Jan Stanisław Kiczor
Zdzisława Donat –
Arriere! – Aria ognia – Ravel. Zdzisława Donat /fot: ze strony: kultura.wp.pl/
Na początek cytat z Kultura WP.pl: „W 1967 roku w Operze Poznańskiej odbywała się premiera „Czarodziejskiego fletu” pod dyrekcją Roberta Satanowskiego, w reżyserii zaproszonego z Monachium Kurta Pscherera. Popisową partię Królowej Nocy kreowała od dawna już należąca do grona czołowych solistów tej sceny Krystyna Pakulska; w maleńkiej rólce Papageny wystąpiła mało komu wówczas znana młoda sopranistka Zdzisława Donat. Czy mógł ktoś wtedy przypuszczać, iż niewiele lat będzie potrzeba, aby ona właśnie zasłynęła jako bezkonkurencyjna Królowa Nocy — i to nie tylko w rodzinnym Poznaniu, ale na największych scenach świata?…”
W sezonie 1975/76 jako pierwsza Polka po II wojnie światowej pojawia się na scenie mediolańskiej La Scali.
Ale, od początku. Przyszła na świat 4 lipca 1936 roku, w Poznaniu, jako drugie z kolei dziecko. Otrzymała imię Zdzisława. Nie wiemy czym kierowali się rodzice przy wyborze owego imienia, ale wg numerologii to liczba 22.
Planetarnie łączy się dwudziestka dwójka z wpływem Saturna i Wenus. Saturn to planeta odpowiedzialności. Narzuca poważne podejście do napotkanych spraw. Wenus przeciwnie, jest niezwykle pomocna w działaniu i przynosi szczęście. Ich połączenie pozwala dwudziestce dwójce osiągnąć ambitne cele.
Można rzec, że w tym przypadku numerologia nie „zawiodła”. Przed Zdzisławą pojawiła się na świecie Jej starsza siostra Teodozja (została znanym specjalistą – foniatrą), po niej zaś, jako najmłodsza przyszła w rodzinie Kinga (została znakomitą specjalistką cenioną w dziedzinie psychologii, badaczką uzdolnień muzycznych – po mężu Lewandowska). Tak więc mamy w komplecie całą rodzinę. Ojciec, znany meloman, matka z wykształceniem muzycznym (ukończyła prywatną szkołę muzyczną Heleny Miączyńskiej), była pedagogiem gry na fortepianie i akordeonie, występowała również jako śpiewaczka.
Ze wspomnień Artystki: – W dzieciństwie uczyłam się gry na fortepianie, matka nie pozwoliła mi bowiem uczyć się śpiewu, uważając, że najpierw powinnam ukończyć osiemnaście lat. Maturę zdałam mając szesnaście lat. Prawdę mówiąc, nie wiedziałam, co chcę robić w przyszłości…
Okładka płyty Zdzisławy Donat, fot. Polskie Nagrania
Próbowała – acz bez powodzenia, dostać się na historię sztuki w rodzinnym Poznaniu, więc w tym samym roku została studentką mechanizacji rolnictwa Politechniki Poznańskiej. Po drugim roku studiów przeniosła się do Warszawy, wybierając – jako kierunek – mechanikę precyzyjną. I był to zarazem moment przełomowy w jej życiorysie artystycznym, jednocześnie bowiem z podjęciem studiów na Politechnice Warszawskiej zapisała się do średniej szkoły muzycznej. Tak ten czas wspomina: – Po egzaminie zostałam przyjęta od razu na drugi rok, do klasy pani profesor Zofii Bregy, która rozwinęła mi „środek” i „dół głosu”, jak to mówimy w naszym żargonie (bo „górę” miałam od początku dobrą). Profesor Bregy dała mi bazę techniczną i nauczyła stylowego śpiewu, dzięki czemu mogłam się rozwijać dalej. Wiedziałam już, że będę śpiewać, ale nie wiedziałam jeszcze, czy będzie to mój zawód, czy hobby…
Na egzaminie dyplomowym wykonała arię Królowej Nocy „Der Hölle Rache” z II aktu Czarodziejskiego fletu. Rola miała przynieść jej sławę, a Zofia Brégy na długie lata pozostała jej mistrzynią, choć umiejętności wokalne doskonaliła też u Ady Sari i później w Accademia Musicale Chigiana w Sienie u Gino Bechiego.
Wacław Panek tak pisze o tym etapie życia Artystki: „…w 1961 roku Zdzisława Donat ukończyła równolegle studia na Politechnice Warszawskiej jako inżynier mechaniki precyzyjnej ze specjalnością: przyrządy optyczne, oraz średnią szkołę muzyczną w klasie śpiewu. Podjęła pracę w laboratorium spektrograficznym Instytutu Ochrony Pracy i zgłosiła się na przesłuchanie do Opery Warszawskiej. Do opery nie została przyjęta, dzięki czemu przez rok poświęciła się badaniom nad okularami dla hutników, które nie przepuszczałyby
promieniowania podczerwonego. W tym czasie wyjechała także na Międzynarodowy Konkurs Wokalny do Helsinek i rok 1962 przyniósł jej pierwszy sukces: brązowy medal na tymże konkursie.
Zdzisława Donat jako Królowa Nocy, listopad 2005, fot. Juliusz Multarzyński
I znów oddajmy głos Artystce: – Po nieudanym przesłuchaniu w operze zaobserwowałam, że wielu naszych znanych śpiewaków operowych, na przykład Bogna Sokorska, Bernard Ładysz czy Bogdan Paprocki, występowało początkowo w zespołach wojskowych. Więc kiedy przeczytałam w gazecie, że zespół artystyczny wojsk KBW poszukuje solistów, zgłosiłam się na przesłuchanie i po roku pracy jako inżynier zostałam pracownikiem Wojska Polskiego, co prawda bez stopnia, ale za to mogłam śpiewać. A śpiewałam… różnie: piosenki wojskowe i ludowe, arie operowe i operetkowe. Tak bardzo byłam przerażona przed pierwszym występem w zespole KBW, że kiedy zawołano mnie na scenę, zrozumiałam, że chyba nigdy śpiewaczką nie będę, bo wręcz panicznie boję się tej czarnej plamy, jaką jest publiczność siedząca na zaciemnionej widowni, widziana ze strony estrady. Był to też moment przełomowy w mojej psychice: szukałam wtedy dyrektora, którego akurat nie było w pobliżu, chciałam przeprosić i jego, i kolegów, zapłacić wszystkie koszty i… nie wyjść na scenę. Ale ktoś pchnął mnie siłą i znalazłam się na estradzie. Wtedy po raz pierwszy przełamałam w sobie barierę strachu…
Zdzisława Donat – „Łucja z Lammermoor” Gaetano Donizetti 29-09-1984
Z perspektywy czasu, zabawnym wydaje się być epizod, który przytoczę za Wacławem Pankiem: Otóż półtora roku później, Zdzisława Donat przeniosła się do Centralnego Zespołu Artystycznego Wojska Polskiego, gdzie po roku działalności nagle dowiedziała się od ówczesnego kierownika artystycznego, że „jest beztalenciem”, w związku z czym musiała złożyć wymówienie.
Etap dalszej kariery Artystki znakomicie opracowała Małgorzata Komorowska, w związku z czym, pozwolę sobie zacytować obszerny fragment tegoż opracowania: „… Dyrektor Robert Satanowski przyjął ją do Opery Poznańskiej. Zadebiutowała pod jego batutą w niezbyt przystającej do jej kobiecej sylwetki tzw. spodenkowej roli Janusza w Paziach Królowej Marysieńki Dunieckiego (1964); starą, a udaną operetkę wystawiono w ramach II Festiwalu Oper i Baletów Polskich w Poznaniu, w znakomitej reżyserii Danuty Baduszkowej i scenografii Antoniego Uniechowskiego, i przez kilka sezonów powtarzano. Przyszło jej potem w Poznaniu odtwarzać postaci w klasycznych operetkach, jak Orfeusz w piekle Offenbacha (Diana) i Zemsta nietoperza(Adela) oraz różnych operach, jak Bal maskowy Verdiego (Oscar) czy Szkoła żon (Agnes) cenionego w Niemczech kompozytora i ówczesnego dyrektora Staatsoper w Hamburgu Rolfa Liebermanna.
Polish soprano Zdzislawa Donat, about 1985 circa – © Marcello Mencarini
Stockphoto ID: 3661867
To doświadczenie skutecznie zniechęciło ją do muzyki współczesnej, aczkolwiek ten rodzaj utworów w jej repertuarze koncertowym się zdarzał – wykonywała (i nagrywała) m.in. kantatę Gołębica Stanisława Wiechowicza, Requiem Romana Maciejewskiego, Te Deum Pendereckiego. Ale zachwyt budziła w repertuarze mozartowskim, jak Wielka Msza c-molli Requiem. Zyskiwała opinię „sławnej mozarcistki”. Przełomu na jej wciąż wyboistej artystycznej drodze dokonał również Mozart. Poznańską premierę Czarodziejskiego fletu (1967) – w scenografii Andrzeja Majewskiego i pod batutą Satanowskiego – reżyserował Kurt Pscherer, dyrektor Theater am Gärtnerplatz w Monachium. Donat obsadzona w roli Papageny, Królową Nocy mogła zaśpiewać dopiero w dalszych spektaklach, lecz Pscherer ją usłyszał i zaprosił do Monachium. Musiało jednak minąć parę lat. Zdobyła Premier Grand Prix na Międzynarodowym Konkursie Śpiewu Solowego w Tuluzie (1967) i w ramach nagrody wystąpiła w Opera du Capitole jako Rozyna w Cyruliku sewilskim (wykonując ma się rozumieć wersję sopranową tej partii, w dodatku po francusku!). Ponowiła ją w Poznaniu (1968) – po polsku – i wkrótce pojawiła się tam na scenie w jakby stworzonej dla jej głosu roli Łucji z Lammermoor (1968), także w wersji polskojęzycznej. Śpiewania po polsku nie wspomina zresztą źle; „przeskakiwanie” z języka na język uważa nawet za korzystne wokalnie. Pojechała na występy do Rumunii. Przeniosła się do Warszawy, i tu w Warszawskiej Operze Kameralnej dyrektor Stefan Sutkowski powierzył jej tytułową rolę Serpiny w ciekawostce, jaką była La serva padrona, nie Pergolesiego, a Giovanniego Paisiella, w reżyserii Jana Kulmy; z nim i żoną Joanną Kulmową, poetką i librecistką, powiązała Donat długoletnia przyjaźń. Grała w uroczym Teatrze w Pomarańczarni w Łazienkach (1971), mając za partnera Jerzego Artysza. Obecny na widowni dyrygent Jan Krenz, akurat dyrektor stołecznego Teatru Wielkiego, z miejsca zaproponował angaż. Jednocześnie doszło do realizacji zaproszenia Kurta Pscherera – sam w Niemczech reżyserował Czarodziejski flet i z Polką wypracował rolę Królowej. Nocy. W premierowy wieczór 16 listopada 1972 roku Zdzisława Donat olśniła Monachium. I całą Europę.
Na przestrzeni biegnących potem lat stawała jako Królowa Nocy na scenach w Mainz,Teatro San Carlo w Neapolu (tu śpiewała po włosku), Norymberdze, wiedeńskiej Staatsoper, Wiesbaden, Frankfurcie, Mannheim, Luxemburgu, Seattle, Portland, Vancouver, Tokio (pod Wolfgangiem Sawallischem), Atenach i in. Ta „królewska” seria przyniosła jej debiut amerykański (1975): Flet w San Francisco – w angielskiej wersji językowej- reżyserował Kurt Adler, a u jej boku, jako Pamina śpiewała Kiri Te Kanawa, zaś miejscowa prasa porównywała ją do Lily Pons, pisząc o niezapomnianych wrażeniach i o tym, że tej miary koloratury dawno nie słyszano w Kalifornii. W Rzymie (1976) wystąpiła z orkiestrą RAI pod dyrekcją Sawallischa za partnerów mając Edith Mathis i Hermanna Preya. W Zurychu (1977) wzbudziła podziw: „wyszukaną rozkoszą były dla słuchaczy obie arie Król Nocy, wykonane z niesłychanym technicznym balansem, najwyższą sztuką i mocą wyrazu oraz z największą naturalnością, jakby nie sprawiały Zdzisławie Donat żadnych trudności” relacjonowała „Zurichsee Zeitung”. W Hamburgu w obsadzie Fletu pojawiła się w obsadzie Amerykanka Helen Donath (Pamina) skonsternowana zbieżnością nazwisk z, jej zdaniem, mało komu znaną Polką. Wystąpiły razem i Zdzisława Donat potrafiła dowieść swego kunsztu. Odtąd, jeśli tylko zdarzały się w Niemczech ich sceniczne spotkania, na plakatach zamieszczanoreklamę: „Heute abends DONATH mit DONAT”. W Covent Garden Flet pod dyrekcją Colina Davisa (1979) transmitowała BBC, a reżyser August Everding zebrał wyśmienitą obsadę z Ileaną Cotrubas (Pamina), Thomasem Allenem (Papageno), Robertem Lloydem (Sarastro).
Prasowe relacje przeszły wszelkie oczekiwania, Donat wychwalały „Opera News”, „The Observer”, „The Sun” i występowała tam przez cztery sezony. W Genewie (1979) reżyser Jean-Claude Riber błysnął awangardową inscenizacją Fletu, w której Królowa Nocy nosiła długie buty-kozaczki i spódniczkę mini. Recenzent „Le Courrier” zwrócił uwagę, że dojrzała kobieta, jaką musi być matka dorosłej Paminy może tak wyglądać, lecz nie może śpiewać tak lśniącym i młodym sopranem, jak pani Donat…”
Zdzisława Donat – „Traviata” Giuseppe Verdi 22-02-1987 Archiwum – Teatr Wielki, fot. Zbigniew Feliksiak
12 stycznia 1981 rok. To występ w Metropolitan Opera w roli Królowej Nocy. po wiedeńskiej Staatsoper, mediolańskiej La Scali i londyńskiej Covent Garden, czwarty Teatr wieńczący koronę najwybitniejszych scen operowych świata. Jak dodaje Pani Małgorzata Komorowska: „… równie wysoko liczyła się, wznowiona (z 1967 roku) inscenizacja Marc Chagalla. Wielki artysta zaprojektował dla nowojorskiego Fletu121 kostiumów, 13 kurtyn dużych i 26 częściowych. Tworzyły razem nierzeczywisty świat, w którym kobiety dęły w trąbki, tancerze unosili się jak ptaki, nad dachy ulatywały koguty i objęci kochankowie. Lucia Popp, w następnym zaś sezonie Kathleen Battle, śpiewały Paminę. Królowa Nocy miała uszminkowaną na biało twarz z niebieskimi cieniami i promienistą koronę. Takie zdjęcie odrealnionej Donat obiegło całą światową prasę. Na scenę Met wróciła w 1987 roku jako Konstancja w „Uprowadzeniu z seraju” pod batutą Marka Janowskiego. Ponownie ukazała „szczyt wokalnych umiejętności” (tak pisano). Chwalono też aparycję: nosiła tam piękną, czarną, ciasno przylegającą do ciała suknię, kontrastującą z barwnym tureckim tłem…”
„Łucja z Lammermoor” Gaetano Donizetti 29-09-1984 fot: Zbigniew Feliksiak
Po premierze w Monachium dla sprawozdawcy „Süddeutsche Zeitung” była niczym „postać z miedziorytów z okresu wczesnego romantyzmu, z rycerskich romansów”. Jest oszczędna w geście, w śpiewie zaś wyrafinowaną barwę stawia ponad efekciarstwo brzmienia: „Scena obłędu, druga perła tej opery, którą z braku innych określeń nazywaliśmy całym łańcuchem uniesień, to najtrudniejsza próba możliwości śpiewaczki o najwyższym poziomie – pisał recenzent „Badische Neueste Nachrichten” po premierze w Karlsruhe. – Nie ma tu sprzeczności między kantyleną a koloraturą, nie odnosi się w żadnym momencie wrażenia czegoś sztucznego, co mogłoby przez zimną, pozbawioną cech ludzkich perfekcję zapanować nad wrażliwym głosem ludzkim. Pani Donat śpiewa koloratury również w legato, pozwala im się rozwijać z melodii jakby przypadkowo i zachowuje przy tym zawsze swój czarowny, dźwięczny tembr głosu, co jej Łucji pozwala uzyskać znacznie więcej wyrazu, aniżeli zdarza się to często nawet przy najwyższej perfekcji, lecz stwarzającej wrażenie,
że dźwięki wydobywają się z bezdusznej maszyny…” „Frankfurter Allgemeine” dodawał: „Delikatne koloratury i wysokie dźwięki, a także zawiłe duety z fletem śpiewane są przez tę sopranistkę z lekkością i pełną świadomości zadania. Specyficzny wyraz bel canta tej partii nie wywodzi się z czystego expressivo, lecz z wysublimowanej, brawurowej techniki”. „Nie zrezygnowała wprawdzie w arii obłędu z pełnych siły koloratur, ale nie wprowadziła też żadnych histerii – zakonkludował krytyk „Badische Tageblatt”. – Pokazała w bardzo zróżnicowany sposób pełną obłędu obcość stworzenia złamanego przez los…”
„Fidelio” Ludwig van Beethoven 11-05-1985 fot: Jacek Giluń
Wacław Panek tak o tym pisze, wspominając przy okazji swoją wizytę u Artystki: „…Łucja, Violetta, Królowa Nocy, Gilda, Konstancja, Rozyna i Adela (z Zemsty nietoperza), z oper rodzimych – Hanna w Strasznym Dworze, Ewa w Hrabinie, Zosia w Verbum nobile Moniuszki… A przy tym Serpina w barokowej La serva patrona Paisiella, Klarysa w Haydnowskim Świecie na księżycu, Anna w Wesołych kumoszkach z Windsoru, Nicolaia, Oskar w Balu maskowym Verdiego czy tytułowa Lunatyczka Belliniego. Po tej ostatniej premierze monachijski „Merkuriusz” pisał: „Zdzisława Donat bliska była księżycowego tryumfu (…) a głównym pretekstem wystawienia Lunatyczki było właściwie przedstawienie pani Donat i walorów jej głosu o wielkiej technice, który bez żadnych trudności, z nieskazitelną czystością prowadzi nienaganną koloraturę aż po trzykreślne «górne f».
Artystka nie rozumie tytułowej bohaterki opery Manon Masseneta, nie chce i nie potrafi być nią. Kiedyś występowała w tej operze. Absolutnie nie czując związku z tą postacią, nie chciała już do niej wracać, by kłamać przed publicznością i sobą samą. Kiedy mi o tym mówiła, pomyślałem sobie, przyglądając się jej w mieszkaniu na Ursynowie, że jest w tym wyznaniu coś dla niej charakterystycznego, niemożliwego do oddzielenia Zdzisławy Donat – aktorki i śpiewaczki od prywatnej Zdzisławy Donat, mieszkanki Ursynowa, żony dziennikarza i matki kilkunastoletniego chłopca (spotkanie miało miejsce w 1982 roku). Tak bardzo naturalny sposób bycia na scenie i w mieszkaniu oraz ta ciągła próba nawiązania dialogu psychicznego z granymi postaciami zaczęły się wiązać w jedną logiczną całość. Cały ten świat często kapryśnych i niedookreślonych przez librecistów bohaterek operowych nabiera żywych, ludzkich, przekonywających kolorów właśnie dzięki wyjątkowym predyspozycjom psychicznym tej artystki. Dlatego też odnotowałem sobie jeszcze jedno zwierzenie prywatne śpiewaczki:
– Nie cierpię dystansu między ludźmi. Co cenię najbardziej? Odpowiedzialność.
Imperium naszej poznańsko – warszawskiej Królowej Nocy sięga od Warszawy po Nowy Jork i San Francisco, po Tokio, Mediolan i Londyn, a sądząc z zawartych kontraktów, rozszerzy się niebawem do Buenos Aires i całej Ameryki Południowej. Wszędzie tam, gdzie jej głos dostarcza tylu wzruszeń. Wszędzie tam, gdzie brzmi jeszcze w pamięci słuchaczy wspaniała koloratura Zdzisławy Donat.
Śpiewaczka sporo nagrywała. Na przykład (bez występów scenicznych) Kołysankę Roksany z opery Karola Szymanowskiego Król Roger. W obrębie muzyki XX wieku sukcesem była trudna technicznie rola Ognia w operze Ravela Dziecko i czary, wykonywana w Teatrze Wielkim w Poznaniu, a następnie w La Scali w Mediolanie. Wystąpiła też (i wzięła udział w nagraniu płyty) w polskim prawykonaniu Requiem Romana Maciejewskiego.
Jak pisze Małgorzata Komorowska: „wśród największych znajdowała się w sierpniu 1985, gdy w ślad za koncertem rockowych gwiazd na stadionie Wembley w Londynie „Live Aid” na rzecz głodującej Afryki, w Arena di Verona odbyła się benefisowa gala „Opera for Africa”, a brali w niej udział Gwyneth Jones, Agnes Baltza, Caballé, Domingo, Carreras, di Stefano, Nesterenko, Sherrill Milnes, i…Zdzisława Donat – koncert ciągnął się długo w noc rozjaśnianą setkami świec. Równie miło wspomina jubileusz Kurta Pscherera (1995), kiedy monachijscy artyści dziękowali mu za czas teatralnej dyrekcji i osiągnięcia reżyserskie; Donat czyniła to słowami specjalnie dobranej do okoliczności mozartowskiej arii i żałuje, że w Polsce nie udaje się wykrzesać równej serdeczności podczas podobnych wydarzeń”.
„Złoty kogucik” Mikołaj Rimski-Korsakow 18-01-1986 fot: Juliusz Multarzyński
Gdy postanowiła odejść, nie miała wątpliwości co robić dalej. Została pedagogiem wokalistyki. W latach 1994-98 Zdzisława Donat prowadziła klasę śpiewu w Akademii Muzycznej w Krakowie ( Na tej uczelni nadano Jej tytuł profesora zwyczajnego), później współpracowała z Uniwersytetem Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie, a także w Korei Południowej – w kształcącej muzyków placówce powiązanej z warszawską. Szczerze podziwia talenty i umiejętności młodszych, jak Nathalie Dessay czy Piotr Beczała. Wie, jak trudno w śpiewie wspiąć się na szczyt i na nim się później utrzymać.
Korzystałem z :
- Zdzisława Donat – autor Konrad Wojtyła – Radio Szczecin 2016-02-14 16:07
- Królowa – Małgorzata Komorowska – Maestro
- Wikipedia
- Zdzisława Donat – Małgorzata Kosińska – Polskie Centrum Informacji Muzycznej, Związek Kompozytorów Polskich, maj 2003, aktualizacja: październik 2009.
- Zdzisława Donat – imperium królowej nocy – Wacław Panek – Maestro
- Kultura –WP.pl – Zdzisława Donat
- Biografia Zdzisławy Donat – strona Teatr Wielki – Opera Narodowa.