Karol Czejarek – Malarstwo Marii Wollenberg-Kluzy

0
603

Karol Czejarek

 

Malarstwo  Marii Wollenberg-Kluzy

 

Wollenberg Kluza MariaMam wobec Artystki dług wdzięczności za bezpłatne udostępnienie swego obrazu „Krzyk nocy” na okładkę mojej (i prof. Tomasza G. Pszczółkowskiego) najnowszej książki „Historia pamięcią pisana. Biografie polsko-niemieckie cz. II” (Wydawnictwo Akademii Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora, Pułtusk 2017).  

Wykorzystany na okładce obraz przedstawia dwie rozpaczliwie wyciągnięte „ku niebu” dłonie błagające o pomoc!

Obraz idealnie odpowiada treści książki wracającej m.in. do koszmaru holocaustu i zbrodni dokonanych przez Niemców w latach okupacji 1939-1945. (Tyle, że książka ma i inne przesłanie: jak po tym, co wydarzyło się, możliwe jest obecne pokojowe sąsiedztwo i współpraca obu naszych narodów).

 

Obraz Marii Wollenberg-Kluzy symbolizuje jedno i drugie przesłanie!

Artystka – poprzez refleksję nad przemijaniem – apeluje o czynienie DOBRA.   Jej obrazy z niezwykłą przekonywującą siłą oddziaływują na nastrój odbiorcy. OBY JUŻ NIGDY – ZŁO NIE ZDOMINOWAŁO NASZEGO ŻYCIA. A „przemijanie” nie było przyspieszane w wyniku zbrodniczych działań człowieka!

Serdecznie dziękuję Artystce za dar zreprodukowania tego przejmującego obrazu na okładce wspomnianej książki. Od lat  jesteśmy  z żoną fanami i propagatorami Jej sztuki. Tym artykułem chciałbym zwrócić szanownym PT Czytelnikom „Przeglądu Dziennikarskiego” uwagę na niecodzienne dokonania artystyczne malarki, wymykające się spod „zwykłej” oceny Jej obrazów.

Jest to malarstwo niezwykle barwne, poruszające problemy ogólnoludzkie! Mające filozoficzny – etyczny wymiar! I obojętnie, czy są to obrazy z „Norwida”, czy inspirowane muzyką, czy  „słabością i pychą ludzi”, „Hiszpanią” (czy innymi krajami, w których Artystka przebywała), czy „namiętnością Bałtyku”, (który Wollenberg-Kluza uwielbia). Czy będą to „Zaprzysiężeni” czy „Potępieńcy” –  Artystka jest niezrównana w przekazywaniu treści, które zmuszają do refleksji; do zastanowienia się nad życiem i do działania, aby uczynić je LEPSZYM. Przepadam szczególnie za serią obrazów zatytułowanych „SALIGIA – siedem grzechów głównych”, „Obrazy z Norwida”, „SALIGIA Acedia” i inne.    

We wszystkich obrazach jest zarówno smutek, jak i radość. Jest „zbratanie” ze słońcem i zielenią lasu. Są łąki z kłosami, a nawet słychać (w nich) …szum drzew. Jest też miłość przedstawiana wszechstronnie: poprzez radość, którą niesie, ale  i płacz. Krótko mówiąc – jest ŻYCIE na tle złożonej HISTORII  POLSKI i ŚWIATA. Wyczuwalny jest żarliwy PATRIOTYZM. Są także sławni przedstawiciele  naszego narodu – Chopin, Paderewski, Wieniawski, Norwid  i inni. Są też obrazy przedstawiające cudowny nadmorski pejzaż: „łódki rybackie”  i wiele, wiele innych tematów z człowieczego (zwykłego) życia! Jest delikatne zwrócenie uwagi na to, że Polska to nie wyspa na „morzu świata”, a ważna jego część. 

Miałem zaszczyt poznać Artystkę osobiście i często bywać z żoną i swymi dziećmi w Jej atelier na warszawskim Ursynowie. A przede wszystkim spotykać się z Nią na wielu  indywidualnych wystawach, m.in. w Warszawie, Rzeszowie, Szczecinie, Łodzi, Krakowie, Płocku, Olsztynie, Puławach, czy niedawno w Opinogórze. A gdy byłem dyrektorem departamentu Plastyki MKiS, Pani Wollenberg-Kluza przychodziła dość często do mojego biura (jako działaczka m.in. ZPAP), dopominając się o więcej plenerów artystycznych, wystaw dla artystów (nie dla siebie, a dla koleżanek i kolegów), pracowni dla nich w nowo budowanych dzielnicach. Także o Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie, jak i rozwój prywatnych galerii sprzedażnych. O wiele innych spraw, tak istotnych dla rozwoju sztuki.

Jej prace malarskie podziwiała publiczność w najsłynniejszych polskich i zagranicznych Galeriach, m.in. w Zachęcie, Kordegardzie, w Łazienkach Królewskich, w Pałacu Kultury i Nauki, a nawet w Kolegium Oo Pijarów. A zagranicą, m.in. w Madrycie, Rzymie, Moskwie, Pradze, Kijowie, Wilnie, Wenecji.  

I jeszcze dwie sprawy, o których chciałbym wspomnieć.

Po pierwsze – Artystka ma  w swoim dorobku dwa  przepięknie wydane albumy, dokumentujące niemal całą Jej dotychczasową twórczość. Wspominam o tym, gdyż może ktoś z Czytelników „Przeglądu Dziennikarskiego” będzie chciał  je nabyć. A naprawdę WARTO!

Oba albumy mają  ten sam tytuł: ”Maria Wollenberg-Kluza. Malarstwo”.

Jeden wydany jest przez Miejską Galerię Sztuki w Łodzi, drugi – przez Centrum Kultury w Lublinie. Wydane zostały z okazji odbywających się w tych miastach wielkich prezentacji Jej artystycznego dorobku. CHCIAŁOBY SIĘ, aby każdy polski artysta prezentujący się indywidualnie – miał takie publikacje! Jestem z tego dumny, że posiadam oba te albumy, zadedykowane „Madzi i Karolowi z sympatią” (Opinogóra, 22.8.2015) i „Moim Przyjaciołom Magdzie i Karolowi Czejarkom z przyjaźnią” (Warszawa, 4.01. 2016). Za tę PRZYJAŹŃ odwzajemniamy się Artystce całym sercem. I jesteśmy nią zaszczyceni.

I druga sprawa:

Otóż swoje wiersze i eseje (są m.in. drukowane we wspomnianych albumach!) poświęcili Artystce znakomici poeci, pisarze i artyści, jak m.in. Zbigniew Jerzyna, Roman Śliwonik, Piotr Kuncewicz, Zygmunt Trziszka,  Erna Rosenstein, Józef Szajna, Andrzej Rosiewicz, Filip Bajon, Lechosław Lameński, Wojciech Siemion, Tadeusz Dominik. To też o czymś świadczy!     

I jeszcze z CV Artystki.

Maria Wollenberg-Kluza ukończyła w 1973 r.ASP w Warszawie z wyróżnieniem. Jej nazwisko –  jest dziś w każdej encyklopedii powszechnej PWN po 1991 roku. Ma Ona oczywiście też swoją stronę internetową, na którą warto zajrzeć.

Maria układa swoje dzieła w monotematyczne cykle (po 20-30 prac). Wymienię tylko niektóre z nich: „Ludzie w mieście”, „On i Ona”,  „Człowiek i maszyna”, „Malarstwo inspirowane muzyką”, „Impresje poetyckie”, „Pejzaże polskie”, „Zwierzenia matki”, „Obrazy z Turcji”.

Bardzo interesujące są również obrazy z tematyką sakralną! Artystka jest m.in. autorką wizerunku Matki Bożej w Sanktuarium na warszawskich Siekierkach.


Urodziła się w Puławach. Wychowała dwóch synów. Jest więc „normalną” kobietą, żoną, matką, babcią. Jest tytanem pracy, a przy tym osobą skromną i życzliwą ludziom, nie tylko znajomym i licznym przyjaciołom. Jest prekursorką REFLEKSYJNEGO MALRSTWA, wywodzącego się – jak zgodnie twierdzą znawcy – z „preromantyzmu, symbolizmu i koloryzmu polskiego”.

Bardzo podobają mi się jej „obrazki”, jak sama mówi skromnie o swoich dziełach, nadając im treść oraz pełną nastroju i emocji – symbolikę. Jej credo, które zostało wydrukowane w II cz. Biografii polsko-niemieckich „Historia pamięcią pisana” – brzmi: Z CIEŻARU PUSTKI UWALNIAM PRZESTRZENIE – DLA SPRAW CZŁOWIECZYCH! Nic do tego dodać. Może jedynie życzenia wielu dalszych sukcesów i satysfakcji. Dla  Polski, świata i zwykłych ludzi.

 

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko