Ludwik Filip Czech
Bilans pór przejściowych
Najnowszy zbiór wierszy Wojciecha Banacha nosi tytuł “Śmierciochron“. Poeta jest autorem kilkunastu książek, laureatem istotnych, literackich nagród. Nie trzeba zgadywać czym jest tytułowy śmierciochron. Autor znakomicie go definiuje w wierszu otwierającym zbiór /”Poezja – próba definicji“/. Ten utwór dedykowany jest Wojciechowi Gawłowskiemu, ale jego adresatem mógłby być każdy artysta. Z oczywistych względów podmiotem lirycznym tego wiersza jest poezja. Magia słów, znaków, symboli, wreszcie aura aktu twórczego – to wszystko staje się tutaj nie tylko sensem życia, ale przede wszystkim instrumentami do jego zrozumienia. Swoistą książką kodów, rozwikłującą jego tajemnice i pułapki. Poezja to również cichy wspólnik w marzeniach o nieśmiertelności. Równocześnie główny animator naszego żałobnego konduktu. Jest ona zatem reżyserem życia, ale i umierania.
Przytoczę cały wiersz:
Ze strachu
może trochę z nadziei
wymyśliliśmy sobie
śmierciochron
przez lata trzymaliśmy go
trzema palcami
delikatnie niczym pióro
płochliwego ptaka
czasem oburącz – jak wiosło
lub karabin
pomagał nam uwierzyć
w magię
zapisywania i odczytywania
znaków
w sens słowa
trwałość znaczenia
i choć wydawało się
że jest to sposób na życie
dalej umieramy
pewni wieczności z naszym udziałem
Ale glejt na “wieczność z naszym udziałem” może niebawem stracić ważność. Kondycja poety ulega zmianom. Jego dotychczasowy wizerunek musi sprostać nowym wyzwaniom. Bo oto twórczość poety staje się zaledwie dodatkiem do jego życiorysu, talent – pretekstem dla oczekiwanej przez tłum celebry. Za plecami autora czytającego wiersze mile widziany jest skandal. W “Spotkaniu z /nie/ ciekawym pisarzem” twórca staje twarzą w twarz z nowym typem odbiorcy. To miłośnik sztuki z obyczajową wkładką, obserwator drugiego, pikantnego planu. Banach ironizuje, łypie złośliwie okiem, studzi oczekiwania. Grzecznie prosi o dystans, rezygnuje z konfrontacji. Dopiero w następnym wierszu pozwala sobie na komentarz /”Wierność i cel“/. Tutaj “drżąca ręka” nie jest synonimem przypadłości wieku dojrzałego. Jest refleksją nad pytaniem – czy było warto? Czy owe “pory przejściowe” z kolejnego wiersza, czas poświęcony poezji, nie został zmarnowany? Ten znak zapytania wisi jak miecz Damoklesa nad tym zbiorem. Przytoczę fragment – “Czas /poezji/ w zawiasach“:
Nie ma kiedy
pisać wierszy
w dzień
trzeba pracować
trzeba zarabiać
żeby przeżyć
trzeba kurwa pracować
/ale po co?/
w nocy
trzeba odpoczywać
trzeba spać
trzeba pić wódkę
/ale po co?/
/…/
pozostają jeszcze pory przejściowe
ale są za krótkie
i naprawdę
nie ma kiedy pisać
tych pieprzonych wierszy
/…/
Jeśli pytaniu o sens życia towarzyszy znak zapytania, to refleksji nad przemijaniem sekunduje zazwyczaj wykrzyknik. Autor nie odbiega w tej materii od innych poetów. Jego odrębność jest jednak wyraźna. Wynika ze słusznego wieku, talentu, dyscypliny. Młodości nie jest obcy patos. Lubi przywdziewać żałobne stroje, zwiedzać katakumby. Śmierć to dla niej mit, zbiór rytuałów, pretekst do odpalenia fajerwerków.
Dojrzały autor pisze o śmierci chłodno, bez pustych efektów, jakby pisał o dołowaniu ziemniaków. Tutaj zdarzenia oczekiwane, wyroki ostateczne, mają wymiar rzeczowego komunikatu. To relacjonowanie faktów, podsumowywanie strat, bilans bez emocji. Choćby w “Mężczyźnie sześćdziesięcioletnim” czy pięknym tekście ” Zagubieni w języku“. Ten ostatni, posługujący się pokoleniową klamrą, jest wyjątkową robotą. Wyjątkowa jest również pogoda ducha tekstów pokrewnych. Źródłem takiego stanu, takiego postrzegania świata jest pasja. Tożsamość autora jest bowiem głęboko zakorzeniona w literaturze. Jest on jej zakładnikiem, długoletnim rezydentem jej salonów. Ale w tak jednostronnej relacji, w takim romansie, nie ma miejsca na osobiste wybory. Tutaj rządzi konieczność. Nawet w sytuacjach granicznych trzeba oddawać jej hołd. Fragment wiersza “Przypadłości zdrowotne“:
Pod presją lekarzy i rodziny
zawiesiłem palenie
staram się stosować dietę
zrezygnowałem z cukru ograniczyłem sól
rozrzedzam krew przeciw zakrzepicy
ćwiczę kręgosłup z dodatkowym kręgiem
w górnym odcinku
/…/
jedynie
nie mogę pozbyć się
przewlekłej
choroby niespokojnych myśli i rąk
objawiającej się
poezją
/…/
Poetę interesuje również szeroko rozumiana współczesność. Rozterki duchowe, rozważania moralne nie przesłaniają mu widoku na dzisiejszość. Jest obserwatorem społecznych debat, recenzentem publicznych sporów. Nie stroni od bieżącej polityki. Tę ostatnią komentuje w typowy dla siebie sposób – z przymrużeniem oka, ironicznie, często odnajdując ją w krainie absurdu / “Ustawa“/. Jeśli jest orędownikiem zmian, nowych trendów, zjednoczeniowych wizji, to tylko tych zdroworozsądkowych, zakorzenionych w logice /“Poprawność“/. Dowcipnie opisuje nasze upodobanie do wielkomiejskiego blichtru /”Neon“/, bawi go wirtualny świat statystyk /”Prawdopodobnie i statystycznie“/. Celnie obnaża pretensjonalność reklam /”Jak w reklamie“/. Jest jednak śmiertelnie poważny, kiedy dostrzega w medialnym tyglu dowody ludzkiego zezwierzęcenia. Nasze zamiłowanie do krwi, zemsty i mordu. Mam na myśli wiersz “Kolorowy sen“. To świetna robota. Jedna z lepszych w tej książce. Przytoczę fragment:
Kiedyś zgodnie z zaleceniami
liczyłem szare owce
obecnie
gdy nie mogę zasnąć
pojawiają się
mężczyźni w czarnych strojach
idący piaszczystym brzegiem morza
oraz mężczyźni w pomarańczowych strojach
prowadzeni piaszczystym brzegiem morza
/…/
sprawdzam morze – nie znam nazwy
choć nagle wygląda na bardzo czerwone
chcę zasnąć
i obudzić się
w kolorze błękitu
na brzegu innego morza
W poezji Wojciecha Banacha nie ma miejsca na przypadek. Jest pomysł, konsekwentna realizacja, stylistyczny umiar. Autor wie, że cechą dobrej poezji jest jasny komunikat. Tą lekcję odrobił na piątkę. “Śmierciochron” ma jeszcze jedną, rzadko zaletę – nie tylko opisuje świat, również go uzupełnia. Czyni go bogatszym, pełniejszym, bardziej ludzkim. A to, przynajmniej dla mnie, bardzo istotne. Nie sposób pomylić wierszy tego autora z pracami innych poetów. Pozostaje zatem czekać na kolejne publikacje sygnowane powyższym nazwiskiem.
Książkę polecam.
Wojciech Banach
“Śmierciochron”
Galeria Autorska
Bydgoszcz 2017
str. 77