Kazimierz Sopuch – Poeta Stanisław Misakowski OSKARŻA

0
278

 

Kazimierz Sopuch

 

Poeta Stanisław Misakowski OSKARŻA.

 

wfd  Ukazała się w wydawnictwie Adam Marszałek niesamowita książka Stanisława Misakowskiego WFD czyli człowiek, który sam nie wie, kim jest. Książka – pogrobowiec, bo Autor już od 21 lat  leży pochowany w polskiej ziemi w Żyrardowie, a jego wspomnienia pojawiają się wśród nas, powołane do życia przez syna Wiktora Misakowskiego, Irenę Knapik – Machnowską i Andreja Bazylewskiego, którzy ją redagowali jako konsultanci i czuwali, by książka ukazała się w druku.

 

  Rozszyfrujmy litery WFD: Władimir Fieofanowicz Diemianok. To właśnie Stanisław Misakowski, który z Ukraińca stał się Polakiem oraz polskim znanym i cenionym Poetą. Ale zanim to nastąpiło, przeżył gehennę sztucznie wywołanego przez Stalina ukraińskiego głodu w latach trzydziestych, podczas którego zginęło kilka milionów ludzi. Władza sowiecka, która miała uszczęśliwić lud pracujący miast i wsi, niszczyła w ten sposób tych, którzy nie dawali się złamać, podporządkować nowemu reżimowi rzekomo socjalistycznego państwa, a tak naprawdę władza  oligarchów pod wodzą tyrana. Stanisław Misakowski miał wtedy kilkanaście lat, był wychowany przez ojca w kulcie władzy. Taki ideał władcy obywatele rosyjscy mieli wpojony przez wieki panowania carów, a car to był ojciec, który nie pozwoli, by jego dziecię niesłusznie cierpiało. Stąd owe prośby pisane do nowego „cara” – batiuszki Stalina,  który nie zrobi krzywdy prawowiernemu obywatelowi. A ów nowy car wykorzystał ten sposób widzenia władzy i władcy po to, by zniewolić obywateli kraju rad, stłamsić, zniszczyć osobowość. Dali się na ten fałszywy obraz nabrać nie tylko zwykli obywatele, ale i intelektualiści, pisarze, artyści, którzy pisali do niego błagalne listy, prosząc o pomoc wtedy, gdy byli gnębieni przez tych, którzy właśnie Stalinowi służyli. Tak też postępował ojciec Stanisława sądząc, że batiuszka Stalin nie wie, co robią jego urzędnicy. Pisze o tym Stanisław w sposób rozbrajająco szczery, przyznaje, że długo nie mógł uwierzyć, że to nie ojciec, ale morderca narodów. W czasie wojny ojczyźnianej, służąc w Armii Czerwonej, zrozumiał swój błąd. Lata niewoli niemieckiej w łagrach śmierci otworzyły mu oczy na faszyzm, a ponowne zetknięcie się ze „swoimi” w postaci  urzędników NKWD, uświadomiło mu, że nie ma już po co wracać do ojczyzny, że czeka tam na niego tylko śmierć, bo zamiast umrzeć za Ojczyznę, dał się zamknąć w obozie dla jeńców wojennych. Te doświadczenia  pomogły mu zrozumieć, że musi uciekać, zanim nie wpadnie w ręce oprawców z NKWD.

  Opisywanie tego, co przeżył na wojnie i w obozach niemieckich, jest niemożliwe – zrobił to sam autor w sposób wstrząsający, budzący w czytelniku grozę i sprzeciw. To trzeba przeczytać, przemyśleć, przeżyć aż do trzewi razem z Autorem. Nawołuję do przeczytania nie tylko osoby starsze, które pamiętają tamte lata upodlenia i zniewolenia, ale głównie ludzi młodych, którzy niewiele wiedzą na ten temat, a tym bardziej nie znają tych czasów z autopsji i nie mogą zrozumieć, dlaczego ich niektórzy rówieśnicy „bawią się” w faszyzm, zakładają mundury ss-manów i układają swastyki na tortach, obchodząc rocznicę urodzin innego mordercy, twórcy i przywódcy niemieckiego faszyzmu.

  Ci, którzy tę książkę powołali do bytu, zapowiadają jej dalszą część o tym, jak Władimir Fieofanowicz Diemianok stawał się Stanisławem Misakowskim. Jeżeli im się uda, będziemy mieli możliwość śledzenia przeobrażeń w psychice kogoś, kto wchłania kulturę bliskiego narodu, uczy się jego języka w zagrodzie wiejskiego rolnika z Polski południowo -wschodniej, by tak przygotowany ruszyć wraz z innymi na ziemie odzyskane i osiąść na Pomorzu Zachodnim. Zamieszkał najpierw w Kołaczu koło Połczyna Zdroju, następnie    osiadł na dłużej w Świdwinie, gdzie zainicjował odbudowę zamku i powołał do bytu Ogólnopolski Konkurs Poetycki im. Jana Śpiewaka, który trwa do dzisiaj. Mieszkał też w Słupsku i Żyrardowie.  I od tej pory  działał dla Polski i pisał po polsku, ale o swoim rodowodzie nie zapominał – był wielonarodowcem. Tu pozwolę sobie nie zgodzić się z Andriejem Bazylewskim, który w swoim eseju o książce i jej Autorze pisze: Dzięki takim ludziom jak Misakowski kwestie sławetnej „tożsamości narodowej” wyglądają na istne bzdury. Nie potrzebujemy teorii udowadniających, że istniejemy. Polska po prostu – jest, dopóki sama w to wierzy. Rosja po prosu – jest, dopóki są nie tylko „nowi” Rosjanie. Nie zginęła ani zrozpaczona Ukraina, ani ukrzyżowana Serbia. Wszystko to są części jednej wielkiej Slawii, która żyje poza etnograficznym zarozumialstwem i ponad plemiennymi waśniami – w duszach ludzi /przedruk z Przeglądu Humanistycznego, nr 6, r.2002/.  Szanowny Panie Andrieju – to nie jest tak po prostu! Kwestie narodowe są bardzo skomplikowane, ściśle związane z patriotyzmem, co zresztą można zauważyć czytając książkę Stanisława Misakowskiego, jak zmaga się ze swoją wielonarodowością. To w narodzie tworzy się język i kultura, która go wyodrębnia i pozwala istnieć jako byt osobny, powszechnie zauważalny, jako wartość, której trzeba bronić, gdy jest zagrożona, a nawet za nią zginąć. Sprawy te rozpatrują różni autorzy w wydanej w 2017 r. przez STOPKĘ książce  „Poczucie narodowe poczucie patriotyczne”, którą Panu polecam.

  Co innego, gdy poczucie narodowe, będąc sposobem istnienia tego narodu, zmienia się w świadomość, że tylko ten właśnie naród jest najważniejszy, tylko on powinien się rozwijać kosztem innych narodów, czyli gdy przekształca się w nazizm, szowinizm czy rasizm. Stąd bardzo blisko do faszyzmu, który siłą niszczy inne narody. Mamy problemy z faszyzmem także w Polsce, gdzie młodzi ludzie zaczynają ożywiać idee głoszone przez Hitlera w Mein Kampf, przywdziewają ich mundury. Partia rządząca nie powinna ich wspierać sądząc, że w ten sposób przysporzy sobie zwolenników w przyszłych wyborach. Przestrzegam – to obosieczny miecz, który może się obrócić przeciwko tej partii, bowiem Polacy mają już dość jedynie słusznej partii i nieomylnych wodzów. Nie zapominajmy, że mamy    demokrację i niepotrzebni są nam dyktatorzy. A demokracja nie jest dana raz na zawsze, jakże często przeradzała się w dyktaturę, dlatego trzeba jej bronić. Stańcie w jej obronie zwłaszcza wy, Młodzi, nie pozwólcie, by mydlono wam oczy podrzucając przemoc jako wartość.

  I czytajcie książkę Stanisława Misakowskiego, bo właśnie w niej znajdziecie oskarżenie wszystkich faszyzmów, wszystkich autokratycznych rządów, praw jedynie słusznych i umiłowanych ojców narodów.

 

 

 

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko