Krystyna Habrat
MOJE ULUBIONE KSIĄŻKI O AFRYCE
JAKO REMEDIUM
NA MELANCHOLIĘ ACHROMATYCZNYCH BEZKRESÓW PÓŹNEJ JESIENI
Mieszkałam kiedyś, jako dziecko, w mieście, które określała geometria i achromatyzm. Wszystkie ulice były proste, jak od linijki, krzyżowały się pod kątem prostym i biegły daleko, daleko. Przy nich stały białe prostopadłościany niewysokich bloków mieszkalnych. Wszystko proste, nowoczesne, higieniczne. Trochę ten porządek zaburzały sosny wyrastające wysoko ponad domy, ale ich pnie też były proste. Wystrzelały wysoko w niebo. Dopiero w górze powiewały ich parasolowate gałęzie z igliwiem szarej zieleni.