Rekomendacje książkowe Krzysztofa Lubczyńskiego

0
91

Rekomendacje książkowe Krzysztofa Lubczyńskiego

 

 

 

Krół wyklęty

moj przyjaciel krolJózef Hen jest ostatnim wielkim epikiem polskiej literatury. Po nim epiki w klasycznym tego słowa znaczeniu już u nas nie będzie. To pisarz-spadkobierca z gildii prusowsko-sienkiewiczowsko-żeromskiej i nie mam tu na myśli podobieństwa stylów, bo te u każdego z tych pisarzy są fundamentalnie różne, ani też nie stawiam znaku dokładnej równości co do skali talentów, bo to zawsze jest kwestią dyskusji. Mam na myśli pewien typ realistycznego pisarstwa, ukształtowany  w XIX wieku, najpierw we Francji, Rosji, Niemczech czy Anglii, a nieco później w Polsce, pisarstwa osadzonego w idei i praktyce ukazywania bogatej różnorodności świata, tworzeniu rozbudowanych opowieści osadzonych w samym jądrze historii lub współczesnego społeczeństwa, opartego na barwnej narracji, wielości wątków i postaci, na tworzeniu fikcyjnych, lecz niezmiernie sugestywnych światów, na bogatym rysunku psychologicznym, na silnym mimetyzmie, na intensywnym rysie emocjonalnym, na pasji autorskiej. Tymi cechami charakteryzuje się właśnie między innymi jedno z najwybitniejszych jego dzieł, „Mój przyjaciel król”, opowieść o ostatnim polskim monarsze, królu Stanisławie Auguście Poniatowskim. Intymny, osobisty w wybrzmieniu tytuł bardzo dobrze oddaje klimat tej opowieści. Traktując króla jako swojego przyjaciela, Hen tworzy kapitalny, bogaty, skrzący się bogatymi i subtelnymi odcieniami portret „króla Stasia” i jego epoki. Powieść ma charakter apokryfu, gdyż historia króla opowiedziana jest piórem fikcyjnej postaci Francuza Gastona Fabre. Narodowość narratora jest tu o tyle ważna, że jako cudzoziemiec może on spoglądać na Stanisława Augusta bez polskich uprzedzeń, kompleksów,  pretensji i pokazać króla jako imponującą, skomplikowaną, bogatą osobowość i postać na swój sposób wielką, nie króla-wojownika w typie Jana III Sobieskiego, ale wielkiego mecenasa kultury, który nie uchronił Polski od upadku, ale zostawił po sobie wielki testament kulturowy, który w większym stopniu przyczynił się do ocalenia idei polskości niż niejedno głupio rozpoczęte i tragicznie zakończone powstanie. Wielka literatura, pasjonująca epoka, wspaniała lektura. 

 

Józef Hen – „Mój przyjaciel król”, wyd. Sonia Draga, Katowice 2017, str. 542, ISBN 978-83-7999-990-3

 

Awantury polsko-weneckie

talizmanyDominik W. Rettinger (podobno krewny lub powinowaty słynnego, tajemniczego Józefa Rettingera, legendarnej „szarej eminencji” wojennej emigracji polskiej, zaufanego wielkich tego świata, dyplomaty „Londynu”, a także współtwórcy idei obecności Polski w zjednoczonej Europie) jest przede wszystkim cenionym scenarzystą, która to sztuka jest najbardziej dziś ceniona w kinematografii, bywa że wyżej niż sztuka reżyserska, jako że dobry scenariusz to podstawa szans na zrobienie dobrego filmu czy serialu. Rettinger jest autorem scenariuszy m.in. do „Miliona dolarów” Janusza Kondratiuka i „Kamieni na szaniec” Roberta Glińskiego,  a także do seriali telewizyjnych – „Ekipy” Agnieszki Holland czy „Głębokiej wody” Magdy Łazarkiewicz. Ma też na swoim koncie powieści „Brainman”, „Elita”, „Klasa”, „Sokół” oraz „Wiara i tron”. Do tego zestawu dołączył właśnie powieść „Talizmany”, której bohaterka Ewa natrafia na trop pewnej historycznej zagadki sięgającej XVII wieku, Rzeczypospolitej Polskiej i Rzeczypospolitej Wenecji, zamku Krzyżtopór, z obfitymi zwrotami akcji, intrygami rozmaitego rodzaju, pełną niebezpieczeństw walką, rywalizacją i oczywiście wątkami miłosno-romansowymi. W swojej prywatnej klasyfikacji  zaliczyłbym powieść Rettingera do popularnego i coraz obfitszego w tytuły gatunku, który nazywam „potomstwem kodu davinci”. Nie ma tu wygórowanych ambicji literackich, artystycznych, jest natomiast sprawnie przeprowadzona akcja zainteresowania czytelnika pisarskim warsztatem rzemieślniczym. Przy czym w narracji, sposobie obrazowania i konstrukcji „Talizmanów” znać scenarzystę, człowieka filmu, któremu być może świta już w głowie przerobienie powieści na scenariusz. Na który doskonale się nadaje. Nie zdziwię się więc, jeśli kiedyś zobaczę film lub serial „Talizmany”.

Dominik W. Rettinger – „Talizmany”, wyd. Edipresse Polska S.A., Warszawa 2017, str. 462, ISBN 978-83-7945-744-1

 

Chemią torturowanie

chemikStephenie Meyer należy do światowych tuzów pop literatury. Jej saga „Zmierzch” osiągnęła nakład 155 (!) milionów egzemplarzy, a powieść „Intruz” stała się bestsellerem „New York Timesa” i „Wall Street Journal”. Można by rzec, że bohaterka powieści „Chemik”, to dama imieniem Alex, gdyby nie to, że jako agentka amerykańskich służb specjalnych posiada liczne imiona i tożsamości. Specjalnością Alex jest zastosowanie chemii jako narzędzia tortur i wydobywania zeznań od podejrzanych. Tym razem chemia przygotowana przez Alex ma służyć wydobyciu zeznań potwierdzających przyjętą w śledztwie tezę. Skoro jednak chemia nie pomaga w ich potwierdzeniu, a powinna, to w takim razie może okazać się, że prawda jest inna niż ta, której oczekiwano. Nie da się ukryć, że nawet taki czytelnik jak wyżej podpisany, który nie gustuje zasadniczo w tego rodzaju pop literaturze, nie może nie przyznać, że pisarstwo Meyer to wysokiej próby rzemiosło: konstrukcja, rysunek postaci, intryga, tempo –  wszystkie te składniki podane są w całość prawdziwie perfekcyjną. Do tego podziękowania, jakie na koniec, po zamknięciu ostatniej strony powieści autorka składa biologom molekularnym, specjalistom od trucizn, agentom policji i innych służb, lekarzowi, a nawet pielęgniarce, którzy udzielili jej swoich fachowych konsultacji potwierdzają fakt, że narracja „Chemika” nie jest jedynie czystą fantazją, ale że w płaszczyźnie tematyki chemiczno-medyczno-policyjnej trzyma się realizmu i wiedzy naukowej. Miłośnikom prozy Stephenie Meyer powieści nie polecam, bo na pewno już dawno ją przeczytali. Polecam ją natomiast tym miłośnikom tego gatunku, którzy lubują się w jego lekturze, a którzy na „Chemika” jeszcze się przypadkiem nie natknęli.

Stephenie Meyer – „Chemik”, przekł. Anna Klingofer-Szostakowska, wyd. Edipresse Polska, Warszawa 2016, str. 575, ISBN 978-83-7945-755-7

 

Siedmiu szemranych

PrzekretPatryk Pleskot opisał historie siedmiu szemranych postaci z najnowszej historii kryminalno-politycznej Polski, tworząc coś w rodzaju współczesnego pitavalu, lubianego od zawsze gatunku popularnej literatury faktu, bo prawie wszyscy lubimy czytać o zbrodniarzach, kryminalistach, oszustach itp. Bohaterami jest trójka genialnych oszustów („iluzjonistów”, jak ich autor określił), Czesław Bojarski, Czesław Śliwa i Zbigniew Nowak, dwójka „kalibabek” czyli sam Jerzy Kalibabka osobiście oraz słynna kiedyś, a dziś mocno zapomniana Marzena Domaros czyli Anastazja Potocka. Do tego dochodzi dwójka trochę z innych rejestrów. Jeden to wyjątkowo przebiegły przestępca-bandzior Zdzisław Najmrodzki, drugi to Eligiusz Naszkowski, mistrz intrygi, szef NSZZ „Solidarność” w Pile w latach 1980-1981, a w rzeczywistości kadrowy agent elitarnych struktur SB i wywiadu PRL. Jak dla mnie, to historie pasjonujące, oparte na bogatej kwerendzie dokumentów i prasy, aczkolwiek dobudowana przez autora psychoanalityczna teoria, że wspomnianymi postaciami kierował nade wszystko imperatyw wyżywania się w cudzych tożsamościach i ucieczki od siebie, jest w tym przypadku może nieco na wyrost. Nie mniej zdecydowanie polecam lekturę.

Patryk Pleskot – „Przekręt”, wyd. Znak Horyzont, Kraków 2017, str. 383, ISBN 978-83-240-4189-3

 

Wstręt

dom bez okienZbeletryzowany obraz więziennictwa i „wymiaru sprawiedliwości” w Afganistanie na przykładzie losu kobiety niewinnie oskarżonej o zamordowanie męża. To nie pierwszy już literacki obraz ohydy obyczajowo-moralnej islamskiego świata, z jego niewolnictwem, cierpieniem, upokorzeniem kobiet i dyktaturą potwornie głupich i okrutnych mężczyzn. Uczucie które towarzyszyło mi podczas lektury, to uczucie wstrętu, obrzydzenia, że takie sprawy mogą dziać się we współczesnym świecie, mającym przecież pretensje do „nowoczesności” i przeżywającym wyjątkowo dynamiczny, wręcz oszalały okres rozwoju technologii. Nie polecam tej lektury zwolennikom opowieści lekkich, łatwych i przyjemnych, ale tym którzy lubią zaglądać za zasłonę mroku, i owszem.

Nadia Hashimi – „Dom bez okien”, przekł. Urszula Gardner, Wyd. Kobiece, Warszawa 2016, str. 491, ISBN 978-83-65506-91-7

 

 

 

Stylistyczne ćwiczenia archaiczne

karminRodzaj nawiązania do powieści w stylu „Imienia róży” Umberto Eco. Poza czwórką bohaterów jest bowiem także księga, znaleziona na dublińskiej wystawie starodruków. Jest akcja na dwóch kontynentach. Jest kosmopolityczne tło, są liczne odniesienia kulturowe do literatury i sztuki, świadczące o erudycji autorki, jest też obecne zmysłowe upodobanie do starych ksiąg, a także  do książki jako zjawiska kulturowo-zmysłowego. Jest wreszcie sensacyjna, nieco archaiczna w duchu intryga.

Agnieszka Meyer – „Karmin”, wyd. MG, Warszawa 2017, str. 282, ISBN 978-83-7779-392-3

 

 

 

 

Chmielewska, ale nie tamta

Karminowy szalKontynuacja poprzednich powieści autorki ze Szklarskiej Poręby, czyli „Poduszki w różowe słonie”, „Sukienki z mgieł”, „Męża zastępczego” oraz „Pod Wędrownym Aniołem”. Dla tych, którzy przeczytali tamte powieści i je polubili. I dla tych, którzy ich nie czytali, ale mają ochotę na poznanie prozy tej autorki. Mimo tego samego imienia i nazwiska nie da się pomylić z prozą nieżyjącej już Joanny Chmielewskiej. 

Joanna M. Chmielewska – „Karminowy szal”, wyd. MG, Warszawa 2013, str.228, ISBN 978-837779-394-7

 

 

 

 

 

Kresy, wojna i ludzkie losy

dziewczyna z daleka„Słodko-gorzka opowieść o miłości, zemście i zbrodni. Z wielką historią w tle” – rekomenduje wydawnictwo powieść na pierwszej stronie okładki. A o jakiej wielkiej historii mowa? Na jakim tle geograficznym? Ano m.in. na tle Wileńszczyzny 1936-1939, Wileńszczyzny, Workuty i Konstancji 1943-1945-1958, Wilna, Moskwy, Kołymy 1939-1942, Wilna, Lwowa, Buzułuku 1939-1940-1942 i z kontrapunktem współczesnym w Sulistrowicach, Sobótce, Wrocławiu, Masywie  Ślęży. A to wszystko ujęte w ramę wspomnień stuletniej Nataszy wysłuchanej przez Anglika Adamsa, czyli historia ponad podziałami i odmiennościami losów narodowych. Dla zainteresowanych kresowo-wojenną tematyką, dobry kawałek realistycznej prozy.

Magda Knedler – „Dziewczyna z daleka”, wyd. Novae Res, Gdynia 2017, str. 378, ISBN 978-83-8083-403-3

 

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko