Jacek Breczko – Filozofia Isaaca Bashevisa Singera (część pierwsza)

0
576

Dlaczego zająłem się Singerem?

Chciałbym wskazać na trzy powody. Po pierwsze, czytając jego powieści i opowiadania miałem wrażenie, że był to nie tylko niezwykle utalentowany pisarz, twórca pomysłowych fabuł i wciągających dialogów, ale też myśliciel wyjątkowej klasy i – zarazem – szlachetny człowiek, co nie zawsze idzie w parze (nie było to zresztą wrażenie odosobnione1).

Singer powiadał, że warto zaczynać pisanie, jeśli ma się poczucie, że „to jest moja historia”, czyli że jeżeli ja tego nie napiszę, to nikt tego nie napisze. I to jest drugi powód: mam poczucie, że to jest „moja historia”. Myśl filozoficzna Singera nie została przez niego samego systematycznie opracowana; w jego literackie teksty oraz wywiady wplecione są jedynie filozoficzne „oderwane uwagi”. Były one jednak – jak sądzę – wyrazem niezależnego, oryginalnego i całościowego poglądu na świat. Próba rekonstrukcji owej całości przypomina pracę archeologa próbującego z odłamków wazy odczytać jej pierwotny kształt. Długotrwałe obcowanie z jego tekstami wytworzyło jednak we mnie poczucie, że potrafię patrzeć na świat „jego oczami”, że potrafię „zasymulować” w sobie jego sposób myślenia (mam nadzieję, że nie było to złudzenie). Dodać warto, że Singer miał nie tylko niezwykły dar narracji, ale też posiadał umiejętność przedstawiania trudnych, abstrakcyjnych problemów w formie obrazowej i klarownej, wręcz dziecinnie prostej (nosił się nawet z zamiarem napisania podręcznika filozofii dla dzieci). W przypadku Singera mamy więc do czynienia z nieczęstym – szczególnie ostatnimi czasy – przypadkiem: myśl klarowna jest zarazem myślą głęboką.

Po trzecie wreszcie, twórczość Singera – dla Polaka szanującego tradycję wielonarodowej Rzeczypospolitej – stanowi część wspólnego dziedzictwa. „Dla mnie osobiście – pisze Anna Wierzbicka – największym odkryciem, jakie zawdzięczam Singerowi, jest właśnie Polska żydowska… Zobaczyć nagle Polskę wieku XVII, Polskę XIX-wieczną i Polskę pierwszych dekad wieku XX z perspektywy kogoś, kto wyrósł w domu radzymińskiego rabina i kto świadomie kultywuje perspektywę chasyda z prowincjonalnego polskiego miasteczka, to nie byle jakie odkrycie intelektualne i emocjonalne. Perspektywa kompletnie nowa, obca, egzotyczna – a przedmiot bliski i, wydawałoby się, znany. Rezultat, dla mnie osobiście, frapujący w najwyższym stopniu”2. Muszę przyznać, że początek mojego zainteresowania Singerem był podobny. Zaintrygowała mnie nowa perspektywa historyczna, a dopiero potem zacząłem odkrywać problematykę uniwersalną; egzystencjalną, filozoficzną i teologiczną.

Odejście od judaizmu

Singer pochodził z rodziny kapłanów żydowskich sprawujących swój urząd od wielu pokoleń (rabini nie żyli w celibacie). Obrzędy religijne, myśl o Bogu i przyjściu Mesjasza, była – jak powiadał – powietrzem, którym oddychał w dzieciństwie. Był dzieckiem niezwykłym; błyskawicznie nauczył się czytać, miał świetną pamięć, był dociekliwy i krytyczny. Bardzo wcześnie zaczęło go dręczyć pytanie: czy każde zdanie zapisane w świętych księgach jest – jak wierzył jego ojciec – prawdą i tylko prawdą. Wątpliwości układały się w szereg pytań i problemów. Przecież, rozumował, święte księgi to tylko papier i atrament. Inne narody też mają swoje święte księgi, które głoszą coś innego, a nawet wręcz przeciwnego; na przykład, że Żydzi są grzeszną rasą i skazani są na wytępienie. Wyobrażał sobie, że gdyby go ktoś uprowadził z domu jako niemowlę i wychował wśród ludzi wierzących w inną religię, to inne księgi byłyby jego świętymi księgami. Dostrzegał również sprzeczności zawarte wewnątrz świętej księgi. W jednym miejscu powiada się, iż człowieka karze się tylko za jego własne grzechy, w innym – że jeszcze trzecie pokolenie musi za nie pokutować; twierdzi się, że Bóg jest niewidzialny, a zaraz potem, że starcy ujrzeli Boga; Mojżesz, który powiedział „nie będziesz zabijał” mówił również „zniszczysz wszelką istotę, w której jest tchnienie życia”. I tak dalej. Najbardziej jednak odpychało go i przerażało okrucieństwo tam zawarte; wojny Jozuego, mordowanie jeńców przez króla Dawida. Zadawał sobie pytanie: „kiedy przyjdzie Mesjasz, czy będę potrafił nazywać króla Dawida, mordercę, «Dziadkiem»?”3. Dostrzegał też sprzeczność między poglądem na świat zawartym w świętej księdze a odkryciami nauk przyrodniczych. Czytał nowoczesne książki i było tam napisane, że życie na Ziemi trwa od setek milionów lat, że Słońce jest ponad milion razy większe od Ziemi, a inne gwiazdy są jak Słońce. W Biblii natomiast mówi się o Słońcu i Księżycu jako dwóch lampach, a o gwiazdach jako o mniejszych światłach. Ziemia zaś nie została stworzona od razu, podobnie jak człowiek i inne gatunki (jak głosi Biblia), ale oderwała się od Słońca i po długim procesie stygnięcia rozwinęły się na niej istoty żywe.

Należy dodać, że dla jego ojca i dla jego religijnych przodków Biblia stanowiła jednolity blok, który powstał pod natchnieniem; był więc w istocie podyktowany przez Boga. Wystarczyło zatem zrobić w jednym miejscu wyłom i cały gmach się rozpadał; albo wierzy się we wszystko, albo w nic. Singerowi bardzo trudno było, w tych okolicznościach, wierzyć we wszystko. Co więcej, był to problem nie tylko intelektualny, ale i życiowo-praktyczny; mówiąc metaforycznie: skoro religia była powietrzem, którym oddychał, poddanie jej w wątpliwość groziło uduszeniem. Odejście od religii oznaczało całościową, gruntowną zmianę życia (jakby opuścić ojczyznę i zamieszkać w innym kraju; inne stroje, jedzenie, praca, sposób zawierania małżeństw, kształcenia, inne prawa). Stąd odwaga postawienia pytania i powaga pytania. Miał, jak się zdaje, na polu intelektualnym, dwa wyjścia; dwie strategie postępowania. Skoro rozum wskazywał, że wiara przodków (religia objawiona) jest fałszywa, to mógł odrzucić rozum i zachować wiarę: byłaby to strategia podobna do strategii Tertuliana, Pascala, Szestowa. Mógł też uwierzyć w rozum i odrzucić wiarę. Przykład i zachętę miał u starszego brata. Israel Joshua Singer, w przyszłości również wybitny pisarz, „stał się ateistą i na wszystkie pytania miał jedną odpowiedź «Boga nie ma»”. Młodziutki Isaac nie przyjął tej alternatywy: albo nierozumna wiara, albo rozumny ateizm. Uważał, że rozum jest cennym narzędziem i nie chciał z niego rezygnować, nie chciał również zrezygnować z wiary w Boga. Rozum podpowiedział wstępne rozwiązanie. To że Bóg nie dyktował świętych ksiąg judaizmu, jak również nie dyktował innych świętych ksiąg, czyli że wszystkie religie są dziełem człowieka, to nie znaczy, że Boga nie ma. Gdyby dyktował, to by znaczyło, że istnieje (istnienie poprzedza dyktowanie), ale z tego, że nie dyktuje, nie wynika, że nie istnieje. Może jest milczącym Bogiem? I może ma ku temu powody? Odrzucenie własnej religii oraz innych religii objawionych nie prowadzi go zatem do wniosku, że Boga nie ma, czyli do ateizmu, ale do wiary w Boga milczącego.

Pojawia się inna droga; inna religia zaprasza go, aby stał się jej wyznawcą; religia rozumu, religia filozofów, czyli deizm. Singer jednak na tę drogę nie wchodzi. Uznał, że i ta koncepcja jest fałszywa. Dlaczego? Wizja świata kreowana przez oświeceniowych materialistów i licznych pozytywistów, aspirująca do naukowości, na której opierał się ówczesny ateizm, to wizja świata obliczalnego (konieczne prawa przyczynowe) i przejrzystego (nie ma nigdzie żadnej tajemnicy). Twórcą tej wizji był w starożytności Leukippos i Demokryt. Martwe, niepodzielne cegiełki materii – według żelaznych przyczynowych praw mechaniki – zderzają się i łączą w takie, bądź inne, układy. Wewnątrz świata panują więc – precyzyjnie wyskalowane – prawa mechaniki; natomiast światem jako całością nikt nie rządzi. Nie ma bowiem twórcy świata, brak jest też prawodawcy; materializm zakłada wszak wtórność myśli, świadomości (logosu, nous’u) wobec bezmyślnej natury. Świat, wewnątrz którego rządzi konieczność, jako całość jest przypadkiem. Czyli wspaniale funkcjonujący zegar tykający w absolutnej pustce (tykający zegar na pustyni, po której nikt nigdy nie chodził4). To wygląda na absurd, na jakąś myślową ślepą uliczkę. Wyjściem z tego – swego rodzaju kołem ratunkowym dla materializmu – jest koncepcja Boga-zegarmistrza; który stworzył świat, poruszył („dał pstryczka”) i się wycofał; zegar doskonale skonstruowany i nakręcony zamienia się w perpetuum mobile; bez awarii tyka w nieskończoność. Dlaczego – powtórzmy pytanie – Singer nie wszedł na tę drogę? Dlaczego nie stał się deistą? Wszak nie wierzył w objawienie, a wierzył w Boga. Sądzę, że nie do zaakceptowania była dla niego koncepcja świata „odczarowanego”; zredukowanego do mechaniki, martwego i przejrzystego; bez tajemnicy i głębi.

Posłużmy się alegorią. Singer wysiada ze starego i dostojnego okrętu judaizmu. Okręty innych religii objawionych zapraszają go na pokład (często lepiej uzbrojone i wygodniejsze), ale on odmawia. Nie wsiada też na mniejszy, ale nie pozbawiony zalet (tamte żaglowce, a ten stalowy i parowy) okręt religii filozofów. Nie wsiada, bo sądzi, że wszystkie one płyną w złym kierunku. Wsiada do malutkiej, wywrotnej, jednoosobowej łódki samodzielnych poszukiwań.

Trzy rzeczy zasługują na podkreślenie.

Emancypacja religijna Singera (czyli odejście od religii przodków) otworzyła niejako furtkę „metafizycznemu poczuciu dziwności istnienia”, czyli zadziwieniu światem (a przypomnijmy, że źródłem filozofii jest zdziwienie). Skoro zwątpił we wszechogarniającą i wszystko tłumaczącą religię5, to okazało się, że nie ma gotowego rozwiązania, że tajemnica świata nie została rozszyfrowana. A skoro nie ma gotowego rozwiązania, to świat zaczyna jawić się jako zagadka, jako przeogromny znak zapytania. Świat przestaje być normalny, zwyczajny, staje się tajemniczy, zagadkowy.

Gdyby nie emancypacja religijna, nie zdobyłby się też na negatywną, pesymistyczną ocenę świata. Judaizm był bowiem religią fundamentalnie optymistyczną. Cierpienie w świecie, całe zło, to – w istocie – męki porodowe Mesjasza. Gdy Mesjasz się narodzi i zatriumfuje, wszystko zostanie naprawione i wyjaśnione. Podskórny optymizm judaizmu był być może głównym ratunkiem – w czasie dwóch tysięcy lat wygnania – przez rozpaczą, a przeto poddaniem się i asymilacją. Matki chciały mieć dzieci, a ojcowie chcieli je wychowywać i kształcić religijnie, bo była nadzieja, że doczekają Mesjasza. Co prawda, wytrwało w wierze tylko kilka procent, inni rozpuścili się w ciągu tych tysiącleci w chrześcijańskim lub islamskim morzu, był to jednak dobór – na swój sposób – pozytywny; zostali ludzie o najsilniejszej wierze i największym harcie ducha; co jednak nie zawsze szło w parze z bystrością i otwartością umysłu. Singer, emancypując się, odszedł od tych „najwierniejszych z wiernych”; mógł przeto w pełni uwolnić potencjał bystrości, ciekawości i otwartości oraz zdjął optymistyczne, „różowe okulary” judaizmu: Mesjasz nigdy nie przyjdzie, nigdy lud Izraela nie poleci na chmurze do Ziemi Obiecanej. Cierpienie zatem – ludzi i zwierząt – ukazało mu się w całej swej szarości, okropności i domagało się jakiegoś wyjaśnienia. Poczuł się więc zmuszony do przemyślenia – od nowa i po swojemu – pytania o sens cierpienia w szczególności i sens świata w ogólności.

Po trzecie, spoglądając na przypadek Singera z bardziej ogólnej perspektywy, można zaryzykować tezę, że emancypacja religijna Żydów w czasie I wojnie światowej (a Singer był częścią tego zjawiska) była w małej skali powtórzeniem schematu emancypacji myślenia ludzkiego w ogóle. Po kolei, od najdalszego planu: było to wyjście człowieka ze społeczności zamkniętej (trybalnej) i przejście do społeczności otwartej (w sensie popperowskim); następnie odejście w Grecji od myślenia religijnego, mitologicznego i powstanie filozofii oraz nauki, i wreszcie przejście od średniowiecza do nowożytności w Europie.

Emancypacja religijna Singera – oraz wielu jego rówieśników – uzyskuje przez to wymiar uniwersalny. Przejście od głęboko religijnego średniowiecza do wolnomyślnego i libertyńskiego wieku XVIII to pięćset lat powolnej przemiany umysłowej wśród chrześcijańskich elit zachodnioeuropejskich. Radykalnie szybciej dokonało się to w Rosji; w ciągu kilku dekad XIX wieku po wojnie z Napoleonem (stąd, sygnalizuję to jedynie w tym miejscu, pokrewieństwo Singera oraz niektórych XIX-wiecznych pisarzy i filozofów rosyjskich). Natomiast emancypacja religijna Żydów, czyli przejście od głęboko religijnego średniowiecza do pozytywistyczno-naukowej, świeckiej, ateistycznej kultury, to czas życia jednego pokolenia. „Oświecenie dotarło do Polski spóźnione…, ale kiedy już przyszło, dokonało w ciągu kilku lat więcej, niż gdzie indziej przez całe tysiąclecie. W 1913 roku w całym Michowie było zaledwie pół tuzina tak zwanych oświeconych Żydów. W 1918 prawie wszyscy młodzi ludzie zgolili brody i zostali syjonistami, bundowcami, komunistami. Dom nauki stał pusty… Po niemal dwóch tysiącleciach gett i skrajnej segregacji od świata gojowskiego w wyemancypowanym Żydzie obudziła się olbrzymia tęsknota za świeckością, połączona z nieograniczoną energią. W Polsce przeobrażenie to dokonało się później niż w innych krajach, lecz z niewiarygodną szybkością”6. Był to wielki wstrząs: utrata ojczyzny duchowej, bezdomność, zagubienie i próba budowania nowych ojczyzn, nowe horyzonty i wielkie nadzieje. W emancypowanych Żydach z początku XX wieku wszystko to mieszało się i fermentowało; wywoływało burze emocjonalne i „burze mózgów”. Singer był wśród nich, być może, jednym z najbardziej oryginalnych, przenikliwych i… samotnych; nie został ani żydowskim socjalistą, ani nacjonalistą-syjonistą, ani internacjonałem-komunistą. Co ciekawe, należał też do tych, którzy porzucili religię, ale nie porzucili mowy; nie porzucili swego rodzinnego języka – jidysz; nie został ani litwakiem, ani – jak na przykład Leśmian, Tuwim, czy Bruno Schultz – Polakiem.

Nie miał chyba racji długoletni współpracownik Jerzego Giedroycia, Wojciech Skalmowski (piszący pod pseudonimem – Maciej Broński), kiedy stwierdził: „niemożność sprecyzowania, w którym miejscu dokładnie przebiegają pęknięcia pomiędzy «dobrym, prawdziwym Żydem», a «rzeczywistym, normalnym Żydem» – stanowi esencję twórczości Isaaca Singera… Niehagiograficzna odpowiedź na pytanie «jak wielki jest w skali światowej» brzmieć musi: jego wielkość zależy od tego, za jak uniwersalną uzna się tematykę i problematykę ściśle żydowską”7. Nie tylko – jak mi się wydaje – taki problem nie jest esencją twórczości Singera, ale nie należy nawet do problemów pierwszoplanowych; tym bardziej nie jest prawdą, że jego twórczość można zredukować do „tematyki i problematyki ściśle żydowskiej”. W jednym z najważniejszych pod względem filozoficznym wywiadów (nie publikowanych w Polsce) znawczyni jego twórczości Cyrena Pondrom zadała mu następujące pytanie: „Znam liczne wywiady i recenzje pana książek, szczególnie «Dworu», które sugerują, że interesuje pana problemem tożsamości żydowskiej. Zauważyłam jednak, że zignorował pan tę kwestię w przypadku Jaszy [bohater Sztukmistrza z Lublina]. Czy, mówiąc najjaśniej, nie interesuje pana przede wszystkim problem ludzkiej tożsamości?”. Singer odpowiada: „Tak, żydowskiej tożsamości, ludzkiej tożsamości, etycznej tożsamości, ludzkiej odpowiedzialności – czy człowiek może naprawdę służyć Bogu? I jak powinien służyć Bogu? I czy istnieje Bóg, któremu można służyć?”8. Dostrzec w tej odpowiedzi można poczucie humoru i „filozoficzne oderwanie”; przejście od pryzmatu etnocentrycznego do pryzmatu uniwersalnego. Rzec można, że Singer to pisarz i myśliciel żydowski, ale nie filozof „bycia Żydem”. Singer bez wątpienia nie był wyemancypowany kulturowo, był dzieckiem pewnej nacji i nie udawał nikogo innego, był natomiast wyemancypowany religijnie, to znaczy uważał, że ważne jest spotkanie człowieka z Bogiem, a nie tylko Żyda w Bogiem. Więcej nawet, uniwersalizm Singera przekraczał granice gatunku i obejmował zwierzęta. Pisał on o Żydach i gojach z perspektywy żydowskiej, bo innej nie znał. Nie pisał o człowieku w ogóle, bo taki na Ziemi nie występuje. Ogólność – jak powiadał – to pryzmat naukowca; teoria Newtona opisuje wszystkie spadające jabłka, pisarz zaś powinien opisać upadek konkretnego jabłka. Dlatego też pisał o konkretnych ludziach, których wydobywał z pamięci i – mówiąc górnolotnie – próbował ratować od zapomnienia (większa część jego twórczości to opis świata, który zniknął, zatonął, niejako opis żydowskiej Atlantydy). Ale właśnie dlatego, że pisał o konkretnych ludziach, żyjących w konkretnym miejscu i czasie, a nie o ludziach w ogóle i gdziekolwiek, jego pisarstwo ma walor uniwersalny; zawiera bowiem w sobie twórczy ruch od szczegółu do ogółu, a nie jałowy od ogółu do ogółu.

Chciałbym przy okazji wyjaśnić inne możliwe nieporozumienie. Mimo że Bóg był w centrum jego zainteresowań, trudno go zaliczyć do tak zwanych „pisarzy religijnych” (których pisarstwo jest zwykle w intencji pobożne i budujące). Był to buntownik, filozof i wolnomyśliciel (a nie wyznawca) głęboko wszakże przekonany o istnieniu Boga „żywego”, Boga „działającego”. Miał silne odczucie – jak to ujęła Zofia Zdybicka – „egzystencjalnej niewystarczalności osoby ludzkiej” i zarazem istnienia jakiejś „transcendencji wobec świata przyrody, wobec innych osób i wobec społeczności”9. Jego zasadnicze przekonanie można by więc ująć następująco: „Coś się za tym kryje. Nieprawda, że świat, jaki jest, każdy widzi”.

Jacek Breczko

1 „Singer zostawił dzieło pisarskie, które zajmuje jedno z pierwszych miejsc we współczesnej literaturze powszechnej… A przecież czujemy, że tej wielkości nie stworzyły [tylko], jak u innych noblistów – Manna, Faulknera, Canettiego – talent literacki, rzemiosło artystyczne, szerokość horyzontów myślowych. Za wielkością Singera stoi coś więcej… W dziele Singera słychać głos głębokiej ludzkiej uczciwości”. A. Szymańska, W laboratorium ludzkości, „Przegląd Powszechny”, 7-8/92.

2 A. Wierzbicka, O twórczości I.B. Singera, „Tygodnik Powszechny”, 3/79.

3 I.B. Singer, Miłość i wygnanie, Wrocław 1991, s. 51.

4 Argument zegarka znalezionego na bezludnej wyspie, wymyślony przez X-a, z którego kpił Hume, byłby zapewne dla Singera przekonujący.

5 Były – rzecz jasna – liczne spory między rabinami dotyczące interpretacji różnych fragmentów Pisma, ale święcie wierzono, że prawda przez wielkie „P” jest tam zawarta.

6 I.B. Singer, Zjawa, Gdańsk 1993, s.191 oraz I.B.Singer, Miłość i wygnanie…, s.173.

7 M. Broński, Isaac Bashevis Singer 1904-1991, Kultura, 9/91, Paryż 1991, s.118.

8 C.N. Pondrom, Interview with I.B. Singer conducted by Cyrena N. Pondrom, w: The contemporary writer, Madison, Wisc.1972, s.84.

9 Por. Z.J. Zdybicka, Człowiek i religia, Lublin 1984, s.120-128.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko