Janusz Termer
Dwa razy Łuka
Wiesław Łuka to mój kolega z zamierzchłych już czasów polonistyki warszawskiej (przełom lat 50. I 60.). Życiowe drogi i ścieżki nasze rozeszły się jednak wkrótce potem w rozmaite strony. On, człowiek otwarty na świat i ludzi, wybrał sobie – za główną domenę zawodowej pracy – dziennikarstwo i reportaż. Mnie było bliżej do biblioteki… Wiesław Ł. debiutował w nieistniejącym już dziś się krakowskim tygodniku „Życie Literackie”. A szkoda wielka, że nie istniejącym (jak i inne tego typu tygodniki), bo na jego miejscu, po 1989 r., nie pojawiło się właściwie nic, mimo podejmowanych tu i ówdzie prób powołania do życiapodobnych czasopism – zdolnych do pełnienia piekielnie przecież ważnej roli animatora, informatora czy swego rodzaju preselekcjonera wartości literackich. A byłyby one przydatne bardzo w tej naszej nowej codzienności kulturalnej – tak na ogół amatorsku zgrzebnej, pozbawionej poważniejszego instytucjonalnego wsparcia. Pozostaje „wielka dziura”, nadal czekająca na wypełnienie…
Wspominam o tym nie bez kozery na marginesie omówienia dwu nowych książek*
Wiesława Łuki, bo zarówno dla dla niego – reportera, kontynuatora współtwórcy znaczącego kiedyś tak wiele u nas pisarskiego nurtu zwanego literaturą faktu (od czasów Melchiora Wańkowicza i Ryszarda Kapuścińskiego po debiutantów z lat 70.), tak jak zresztą i dla mnie – krytyka i obserwatora życia literackiego jak i dla wszystkich ludzi kultury w Polsce, bo był to element wręcz niezbędny do normalnego funkcjonowania w tym pospólnym, niezależnym od politycznych motywacji ówczesnych decydentów, dziele popularyzacji sztuki wysokiej, przygotowywania odbiorców do kontaktów z kulturą w ogóle…
Wiesław Łuka, od 1995 r. wykładowca na Wydziale Dziennikarstwa UW, czuł się w tym prasowym żywiole, jak owa przysłowiowa ryba w wodzie, co to lubi penetrować rozmaite szerokie przestrzenie i mało znane rejony życia społecznego. Znakiem tego widomym były liczne jego reportaże publikowane w wielu czasopismach branżowych (z tygodnikiem „Prawo i Życie” na czele), a następnie zbieranych w tomach książek reportażowych (kilkunastu w sumie), za które otrzymał wiele nagród od Stowarzyszania Dziennikarzy Polskich oraz w konkursach na reportaż, rozpisywanych przez redakcje prasowe czy inne media. A przypomnieć też warto, że wedle najgłośniejszej jego książki reportażowej – Nie oświadczam się, powstał napisany przez samego autora scenariusz filmu fabularnego Zmowa w reżyserii Janusza Petelskiego. Drugie wydanie tej książki, poszerzone o nowe fakty owej głośnej sprawy zagadkowego morderstwa w noc wigilijną na wsi koło Połańca, ukazało się po wielu latach, w 2014 roku, i ocenione zostało jako najlepszy reportaż tego sezonu, a tekst trafił do wielce ciekawej, obszernej dwutomowej antologii – księgi powojennego reportażu polskiego – opracowanej przez Jerzego Szczygła!
Obie z nowych publikacji książkowych Wiesława Łuki to również teksty publikowane przedtem na łamach prasy, głównie na łamach znakomitego, choć nieco niszowego (jak każde dziś ambitniejsze czasopismo), dwumiesięcznika „Res Humana”, a i częściowo na stronach portali internetowych SDP oraz pisarze.pl. Pierwsza z nich, której tytuł dobrze oddaje jej zawartość tematyczną – Lękomyśli, transformacja i…, to rozmowy prowadzone przez autora w ostatnich latach z wybitnymi niezależnymi przedstawicielami rozmaitych profesji, z ludźmi znanymi ze swych wyrazistych, często mocno nawet kontrowersyjnych poglądów, tak naukowych, jak i polityczno-społecznych. Z przedstawicielami polskich historyków, socjologów, literatów czy dziennikarskich środowisk, z dość różnych, by tak rzec, „opcji”. Dość wspomnieć, że wypowiadają się tu na aktualne tematy polskiej rzeczywistości tacy ludzie jak wybitny, zmarły rok temu historyk Janusz Tazbir, filozof Jacek Hołówka, socjolog Janusz Czapiński, reżyser filmowy Kazimierz Kutz, były „dysydent”, historyk i współtwórca „Solidarności” Karol Modzelewski, profesor Henryk Samsonowicz, prezes ZLP Marek Wawrzkiewicz, profesorowie Henryk Domański, Bronisław Łagowski, Michał Głowiński, rzeźbiarz Gustaw Zemła… Wspólnym mianownikiem ich wypowiedzi jest sprawa znaczenia społecznego, ocen i konsekwencji tych ogromnych przeobrażeń i przemian politycznych zwanych u nas tak nie wiedzieć czemu enigmatycznie – „transformacją ustrojową”, która jak wiadomo wpłynęła tak znacząco i dramatycznie na życie i poglądy milionów ludzi w Polsce! Są tutaj podejmowane wątki spraw i problemów niewątpliwie każdorazowo bardzo ciekawych, interesujących niezmiernie dla zainteresowanych, jako wyraz poglądów autorskich, i zarazem pobudzających czytelnika do samodzielnego – ba, polemicznego nawet najczęściej – myślenia, a zarazem naturalnie rozbieżnych, ba, ostro i jawnie kontradyktorycznych wzajem – a to już dla książki znakomicie…
Nic tylko czytać… Nie sposób tu nawet w skrócie przywołać poszczególnych „sądów i poglądów” respondentów Wiesława Łuki. Ale warto może na prawach przykładu przytoczyć dla ożywienia tego tekstu takie zaskakujące i smakowite zdania, jak te wyjęte z rozmowy z prof. Tazbirem: „Coraz mniej .>>martylożymy<< – to słowo jednego z moich kolegów. Młodzież już nie chce słuchać opowieści o cierpieniach. Szkoda, że niedostatecznie doceniamy to, co mamy. Uważam, że jest czas na pisanie podręczników historii pod nowym kątem. Na plan pierwszy wysunąłbym wkład Polski do cywilizacji i kultury europejskiej. Czy pan wie, że co prawda, realizację dzieła Komisji Edukacji Narodowej przerwały u nas rozbiory, ale jej idea i założenia nie umarły, ponieważ były wprowadzone w życie w… Rosji?”.
Druga z książek Wiesława Łuki ma już, nie tylko formalnie, charakter bardziej specjalistyczny. Jest to bowiem zbiór rozmów – publikowanych wcześniej na łamach prasowych i internetowych – z kilkunastoma literatami, głównie warszawskimi, bardziej lub mniej znanymi tak zwanej szerszej publiczności czytelniczej w naszym kraju. To akurat nie ma tutaj moim zdaniem większego znaczenia, bo ważne jest nie tylko osoba rozmówcy, a to, co ma do powiedzenia na zadane przez Łukę pytania. A postawił on przed sobą zadanie bardzo „zasadnicze”; ambitne, trudne i nieco może nawet dla niektórych jego interlokutorów… drażliwe. A mianowicie – sprowadzając rzecz do pytania – dlaczego piszecie? Dlaczego niektórzy z was używają wyrafinowanych środków wyrazu – metafor, paraboli i innych skomplikowanych, a nawet częstokroć „pustych i nadętych” figur językowych często niezrozumiałych i – jak pisze we wstępie – wprost „jakże często prawie nic nie znaczących”? A zwraca się z tymi prowokacyjnymi pytaniami do poetów, prozaików i krytyków literackich stowarzyszonych w ZLP, takich jak na przykład Aldona Borowicz, Bolesław Faron, Józef Gawłowicz, Waldemar Michalski, Stanisław Nicieja, Stanisław Nyczaj, Wacław Sadkowski, Ryszard Ulicki czy Marek Wawrzkiewicz..
Jesteście – Drodzy Czytelnicy – ciekawi co mają do powiedzenia i jak na to odpowiadają? No, to nie macie innnego wyjścia. I musicie zajrzeć do tego zbioru rozmów Wiesława Łuki, który choć czasem w konkretnych przypadkach z nadmiernym niekiedy taktem i rewerencją, w sumie przecież nieźle i ostro (nawet kolanem jeśli trzeba) dociska swoich rozmówców – jak na rasowego reportera przystało. Warto przy okazji sprawdzić osobiście jak to się stało, że pisarze w Polsce zostali nagle strąceni z owego (dętego oczywiście mocno propagandowo w latach 50.) piedestału „inżynierów dusz ludzkich”! I co z tego, ich zdaniem. wynika dla litertaury dziś?
J.T.
*Wiesław Łuka Lękomyśli, transformacja i…., Biblioteka „Res Humana”, Warszawa 2017, s. 163.
*Wiesław Łuka Bezradność wobec istnienia, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2017, s. 223.