Olga Wójcik – MALARZ W PODRÓŻY – Nikołaj Rerich

0
591

 

Olga Wójcik

 

MALARZ W PODRÓŻY

Nikołaj Rerich

 

Dhar 1931

 

Namalował setki obrazów, przebywając najwyższe łańcuchy górskie Środkowej Azji. Podróżował  pięć lat. Ałtaj, Karakorum, Himalaje. Zagrażało mu wiele niebezpieczeństw, a on pokonywał je, by docierać do „autentycznego piękna”. By ujrzeć amfiteatr wzgórz i doznać olśnień „wysokimi pejzażami”. Malował, choć nie raz dłonie grabiały, a świszczący wiatr odbierał oddech i przenikał ciało. W karawanie, na pustkowiu, walcząc z żywiołem, umacniał w sobie odwagę i hart ducha. Pisał: „Bądźcie błogosławione przeciwności losu – dzięki wam się rozwijamy.” Ćwiczył się w podejmowaniu decyzji i szybkim myśleniu.

 

 

 

BEZKRESNE KRÓLESTWO PIĘKNA

 

Czułe oko malarza wyczekuje i poszukuje odsłon piękna. Jest wrażliwe szczególnie na światło, ponieważ ONO nadaje sens elementom i scala kompozycję.

Rerich patrzył na różnobarwne Himalaje. Odnotowywał wiele kolorów w swoim dzienniku. Czy jechał stromą ścieżką, czy rozległą przełęczą, czy mając po prawej stronie przepaść, czy kontemplując piękno z dachu-balkonu pałacu na jednej z gór, sycił oczy barwami, których wcześniej w najśmielszych snach nie mógł przewidzieć. Bywał wśród niebieszczących się wzgórz przesyconych drżącą poświatą, które pod wpływem słońca zamieniały się w czerwone przestrzenie z nagle ujrzanymi ognistymi pałacami – jak w Patala, gdzie znajduje się perła architektoniczna. Rerich odkrywał rozległą paletę barw – tak jak bezkresna jest Azja. Artysta malował szczyty ośmiotysięczników znajdujące się ponad chmurami. Jakby chciał dosięgnąć przestrzeni zamieszkałej przez Boga.

 

PALETA HIMALAJSKA

 

Jak mogłaby wyglądać paleta Rericha?

Himalaje to trzy sfery.

  • Pierwsza, to podnóża gór – gdzie przeważają zielenie i brązy.
  • Druga, to właściwe góry – gdzie widać niebieskie, fioletowe, srebrzyste, świetlne tony.
  • Trzecia, oddzielona do pozostałych pasmem mgieł – to nadobłoczny świat, królestwo szczytów. Słowo biel nic nie oddaje. Więc milczeniem warto nazwać te tonacje.

Najtrudniejszą do malowania jest sfera najwyższa – szczytów i chmur. Jak znaleźć barwę dla jaskrawobiałych stożków? Białe królestwo potrafi jarzyć się trudnym do zniesienia blaskiem. W drgającej poświacie barwy królestwa śniegów nie są już oczywiste.

By malować ciszę wzgórz i skał Rerich sięgał do srebrzystych, perłowych tonacji. Paleta mistrza to też białoliliowe odcienie, fiolety i aksamitnordzawe tony. Wnętrza gór prześwitują bogactwami minerałów i pierwiastków. Czasami  niebo jest czystym kobaltem. Gdy wszystko skute jest lodem, przeważają barwy żółtawe i czerwonawe, lód pod stopami staje się zielonkawy. Niebieszczące się wzgórza bywają różowawe lub tabun czerwieni zalewa je, gdy zachodzi słońce. Nieraz przed oczami rozkwita wzgórze – a tam sad, z białymi i różowymi dotknięciami pędzla. Nie raz na urwistych zboczach rozmytych deszczem pojawia się nagły szczegół – metaliczny odblask, a czasami cały łańcuch obejmuje słońce i widać barwy słonecznych Himalajów. Prężą się wtedy góry jak grzbiety barsów, tygrysów i wilków.

Ziemia, podnóża gór. Tam dżungle, splątane zielenie, baśniowe lasy, złote trawy, zielonkawoniebieskie liście, węże pod kwiatami. Barwy fiołków, narcyzów, konwalii, bzu i czeremchy. Ruczaje są pełne zieleni i ultramaryn. Cud natury widziany z wysokości: turkusowe oko jeziora.

Azjatycka paleta jest jak niewyczerpana czara poznania. Malarz pokornie jej się uczy, nakładając farby na płótna obrazów.

 

ZAPISKI Z PODRÓŻY

 

Na podstawie swobodnych zapisków Rericha w dzienniku, można by wyobrazić sobie, jak wyglądał trud podróży doświadczony przez malarza. Lata 20-te, ekspedycja transhimalajska. Jeden dzień największych zmagań.

Gryzą cię insekty, mnóstwo moskitów i pcheł nie daje ci spać. Skorki wchodzą do uszu. Świszczący wiatr furkocze skrzydłami namiotu. Zanim położysz się spać, musisz przegonić dzikiego kota, który zajął twoje posłanie. Gdy wydaje ci się, że zasypiasz, nastaje „noc wilka” – bestie podchodzą pod obozowisko. Walka.

Budzi się dzień, nazywasz go „porankiem orła”, ponieważ ptak atakuje twój namiot.  W powietrzu krążą też sokoły i sępy. Może za ten trud otrzymujesz podarunek o nazwie: „wieczór zamku”. Oto późną porą przed twoimi oczami ukazuje się fantastyczny zamek przyrośnięty do miedzianoognistego wzgórza. W Tybecie znajduje się wiele zjawiskowych zamków i klasztorów przyczajonych na półkach skalnych, np. Zamek Tygrysie Wzgórze. Są odrealnione, uleciały w górę. Podziwiasz. Chcesz malować, ale ręce sztywnieją z zimna.

Innym prezentem dla twoich oczy są pejzaże z motywem zwierząt. Widzisz bawiące się na polanie maleńkie niedźwiadki. Innym razem dostrzegasz zaklęte w słońcu jelenie. Stoją ze zwróconymi głowami ku wschodzącemu światłu. Jedziesz konno w orzeźwiającym powietrzu, wśród zapachów dzikiej mięty, szałwii, jabłek i moreli. Serpentynami ścieżek przemierzasz góry – wyżej i wyżej. Aż docierasz na wysokość ponad 5 tysięcy n.p.m.

 

NAJWYŻEJ POŁOŻONA DROGA ŚWIATA

 

Jedziesz wciąż konno, noga za nogą, w karawanie, za tobą muły, barany, w pewnym momencie droga wiodąca gzymsem zwęża się na jedno kopyto końskie, z boku przepaść. Jedziesz już 13-tą godzinę, zaczyna boleć cię kolano. Przed tobą na drodze, gdy znów się rozszerza, ukazują się wielkie kamienie, pozostałość po lawinie skalnej. Szlak jest oblodzony, aż połyskuje zimnymi seledynami pod kopytami zwierząt. Przemierzasz najwyżej położoną drogę świata – łańcuch Karakorum. Oglądasz się za siebie, czujesz na plecach nadciągającą zamieć. Twoja twarz staje się coraz bardziej napięta, nadciąga kłująca śnieżyca. Przed tobą widok śnieżnej panoramy: białe kopuły i stożki, wszystko skute mrozem. Zmarznięte źrenice chłoną barwy najwyższych wysokości świata. Potem będziesz malował. Teraz oko musi wytężyć wszystkie siły, by zapamiętać najważniejsze. Dotykasz wzrokiem białej linii mgieł – granicy, za którą jest już królestwo śniegów i nadobłoczny świat.

 

LUDZIE Z POTEŻNEJ AZJI

 

Pośród kwitnących na wiosnę sadów, które wieńczą okoliczne wzgórza, pośród wiatrów zimowych żyją ludzie w wioskach himalajskich. Mają swoje zwyczaje i rytuały. Na wzgórzach odbywają się tajemnicze obrzędy mające na celu odpędzenie zła. Rerich wspominał o tańcu jeleni, podczas takiej ceremonii. Bywa też, że kapłani wchodzą na najwyższą górę, gdy narodowi zagraża niebezpieczeństwo. Tam modlą się, rozrzucając papierowe konie na wszystkie strony świata. Koń symbolizuje szczęście. Malarz zachwycał się też widokiem ognistych procesji. To ludzie wędrujący po zmroku zboczem łańcucha górskiego z łuczywami, by witać nadchodzącą wiosnę. Smolistymi pochodniami zataczali ogniste kręgi. W Tybecie namaszcza się głowy koni i ludzi wyruszających w góry poświęconym mlekiem jaków, by przekazać podróżującym siłę tych zwierząt na stromych podejściach górskich.

 

Najbardziej zagadkowi są pustelnicy żyjący samotnie w pieczarach górskich. W jednych ze swych wierszy malarz pisze:

Nareszcie znalazłem pustelnika.

Wiecie przecież, jak trudno znaleźć

pustelnika tu, na ziemi

(…)

Patrzył na mnie długo i zapytał,

co kocham najbardziej,

co jest mi najdroższe.

„Piękno” – odrzekłem

 

Dalej w wierszu pustelnik mówi do człowieka, by porzucił to, co kocha najbardziej. Zapewne chodzi o wyrzeczenie, które ma być dla niego oczyszczeniem na drodze ducha. Artysta ujawnia swą siłę wewnętrzną w przekonaniu, że piękno prowadzi ku Bogu. I zostaje na Drodze Piękna. Namalował około  7 tysięcy obrazów, dzięki którym możemy wznieść się wyżej niż jesteśmy.  Piękno zdobyte w trudzie jest dla Rericha jednocześnie nadzieją:

 

(…) na zimnych lodowcach poznawajcie siłę żywiołów. I wtedy zrozumiecie, że każdy koniec jest tylko początkiem czegoś jeszcze ważniejszego i piękniejszego.

 

Olga Wójcik,

 

 

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko