Czytając znakomite wiersze Pawła Kuszczyńskiego z tomu Pora słowa wydane przez poznańskie wydawnictwo „Bonami” w 2018 r. Od razu staje mi przed oczami Infiltracja kultur w świecie wiecznych wędrowców. I słowa redaktorów Aliny Bernadetty Jagiełłowicz i Piotra Martina „ W metaforze wędrowania odnajdujemy dynamikę życia zarówno indywidualnego, jak i zbiorowego; oglądamy w niej siebie i innych; własny czas i czas miniony; kulturę etnicznie nam bliską , własną, ale też w takiej klasyfikacji odległą”.
Bo Paweł Kuszczynski to także wędrowiec przesiąknięty przyrodą:
Biegnę za ciągle uciekającym
widnokręgiem.
Może należy wejść do lasu
i zamknąć na pniach drzew
pragnienie,
nie gubiąc cienia naznaczonego
Światłem.
Wielu filozofów odnosi się do
przyrody jako do cząstki człowiek. Niejednokrotnie przemierzając las w jego gęstwinie
czujemy ciepło domu. Melodia konarów jak ręce matki próbuje nas objąć i wyznaczyć
szlak do sacrum. Bo przecież nasze życie to tylko chwila. I musimy ją właściwie
wykorzystać:
Przejeżdżam
do ogrodu
by spotkać się z tobą,
który trwasz mocno
w jestestwie dostojnego piękna,
nie bacząc na pory roku i pogody
oraz moje z życiem ułożenie.
Ogród to piękno, ale i wieczna praca. Bo w procesie fotosyntezy wydziela tlen niezbędny do życia człowieka. I owoce – źródło witamin. Jakże potrzebnych w pracy organicznej do, której mam Polakom trudno przywyknąć – romantyczna dusza. Poeta daje przykład Hipolita Cegielskiego:
Pora
otworzyć sklep żelazny,
w którym półki ugną produkty
reanimowanych fabryk.
Młodzi powrócą do siebie,
polskość odrodzi się w znoju i słowie,
Potrzebujemy autorytetów takich jak Marszałek Józef Piłsudski, Ignacy Paderewski,
święty Jan Paweł II. Do których odnosi
się poeta i stawia za wzór nam Polakom często ze słomianym zapałem i próbuje
wskazać drogę:
Jeżeli
latać, to wysoko,
spadać z trzaskiem na ziemię,
która przytomność przyniesie.
Ikarem chcą być poeci.
Praca i spokój fundamentem
wielkopolskiej gospodarki. Utrwalany przez pokolenia daje podstawy godnego
bytu. Szacunku sąsiadów i otwartości na nowe wyzwania, które tylko na takim
podłożu znajdują realizatorów. Tego musimy wciąż się uczyć:
Ręce
to obraz
człowieczego zmagania.
(…)
Wyciągnięte do przywitania
przekonują, że w dłoniach nie ma
noża, szabli, pistoletu;
Bo kiedy się rodzimy jest w nas
sama matczyna dobroć. Ufność dziecka do drugiego człowieka, zwierzęcia,
przyrody:
W
lesie wypełnionym
moim dzieciństwem
dąb wygrał z piorunem.
Poeta ma wewnętrzne przeświadczenie – i słusznie – że uczestniczy w czymś niepowtarzalnym co należy utrwalić, aby nie uległo zapomnieniu. Jak pisał Ryszard Miernik „ co nie zapisane to tego nie ma”. W wierszach Kuszczyńskiego nadal żyją ludzie, którzy wywarli na nim głębokie piętno. I to jest jego dług wobec tych ludzi. Chwała za to poecie. I dodaje:
daremnie szukać powrotnej drogi.
Ale rozumie czas teraźniejszy, tu i teraz.
Czas w którym przyszło mu żyć, pracować na chleb powszedni. Zderzać się z jego
prędkością, czasem bezsensowną. Niosącą wbrew woli:
Jutro, jak zwykle,
wstanę i wejdę
w istnienie.
Daremnie pytać:
Co przeznaczy los.
Potrafi przystanąć, wsłuchać się w głos
przyrody, zaczerpnąć jej melodię jak Chopin .Bo to dane ludziom o
wielkiej wrażliwości, z tzw. tchnieniem bożym. Wybrańcom wyczekującym pory słowa:
Ból wiedzie mnie
do poezji.
Jerzy Stasiewicz
Paweł Kuszczyński Pora słowa ,
redaktor: Mirosława Prywer,
wydawnictwo „ Bonami”
str. 94