Ludwik Filip Czech
W poszukiwaniu sedna
Najnowsza książka Ryszarda Wasilewskiego nosi tytuł “Poszukiwanie“. To zbiór 47 wierszy przeplecionych ilustracjami Sławomira Łuczyńskiego. Tytułowe poszukiwanie sugeruje zazwyczaj dalekie podróże. Te są wędrówkami przez kontynenty, miasta, krajobrazy. Czytelnik oczami wyobraźni widzi zdrożonego piechura z kompasem i mapą. Ale wiersze Wasilewskiego nie wpisują się w ten stereotyp. On wędruje w głąb, zerka pod powierzchnię, eksploruje wnętrza jak speleolog jaskinię. Tutaj krajobrazami są ludzkie defekty, wszystkie nasze lęki, bezradność wobec rzeczywistości. My, którzy “tkwimy na obrzeżach czarnej dziury“” codziennie wspinamy się na palce, by dostrzec nad jej krawędzią błysk nadziei /”Ciągłe próby“/. Ten wiersz otwiera niniejszy zbiór, jest mottem dla pozostałych, kluczem dla uważnego odbiorcy. I dowodem na to, że podróże poety nie wymagają mocnych nóg, ale wnikliwego umysłu. Przytoczę wspomniany tekst:
tkwimy na obrzeżach
czarnej dziury
i wciąż próbujemy wspinać się wyżej
głębiej
za horyzont zdarzeń
aby zobaczyć
usłyszeć
bo na początku było słowo
lecz sprawcy dotąd nie wykryto
a my straszeni
swoim własnym strachem
chcemy wysypać
choćby garstkę śmieci
z naszej wolnej woli
To wędrowanie Wasilewskiego, jego poetycka dociekliwość, odkrywają przed czytelnikiem świat realny. Jego prawdziwy wizerunek, gdzie blichtr i pozłota ustępują miejsca surowym faktom. Dramaturgię potęguje tutaj świadomość, że wobec tych faktów poeta jest bezbronny. Że jedynym instrumentem jaki posiada, by fakty te odczarować, jest słowo. Czyli właściwie nic. Ogranicza się zatem do roli obserwatora, kronikarza, daje świadectwo prawdzie. Pisze więc “Tryptyk ponury“, poświęcony ofiarom z Aleppo. Rozwija go w wierszu “Przymknąłem już wrota“. To sarkastyczna ocena ludzkiej solidarności, dowód naszego moralnego upadku. Autor nie pisze wprost, co jest przyczyną tej współczesnej degrengolady. Nie wspomina o narodowych fobiach, nie ośmiesza instytucji, parlamentów i politycznych szalbierzy. Jest wywarzony w ocenach. Pisze za to wiersz “Strefa erozji“. To oskarżenie cywilizacji internetu o erozję uczuć, wrażliwości, empatii. Medialne doniesienia z rewolucji i wojen spadły dzisiaj do rangi skaczących po ekranie pikseli. To komunikaty z dalekiego świata, dryfujące jak łupiny w oceanie reklam. We wspomnianym tekście czytamy:
nieznane twarze
w zrudziałym jesiennie mieście
i myśli zmęczone
codzienną zadyszką
/…/
w wysiedzianej kanapie
taki sam zestaw kliknięć
do wieści ze świata
pełnych dymów zgrzytów i tąpnięć
by zobaczyć usłyszeć
że ktoś
gdzieś
na dnie
że wiosna gdzieś kwitnie –
dość nudna wystawność
/…/
Ostoją w tak ponurej rzeczywistości może być tylko drugi człowiek. Poeta nie ma w tej kwestii wygórowanych oczekiwań – wystarczy mu jego obecność, kontemplacja wspólnej aury, partnerstwo w milczeniu /”Samotność“/. Ale drugi człowiek to nie tylko pokrewieństwo wartości i idei. To również dodatkowa szabla w walce z losem. To moralne wsparcie podczas bilansu strat, podpora w konfrontacji z osobistymi porażkami. To również świadomość, że wobec ogromu świata, nieskończoności kosmosu, nie jesteśmy samotnymi pyłkami w oku cyklonu. Te wątki porusza wiersz “Sąsiad“, dopełnia je tekst ” Nie wchodziłem na szczyty“. Do listy tych osobistych wierszy można dopisać jeszcze wiele tytułów. Dodam do niej “Bądź“, “To co ważne” i poemat poświęcony ojcu “Poszukiwanie“. Ten ostatni powinno się zaprezentować w całości, ale tutaj się nie da. Dlatego przytoczę skromny, poruszający fragment:
7
niekiedy sam siebie
próbuję zrozumieć
kiedy sobie
nie wystarczam
inaczej mogę nie wystarczać
komuś
kto chce się uwolnić
od własnych balastów
bo nie mam podręcznego słownika
zwrotów normatywnych
i nie zrywam żywicy
ze starych drzew
po to by sycić kadzidła
przecież kiedyś
dochodzimy do takiego stanu
że nie chcemy
byle więcej
byle szybciej
byle jak
/…/
Tomik “Poszukiwanie” zamyka wiersz “Wieczór z poetą“. To sugestywna parodia wieczoru autorskiego, konfrontacja artysty z tzw. masowym odbiorcą. To dwa odrębne światy, i chociaż lgną ku sobie, łączy je niewiele. To kulturowy rytuał pełen stereotypów, pustych gestów, pozorów. Widowisko szlachetnej próżności. Najnowsza książka Ryszarda Wasilewskiego uniknęła stereotypów, tanich, stylistycznych zabiegów. Ale jest nierówna. Poeta ma w sobie zapał, stoi za nim bagaż literackich doświadczeń, ale czasami potyka się o kwestie formalne. Mam na myśli utwory rymowane, które powinny znaleźć się w odrębnym zbiorze. Ich klasyczny rygor kłuci się z otwartością pozostałych. Na szczęście takich nieporozumień jest niewiele. Pozostaje zatem czekać na kolejne publikacje tego autora.
Książkę polecam.
Ryszard Wasilewski
“Poszukiwanie”
Wydawnictwo Pisarze.pl
Warszawa 2017
str.75