Do tych adresuję swe fraszki, / Którzy mają głowy, a nie czaszki –deklaruje Leon Komornicki, autor tego zbioru fraszek, który trzymacie Państwo oto właśnie w rękach. Tę pięknie wydaną księgę, tak znakomicie graficznie opracowaną przez wybitnego artystę Janusza Golika. Śmiało rzec można, że obaj jej „współtwórcy” świetnie się tu uzupełniają w eksponowaniu zawartych w niej przesłań. Pierwszy z nich dotrzymuje danego na wstępie słowa – i ma po stokroć rację, gdy w innej z fraszek tego zbioru dodaje – Fraszką łatwiej jest trafić do celu gdy składa się ona ze słów niewielu. Drugi zaś nadaje ów intrygujący kształt ostateczny całego zbioru dopełniając słowa i myśli – obrazami, oryginalnymi znakami plastycznymi…
Fraszka to, jak wiadomo, stary jak świat, bo antycznego jeszcze, pochodzenia, gatunek literacki, czyli krótki utwór liryczny najczęściej rymowany dla wzmocnienia oddziaływania siły rażenia ekspresyjnego „ognia”, przemawiający do odbiorcy krótko i „smacznie”, jakby powiedział Bablowski Benia Krzyk. Najczęściej w sposób specyficznie żartobliwy, satyrycznie zdystansowany, a celnie (treściwie) wprowadzający in media res w egzystencjalne dylematy i dramaty, „wielkie i małe” konflikty ideologiczne, społeczne, psychologiczne i obyczajowe „afery” polityczne czy erotyczne – jak i wszystkie inne, jakie tylko chcecie…
Uprawiało ten fraszkowy ogródek (i nadal uprawia) wielu największych pisarzy z całego świata, w tym i nasi rodzimi – z renesansowym poetą Janem Kochanowskim na czele, który nie dość, że spolszczył nazwę fraszki (od włoskiego słowa frasca), to wprowadził ją na dobre – i na stałe – do literatury polskiej, nadając tym swoim krótkim dziełkom oryginalny i niedościgły kształt (np. O doktorze Hiszpanie, Na lipę). Próbowali potem sprostać Janowi z Czarnolasu tacy twórcy, jak barokowy poeta Wacław Potocki (zbiór Ogród, ale nie plewiony…) czy sam oświeceniowy (i światły) biskup Ignacy Krasicki (A skoro nie grzeszysz jako mi powiadasz, to czemu się miła tak często spowiadasz), a w naszych czasach między innymi niedościgli mistrzowie – Julian Tuwim, Stanisław Jerzy Lec czy Jan Sztaudynger oraz liczni młodsi ich kontynuatorzy…
Do tego wielkiego dorobku nawiązuje również i Leon Komornicki w swoich prawdziwie różnoimiennych tematycznie tekstach, zebranych w przygotowywanym do publikacji książkowej omie FRASZEK – złożonym z kilku problemowo-tematycznych części: ESENCJE, TRZODA, NIESZTABOWE, DZIĘKI BOGU. Ich autor, co interesujące, znamienne i ważne – nie jest zawodowym literatem, a by tak rzec, człowiekiem czynu – wojskowym najwyższej rangi (patrz nota biograficzna). Zapewnia mu to oczywiście szerokie pole obserwacji polskiej ”skrzeczącej pospolitości” (arcydramat Wyspiańskiego), naszej teraźniejszości. Odwołuje się bowiem w swoich fraszkach najczęściej do spraw współczesnych postaw i zachowań ludzkich, do których „materiały”, chcąc nie chcąc, zbierał przez lata całe swej zawodowej kariery, jak i po jej zawieszeniu też, gdy znalazł więcej jeszcze czasu na refleksje i uprawianie swego nowego, tak interesującego dla nas czytelników, fraszkopisarskiego „powołania”…
Czytajmy je zatem, delektujmy się zawartymi tutaj rozmaitymi formami ekspresji, ich kształtami graficznymi, bogactwem i różnorodnością zawartych w nich treści, znaczących, „esencjonalnych” przemyśleń, jak i czystej zabawy – wcale nie pustej Znajdziemy tu bowiem bez trudu zarówno materiał do samodzielnej refleksji i zadumy, jak i uśmiechu, częstokroć pełnego przewrotnie gniewnego oraz sarkastycznego gorzkiego humoru, ironicznego dystansu…
A oto kilka fraszek tej z przygotowywanej do publikacji książki Leona Komornickiego:
Przywiązanie do nocnika
Jesteśmy niezmienni tacy sami,
W bezgranicznej ufności i w jej wyniku,
Oddajemy się z zamkniętymi oczami
Aby obudzić się z ręką w nocniku.
Recepta na zło
Dlaczego zło nie jest cicho,
Kiedy życie jest tak cenne?
Bo ciągle nie śpi złe licho!
Dajcie mu tabletki nasenne!
Wyprowadzać w pole
Uprawiał swą role
By wyprowadzać w pole!
Wina ryby
Nie od ryby pochodzi nazwa wędkarza,
Bo częściej wędkę trzymać mu się zdarza.
Najwięcej mają
Najwięcej mają
Dzisiejszą porą
I ci co dają
I ci co biorą.
Święty spokój
Choć Boga zaufaniem darzę
To jedno budzi mój niepokój,
Że wśród wyniesionych na ołtarze
Nie znalazł się jeszcze święty spokój.
Głowa lwa
Nie zamienię głowy jednego z lwów,
Na tysiąc z miliona baranich głów.
Ogłoszenie
Kto mój los na lepsze zmieni?
WĄŻ
Zamieszkały w kieszeni.
Święta za pasem
To, że święta mamy za pasem
Po ich czasie widać niż przed ich czasem.
Kto był pierwszy
Kto był pierwszy – jajko czy kura?
To problem ani głębszy ani szerszy.
Wie o tym żywa natura
Że przed kurą i jajkiem kogut był pierwszy.
Nie ma cudów
O jednym cudzie nie ma mowy
Z dwóch półgłówków nie będzie głowy.
Za wysokie progi
Za wysokie będą progi
Kiedy masz tylko swe nogi
Słowa bez wartości
Na nic twoja piękna mowa
Gdy nie dotrzymujesz słowa.
Trzoda
Ci co są u koryta,
Jest w narodzie zgoda,
Ze to nie elita,
A jedynie trzoda.
Dokąd Polsko idziesz?
Kiedy Polsce zadają pytanie:
– Dokąd idziesz? Pytam Ciebie!
To słyszą odpowiedź na nie
– Najpierw muszę dojść do siebie!
Ja wam pokażę
Wybierzcie mnie, a ja wam pokażę
Obietnica z władzą idzie w parze.
L.K.