Cygan z żoną i „Justyną” do podpisania, ale i z dwiema „książkami do napisania” w prezencie dla mnie. Te „książki do napisania” wydaje w Krakowie Austeria. Do pewnego stopnia są już napisane przez świetnych autorów, których teksty na określone tematy zebrano jakby w formie małych antologii. Ale zostawiono liczne niezadrukowane stronice, całe ciągi pustych stronic jeszcze „do napisania”. Tylko brać długopis i zapełniać wolne miejsca swoim tekstem.

Dobrze, długopis, bo niby co innego? Lecz jeśli ja, podobnie jak młodzi ludzie, przynajmniej większość, piszę już tylko palcem na klawiaturze? Są może jakieś nowe technologie pozwalające przenieść tekst elektroniczny z komputera wprost na papier „książki do napisania”. Nie wiem. A czy mógłbym przenieść na przykład Blog Drugi w jego stanie przedpapierowym , gdy nie był jeszcze „Justyną”, na puste stronice „książki do napisania” wydanej przez Austerię? Czy tak przeniesiony z Internetu Blog Drugi stałby się „Justyną”? Czy raczej nie nadawałby się do książki, jak „Justyna” do Wikipedii?

O tym, że „Justynę” stamtąd wyrzucono, była mowa w Promie Kultury, choć mało kto spośród wyborowej publiczności, która przyszła na rozmowę z autorem w klubie literackim, rozumiał, co się właściwie stało w tej Wikipedii. Ale Iwona Smolka miała wypis o tym z Blogu Trzeciego na dwustronnie zadrukowanej kartce papieru i przeczytała obecnym rozdziałek pod tytułem „Usunąć Justynę”. Tak więc Blog Trzeci pojawił się na sali, nie tylko „Justyna”. Wstała potem Anna Lisiecka z radiowej Dwójki i zapytała o Stowarzyszenie Żywych Poetów. Oni też są w Blogu Trzecim. Na chwilę zapomniano o „Justynie”. Przesłonił ją aktualny Blog Trzeci. Sam nawiązałem do świeżego zapisu w nim.

Powiedziałem kilka zdań o perspektywach życia nazajutrz po osiągnięciu celu nienawiści, a to w związku z mordem na prezydencie Pawle Adamowiczu i przyszłością Polski. Makabra zbrodni, o której wszyscy mówią, i ta druga kwestia, systematyczne zmierzanie do pobicia się z przeciwnikami na noże i w końcu do zabicia iluż to, wszystkich?- ta myśl wypierana z wszystkich głów, a wszystkim ciążąca, zawisła kamieniem w powietrzu i odtąd wisiała już nad salą. Ale o tym nikt nie mówił, bo o tym się nie mówi, to się wypiera z głów.

Nie rozwiązałem w ten wieczór zagadnienia, czy przedpapierowy Blog Drugi, wpisany do sformatowanej przez Austerię książki z pustymi stronicami, stałby się „Justyną”. Przecież by się nie zmieścił! Ale odkładam tę sprawę na kiedy indziej. Wrócę do niej .

Czułem kamień wiszący nad salą w Promie Kultury. Odezwał się jeszcze aktor Józef Duriasz. Powiedział, że swego czasu na spotkaniu w dawnym Związku Literatów, dzisiejszym Domu Literatury, on i Gustaw Holoubk czytali napisany przeze mnie dialog z książki, która nie nadawała się wtedy do druku.

Rozmowa z autorem w Promie Kultury dobiegała końca. „Justyna” z młodym mężczyzną niepostrzeżenie znikli. Stolik był pusty. Zaczęliśmy się rozchodzić. Aktorka Bożena Stachura powiedziała mi przed wyjściem, że przecież była tu i mogła coś przeczytać. Zawsze może. Podszedł Tadeusz Nyczek, żeby się przywitać i pożegnać.

Zostałem z „książkami do napisania”.

Iwona Smolka zaprosiła mnie do swojego samochodu i odwiozła do domu.

blog III

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko