Aleksandra Ziółkowska-Boehm
Wszyscy jesteśmy dłużnikami Barbary Wachowicz
Odeszła Barbara Wachowicz. Mam wiele jej pięknych listów i karteczek, pisywałyśmy do siebie, rozmawiałyśmy telefonicznie i spotykałysmy w Warszawie, w Zakopanem, i w innych miejscach. Była moim ostatnim ogniwem okresu Wańkowicza. Już wszyscy odeszli, są po „tamtej stronie”.
Barbara Wachowicz oraz Norman Boehm i Aleksandra Ziółkowska-Boehm. Filadelfia, 2000 r.
Pamiętam pierwsze spotkanie.
Atrakcyjna wysoka blondynka pięknie ubrana w strój w kolorze fioletu podeszła z tyłu i dłońmi zakryła oczy Pana Melchiora.
– Kto to – kto to?.. pytał pisarz wcale nie zdumiony. – Czy to Basia?..
– Mistrzu, czekamy na Pana, mówiła niezwykła osoba.
Obok niej stał przystojny brunet z wąsami, którego przedstawiła jako: „Mój wąsacz – Ziuk”.
Patrzyłam z zachwytem.
Wtedy, w gmachu Telewizji Polskiej w Warszawie przy Woronicza, Melchior Wańkowicz został zaproszony na rozmowę przez prowadzącą TeleEcho Irenę Dziedzic, z którym to programem współpracowała Barbara Wachowicz. Gdy wrócił po operacji w Anglii i zmagał się z chorobą, przysłała mu do jego nowego domu na Studenckiej przepiękny bukiet kwiatów, które chciał, by stały w jego sypialni. Gdy poczuł się lepiej i mógł przyjmować gości, Basia przyszła z Zofią Nasierowską. Przedstawiając mnie Pani Zofii powiedziała – Oleńko, zrób sobie ładne zdjęcia. Jesteś młoda i zadbaj, by został ślad. Kiedyś będziesz mogła pokazywać, że tak wyglądałaś…
Jestem wdzięczna za dwa cykle zdjęć wielkiej mistrzyni fotografii, jaką była Zofia Nasierowska.
Piękne więzy przyjaźni z autorem „Ziela na kraterze” zostawiły ślady w archiwum pisarza, w którym znajduje się kilka uroczych listów Barbary. Po śmierci Wańkowicza we wrześniu 1974 roku znajomość z Barbarą Wachowicz zajęła ważne miejsce w moim życiu. I trwała …Moj Boże…45 lat.
Pamiętam spotkanie w domu ZAIKS-u przy Senatorskiej – gdzie w końcu 1974 roku zorganizowano wieczór wspomnień po śmierci popularnego autora wielu wybitnych książek. Zaproszono Barbarę Wachowicz, Krzysztofa Kąkolewskiego, Mieczysława Kurzynę – biografa pisarza, i mnie, byłą asystentkę i researcherkę pisarza. Pamiętam ogromną tremę, i jak się denerwowałam. Zaproszeni rozmówcy swobodnie mówili, wszyscy pięknym językiem. Na mnie – młodziutką wtedy osobę, popatrywano z zaciekawaniem zapewnie zastanawiając się: dlaczego właśnie jej wielki pisarz zapisał na własność swoje archiwum? Byłam mocno przejęta, odpowiadałam na wiele pytań.
Po spotkaniu podeszła do mnie starsza uśmiechnięta pani i przedstawiła się, że jest babcią Basi Wachowicz. Powiedziała: – Słuchałam panią uważnie, i gratuluję. Podobało mi się, jak ładnie pani sobie poradziła… przed panią duża dobra przyszłość…Uściskałam ją z wdzięcznością.
Tak poznałam Babunię Annę. W moim mieszkanu na warszawskim Mokotowie gromadziły się w lutym z okazji moich imienin niezwykłe osoby. Wśród nich bywali Basia i Ziuk, para twórczych i kochających się ludzi. Józef Napiórkowski patrzył na Basię z zachwytem i miłością. Ta piękna elegancka para wzbudzała zainteresowanie, gdziekolwiek się znalazła. Znakomity scenograf mówił o żonie z podziwem i dumą, jednocześnie martwiąc się każdą jej troską. Jego przedwczesna śmierć była bólem i zaskoczeniem. Wcześniej byłam obecna na pogrzebie Babuni Anny, na pożeganie Ziuka nie doleciałam zza oceanu.
Był znakomitym scenografem i człowiekiem o dużej wrazliwości i delikatności, oddany przyjaźniom, serdeczny i dobry. Znał Ziuka także mój mąż, Norman. Widywaliśmy się we czworo i w Warszawie, i w Zakopanem. Wspominając powiedział:
Warmly and graciosuly greeted when I first met Barbara ad Ziuk, I have always felt the same at subsequent encounters. Sadly, Ziuk is no longer with us. Barbara is a fine and wonderful personality exhibiting great patriotism with her writing which I sincerely admire. [Norman Boehm]
(Kiedy pierwszy raz spotkałem Barbarę i Ziuka, byłem potraktowany nadzwyczaj serdecznie i ciepło, i zawsze tak było w czasie kolejnych spotkań. Wielki żal, że nie ma już Ziuka. Barbara jest niezwykłą osobą i ma wspaniałą osobowość. Podziwiam szczerze jej patriotyzm). [Norman Boehm]
Ziuk był ważną osobą także w życiu mojego syna Tomka, któremu umiał i chciał poświęcić czas. Tomek gdy podrósł, bywał na literackich spotkaniach z Barbarą Wachowicz. Mówił: – Mamo, zawsze mam łzy, gdy słucham jej niektórych kwestii…
Bywaliśmy też na Gwiazdkowych spotkaniach w mieszkaniu Basi na Zamenhofa. Tomek po studiach architektury obecnie wydawca, dziennikarz i fotograf, którego pisząc ten tekst zapytałam o Basię, przysłał z dalekiego Roatanu na Karaibach wypowiedź :
Basia Wachowicz to mistrz słowa, kurator wartości narodowych! Pełna energi –jest wzorem dla coraz to nowych pokoleń Polaków. Pani Barbara przekazała mi entuzjazm, szacunek i zrozumienie dla polskości i naszych najpiękniejszych kart histori. Jestem Jej wielbicielem i dłużnikiem. [Thomas Tomczyk]
Wszyscy jesteśmy dłużnikami Barbary.
Przez wszystkie lata naszej znajomości dawała mi dobre przykłady pasji, zaangażowania, oddania tematowi, wierności pryncypiom, lojalności wobec przyjaciół. Ileż pięknych tematów zmobilizowało ją by wyruszyć w daleki świat. Będąc w Kanadzie Barbara objechała miejsca śladami Lucy M. Montgomery, autorki „Ani z Zielonego Wzgorza”, dotarła aż na Wyspę Księcia Edwarda. Gorąco sekundował jej zamierzenion znany z wielu akcji nie tylko wśród kanadyjskiej Polonii Zdzisław Przygoda, dzięki którego inicjatywie nazwano skwer w Toronto imieniem Lucy M. Montgomery.
Gościliśmy z Normanem Basię w naszym amerykańskim domu w stanie Delaware, Norman podziwiał jej pasję i oddanie tematowi, którym się zajmowała. Jeździła wtedy po Stanach Zjedoczonych mając spotkania poświęconej jednemu z jej bohaterów – dotyczyły Tadeusza Kościuszki, którego śladami objechała wszystkie możliwe miejsca nie tylko w Ameryce. Między innymi miała piękne spotkanie w Muzeum Kościuszki w Filadelfii, w kościele polskim z harcerzami i w prywatnym salonie pp. Berczyńskich. Widziałam, jak ludzie na obcej ziemi, odcięci od lat od polskości, wzruszająco reagują na słowa o patriotyzmie, ukochaniu Ojczyzny, które u Basi błyszczały jak najszlachetniejszy kruszec.
Barbara była zawsze doskonale przygotowana do każdego ze swoich wystąpień, widać było, jak szanuje swoich czytelników, którzy darzą ją wielkim zaufaniem. Basię podziwiali i kochali wszyscy, którzy przeczytali jej książki czy też wysłuchali jej gawęd w telewizji, radiu, czy w czasie naocznych spotkań, które gromadziły tłumy oddanych jej i wiernych czytelników. Kto raz był na spotkaniu z Barbarą Wachowicz, zawsze wypytywał o terminy kolejnych.
Barbara Wachowicz i Norman Boehm z żoną Aleksandrą-Ziółkowską-Boehm. Dom Literatury w Warszawie, 2007 r.
Wspólny przyjaciel Basi i mój, Janusz Paluch z Krakowa przysłał wypowiedź:
Po spotkaniu z Barbarą Wachowicz życie nabiera innego wymiaru, odczuwa się dumę z bycia Polakiem, chce się żyć w Polsce, a przyszłość nabiera sensu i jakże optymistycznych barw! Dzięki jej książkom wielcy Polacy stają się nam bliżsi, ich dzieła – na lekcjach w szkole nudne i nieprzystęne – ciekawe i proste w zrozumieniu, a wędrówka śladami wielkich Polaków po Polsce, Kresach, Wielkopolsce czy Świętokrzyskiem, odkrywaniem piękna Ojczyzny! Jest więc dla nas Barbara Wachowicz przewodnikiem duchowym, literackim, nawet turystycznym, a nade wszystkim strażnikiem patriotyzmu! Jej spotkania kończą się zawsze utworzeniem kręgu. Kiedy wszyscy trzymamy się za ręce odczuwamy tę wielką moc płynącą z jedności… A wszystko za sprawą Basi! [Janusz Paluch]
Nie było wcześniej takiej pisarki i zapewne nie będzie. Była autorką patriotycznych tekstów, podejmującą drogie każdemu Polakowi tematy. Jej książki są szczególnymi podręcznikami historii Polski. Czytają je całe rodziny. Mój młodszy brat Krzysztof świeżo po lekturze książki “Siedziby wielkich Polaków od Reja do Kraszewskiego”, napisał:
Książka napisana jest z wielką pasją, miłością do pięknego polskiego języka oraz szacunkiem i uznaniem dla wielkich Polaków tworzących naszą historię. Barbara Wachowicz podaje wiele ciekawych informacji i faktów z życia naszych wielkich przodków w formie lekkiej i żartobliwej gawędy, jej książka nie tylko poszerza naszą wiedzę, ale również daje duże zadowolenie i odpoczynek psychiczny. [Krzysztof Ziółkowski]
Wielu bohaterów książek Barbary Wachowicz jest związanych z Kresami, jak Aleksander Kamiński, który zaczął swą odważną i szlachetną służbę w Humaniu na Ukrainie. Podobnie jak twórcy polskiego harcerstwa – Olga i Andrzej Małkowscy, którzy mieszkali na Górze św. Jacka we Lwowie, czy także wielcy poeci romantyzmu Adam Mickiewicz i Juliusz Słowacki, jak i bohater narodowy wielu krajów, przywódca Insurekcji 1794 roku, Tadeusz Kościuszko. Aleksandrowi Kamińskiemu i bohaterom jego znanej ksiązki „Kamienie na szaniec” poświęcony jest niezwykły cykl opowieści Barbary Wachowicz „Wierna rzeka harcerstwa”. Pokazuje w nim piękne karty polskiego harcerstwa.
Barbara Wachowicz w cynicznym świecie zagubionych wartości jest jak perła wśród kamieni. Mój starszy brat Henryk napisał mi :
Pani Barbara Wachowicz to ostatni Mohikanin słowa i języka. O każdej porze roku ma coś ważnego do opowiedzenia, zarówno o poranku jak i o zachodzie słońca. Słowo i język niesie życie w pełnej krasie. Sprawia, że to co piękne, można opisać i mówić jeszcze piękniej, chce się żyć w naszym kraju, bo jest cudowny. Pani Basia otwiera okno dla nas ludzi, nie mogących dolecieć tam gdzie Ona, tam gdzie ciężko nam przedrzeć się przez gąszcz „cywilizacji”. Jest skrzydłem zabierającym nas do minionego, bajkowego, w duszy i podświadomości utęsknionego, a i minionego świata. [Henryk Ziółkowski]
Uważam za dar od losu moją wieloletnią przyjaźń z Barbarą Wachowicz. Miała podobny jak Aleksander Kamiński pogląd na literaturę – że musi „krzepić serca”. Podobnie jak Druh „Kamyk” pisała „z potrzeby serca”, pisała o dawnych wielkich Polakach, ale pokazywała także piękną współczesną polską młodzież. W swoich książkach przytacza fragmenty z listów mówiących o sile, z jaką przemawiają do nich obecnie ideały bohaterów „Zośki” i „Parasola”.
Czytając Barbarę Wachowicz łza się w oku kręci, przypomina dom rodzinny, wybrane lektury, uniesienia i marzenia dzieciństwa, osoby, które mówiły nam, jak ważna jest Polska.
Tekst ukazał się [w:] „Nowy Dziennik”, New York, 16-22 czerwca 2018.
Fotografie za zgodą – archiwum prywatne Aleksandy Ziółkowskiej-Boehm