Krystyna Konecka – OBAJ KOCHALIŚMY POEZJĘ… Leszin-Koperski – Waśkiewicz

1
590
XXIX Warszawska Jesień Poezji, 2000r. Od prawej: Jerzy Koperski, Krystyna Konecka, Jan Stępień (z archiwum K. Koneckiej)

     „Warto poświęcić… kilka słów wydawcy – jako instytucji i osobie. Właścicielem Spółdzielni Wydawniczej ANAGRAM jest Jerzy Koperski – człowiek-orkiestra w świecie animowania imprez literackich, edytorstwa i krytyki na przestrzeni całych dziesięcioleci. Przy tym – znakomity poeta, tym bardziej czuły na wartość słowa poetyckiego. Z jego losowych doświadczeń i wrażliwości wypłynęła decyzja, iż „część egzemplarzy z nakładu przeznaczono na rzecz bezdomnych i ubogich w Warszawie, za pośrednictwem Braci Kamilianów”.

     Kiedy pisałam te słowa? Gdzie? Pod koniec roku 2000, na łamach białostockiej „Gazety Współczesnej”, w krótkiej recenzji zbiorku wierszy ks. Jana Twardowskiego pt. „Nadzieja uczy czekać”, opatrzonego przez samego autora refleksją w słowie wstępnym, firmującym niejako pracę wydawcy: „Jestem bardzo wdzięczny wydawnictwu ANAGRAM, które było życzliwe dla mojej poezji w chwilach dla mnie trudnych. Mam dla tego wydawnictwa zaufanie…”.  To była pierwsza książka, na którą trafiłam z datą: 2000/2001, wyprzedzającą początek kolejnego millenium.

     Z końcowych refleksji w tym właśnie tomiku – a nie z książki, która jest przedmiotem niniejszego tekstu – zaczerpnęłam mikro-charakterystykę, dla mnie wystarczającą, Jerzego Koperskiego: „W swoim Traktacie o poezji Bolesław Leśmian wypowiedział znamienne zdanie: „cokolwiek powie się o poezji – jest błędem” Przeto i ja mam odwagę powiedzieć własne na ten temat zdanie… Uznajmy zatem, że Poezja – to fenomen. Fenomen wyobraźni, ale i uczucia, także rozumu. Nigdy doskonała, jest wielkością poprzez metafory”. I dalej: „Metafora – fenomen wyobraźni. Nie mogę pojąć wielkości poezji ks. Jana Twardowskiego. A jednak to wielkość samoistna, a więc najznakomitsza. Ukochałem na początku swojego życia (jednak dopiero jako student UMK w Toruniu) poezję kamienną, tzn. nie do odczytywania, nie do odczytania. Stąd pozostałem wierny Norwidowi i Słowackiemu, potem Tadeuszowi Peiperowi. A przecież czytam i wpadam w zadumę nad strofami autora „Rozmowy z Matką Bożą”…”.

      Wtedy, i już wcześniej, zaczęli wpadać w zadumę nad swoistą przemianą pana Jerzego koledzy z najbliższego mu przez lata środowiska… Jak gdyby sprawą naganną, nie do przyjęcia były próby poszukiwania swojego miejsca, swojego czasu, własnej estetyki twórczej. Zrozumiałby zapewne to wszystko Konrad Swinarski, który taką oto definicją objaśniał ludzkie wybory: „Pełnia człowieka polega m.in. na tym, że poznaje samego siebie od kołyski do śmierci, że w życiu zmienia się i zmienia również poglądy, że nie jest monolitem i dlatego niekiedy sprzeniewierza się głoszonym przez siebie ideom”.

XXIX WJP, 2000 r. Alicja Rybałko i Jerzy Koperski. Fot. K. Konecka

     …W zbliżonym czasie (z zaakcentowaniem 10-lecia powstałej w 1991 r. Spółdzielni Wydawniczej ANAGRAM) ukazała się książka pt. „Do rzeki należy moje życie”, czwarty z kolei tom poetycki Jerzego Koperskiego. Nie. Jerzego… tu pewien kłopot: notę biograficzną na skrzydełku książki zamyka informacja: „Przez wiele lat używał pseudonimu „Leszin”, teraz wrócił do nazwiska rodowego”. Otóż. Lenin – Leszin. Cóż dodać. Towarzyszący jego drodze twórczej i aktywności animatorskiej przez pół wieku poeta, eseista i krytyk Andrzej Krzysztof Waśkiewicz niezwykle trafnie scharakteryzował „dwudzielność” działań swojego przyjaciela już w 1978 roku, omawiając jego „Generacyjny” zbiór wierszy „Drzewa z próchna nie poznasz”, które to omówienie po 22 latach zamieszczone w zamykającej wiek  książce tym mocniej pozostawało aktualne: „Poeta Koperski egzystował zawsze w cieniu wydawcy, animatora, redaktora, działacza, etc. etc., czyli Leszina. Sądzę (…) że niesłusznie. Jest to bowiem poezja wyjątkowo własna, rozpoznawalna nie tylko w kręgu rozwiązań Orientacji. Rzeczywistość jest dla Koperskiego zadaniem moralnym”. I na końcu: „Animator Leszin w niewielu tylko regionach życia kontaktuje się z poetą Koperskim. Co do mnie, to ciesząc się z sukcesów Leszina, ubolewam, że odbywają się one także kosztem Koperskiego”.

     O tym jak ewoluowała przez pół wieku działalność organizacyjna i edytorska Jerzego Leszina Koperskiego oraz Andrzeja K. Waśkiewicza czytelnik dowie się z wydanej w roku 2018 książki, której nie sposób pominąć, jeżeli pragnie się poznać (lub przypomnieć) ten czas obecności Nieobecnych, nigdy niedocenionych należycie – za życie (nie waham się użyć tego sformułowania) oddane poezji. I Poezji. Tytuł „Jerzy Leszin-Koperski – Andrzej K. Waśkiewicz” z okładki obudowany jest na wewnętrznej koniecznym rozszerzeniem: Relacje: Warszawa – Zielona Góra, Gdańsk. Korespondencja, autobiografia, dzieła. Wydawnictwo ANAGRAM (które od początku współprowadziła z ojcem, a od lat prowadzi sama córka Magdalena Koperska) i Wydawnictwo „Wspólny Stół”, Warszawa – Gdańsk 2018. Nad przygotowaniem tej, liczącej wraz z fotografiami blisko 400 stron) księgi, pochylił się zespół oddanych sprawie ludzi. Przygotował do druku, opracował oraz opatrzył komentarzami (które można czytać jak osobną część) Piotr Smoliński. Niezbywalna, z benedyktyńskim trudem przygotowana bibliografia prac obydwu bohaterów książki to zasługa Anny Sobeckiej, prywatnie żony Andrzeja K. Waśkiewicza. Wstęp jest dziełem prof. dr. hab. Mariana Kisiela, który niezorientowanego czytelnika wprowadza w tajemniczą zawartość książki. „Czytając tom listów, wierszy, notatek Jerzego Leszina-Koperskiego i Andrzeja K. Waśkiewicza – pisze prof. Kisiel – myślę, że otrzymujemy ważną opowieść o przyjaźni, która w czasach trudnych musiała się potoczyć tak, jak się potoczyła. Od fascynacji awangardą po trudne zmagania się z rzeczywistością PRL”.

    Listy. Od roku 1968 po 2005. Z bardzo intensywnej, często chaotycznej korespondencji Jerzego dowiadujemy się mnóstwa szczegółów odnośnie organizowania życia literackiego w stolicy, zdobywania środków na czasopisma i książki wchodzących poetów, ale też o rozchwianiu emocjonalnym autora. Korespondencji Andrzeja K. Waśkiewicza jest niewiele. Tutaj musi wystarczyć wiele mówiąca refleksja Mariana Kisiela: „W geście zniszczenia zawiera się wszelako pełnia temperamentu Leszina. Był radykalny, nawet jeśli potem tego żałował”. Tym bardziej znaczące wydają się być także listy do i od innych osób, nawet skromny, interwencyjny od Wojaczka czy kilka zdań od Edwarda Stachury niewyrażającego zgody na zamieszczenie wierszy w antologii „Wnętrze świata”, co nie miało „…nic wspólnego z sympatią, jaką żywię  dla Ciebie i Twojej tytanicznej energii”. Czy, a może – zwłaszcza, wysłany po ukazaniu się w 1972 r. tejże antologii, a podpisany „Byli hybrydowcy!” list pełen inwektyw…

     Z korespondencji, zrównoważonej emocjonalnie i skromnej ilościowo ze strony Andrzeja K. Waśkiewicza oraz zwykle nieposkładanej tematycznie i oddającej pogłębiające się stany rozchwiania psychicznego Leszina można wykreować (rówieśnikom – przypomnieć sobie) skomplikowane działania autorów pod egidą Socjalistycznego Zrzeszenia Studentów Polskich aż po Młodzieżową Agencję Wydawniczą. Edytorskie doświadczenia w ramach Orientacji „Hybrydy” poprzez znakomite „Integracje”, serie ”Generacje” i ”Pokolenie, które wstępuje” czy corocznie publikowane „Debiuty poetyckie”. Niezliczone imprezy literackie w stolicy, mocowanie się z mocodawcami o zabezpieczenie finansowe na to wszystko, ale też – o etaty i inne możliwości zarobkowania na utrzymanie się przy życiu (że tak powiem, trochę na wyrost, ale w pewnych przypadkach niekoniecznie). Pojęcia nie miałam jak te wszystkie mechanizmy funkcjonują, odbierając niegdyś w siedzibie „Hybryd” na Mokotowskiej z rąk Andrzeja i Jerzego nagrodę w konkursie na wiersz o Warszawie czy rozpakowując otrzymaną od nich antologię „Debiuty poetyckie ‘78” z moimi także wierszami. Ileż było zadań do rozszyfrowania dedykacji Jerzego w tomie „Do rzeki należy moje życie”: „…poetce, koleżance z lat tamtych – w wielkiej trosce o sens, i żebyś odrobinę odczytała moje życie – z dobrocią Jurek Koperski”. Wtedy, w roku 2000, podczas Warszawskiej Jesieni Poezji, autor książki sprawiał wrażenie pogodzonego z otoczeniem, ze sobą, także nie unikając mojego aparatu fotograficznego: z wileńską poetką Alicją Rybałko, z Janem Stępniem, ze mną.

     Rok później, w jednodniówce XXX WJP dwie kolumny poświęcono Jerzemu Koperskiemu. Obok obszernego biogramu – laudację Krzysztofa Gąsiorowskiego „Do Jerzego Koperskiego”: „Drogi Jurku! Jesteś zmęczony. To dobrze. To zrozumiałe. To znaczy – całe życie ciężko pracowałeś. Jesteś rozgoryczony (…). Jesteś rozżalony. Nie masz prawa. Masz obowiązek i prawo być z siebie dumny (…) te wszystkie publikacje, które wymyśliłeś, opracowałeś i opublikowałeś z Andrzejem Waśkiewiczem, te wszystkie Widzenia, Orientacje, Integracje, Generacje, seria „Pokolenie, które wstępuje” Nowy Medyk, a również indywidualne zbiory jakie wydaliście w MAW-ie, a ostatnimi laty w Anagramie, włącznie z antologią „Zjawa realna”, na podstawie której została zorganizowana główna sesja XXX Warszawskiej Jesieni Poezji (…) składam Ci wyrazy podziwu, szacunku i wdzięczności. Zechciej je przyjąć”. Ale Jerzy Koperski już się nie pojawił. W listach wysyłanych do Gdańska, które kończą się w roku 2005, było coraz gorzej, coraz mroczniej.

     Cennym dopełnieniem „portretów” obydwu przyjaciół w książce są barwnie przez nich pisane wzajemnie o sobie spostrzeżenia z różnych publikacji i obszerna „Autobiografia. Przekreślony testament przez brata” Jerzego Leszina-Koperskiego, a także wybór wierszy obydwu poetów, które do czytelników młodej generacji trafią, być może, po raz pierwszy. Czy okażą się zrozumiałe, podobnie jak ta cała, skomplikowana „słusznie miniona” epoka – czas pokaże. Andrzej K. Waśkiewicz odszedł w lipcu 2012 roku. Starszy o 6 lat Jerzy Leszin-Koperski nie dożył pierwszej rocznicy po stracie przyjaciela. Jedną ze swoich refleksji opatrzył wyznaniem: „Obaj kochaliśmy poezję”…

     Czego zabrakło mi w tym, skądinąd pojemnym, tomie? Skoro jest tak gatunkowo eklektyczny, mógłby zawierać też refleksje osób bliskich, przyjaciół (podobnie jak w honorującym Andrzeja K. Waśkiewicza tomie pt. „Andrzej”). Dziedziczącej schedę twórczą po ojcu Magdaleny Koperskiej. Anny Sobeckiej, która jak mało kto świadkowała trudnej przyjaźni obydwu twórców. Eugeniusza Kurzawy, przyjaciela Jerzego i Andrzeja (któremu poświęcił kilka ważnych książek, a od śmierci Andrzeja w 2012 organizuje co roku w listopadzie „Andrzejki Waśkiewiczowskie”). To on w Zielonej Górze zorganizował spotkanie promujące tę najnowszą, dotyczącą działalności i twórczości obydwu, a w ostatnim numerze „Migotań” poświęcił im obszerne wspomnienia. I proszę – już jest zadatek na kolejną książkę…

                                                                                             Krystyna Konecka 

Reklama

1 KOMENTARZ

  1. „Pełnia człowieka polega m.in. na tym, że poznaje samego siebie od kołyski do śmierci, że w życiu zmienia się i zmienia również poglądy, że nie jest monolitem i dlatego niekiedy sprzeniewierza się głoszonym przez siebie ideom”.

    To bardzo ważne stwierdzenie. Nie każdy jest w stanie to pojąć i zrozumieć, zwłaszcza w takim świecie w jakim przyszło nam żyć – skonfliktowanym, prowokowanym często do sporów, konfliktów, do jaskrawych decyzji i opowiedzeń się po takiej, czy innej stronie. A przecież artysta, prawdziwy artysta, wolny i niezależny, poszukiwacz i wyznawca – sztuki, piękna, swoistych form hedonizmu, zawsze będzie ponad poglądami, polityką, wiedzą społeczną – ponad podziałami i ideami… tak naprawdę może z nich czerpać, częściowo podzielać, może je stwarzać, albo nawet jedynie dostrzegać, żyje bowiem na zupełnie innej planecie – to wręcz inny wszechświat: metafory, nieostrego widzenia, widzenia zniekształconego swoją autonomiczną wizją Dzieła – jakiekolwiek by ono nie było…

    Tak mnie Twój tekst Krysiu natchnął do takich rozważań…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko