Piotr Wojciechowski – KSIĘGA ŚWIATA czyli MISTRZOWIE NASZEGO DIALOGU

0
281

Piotr Wojciechowski

Biesiada Literacka w SPP, w maju 2017

 

KSIĘGA ŚWIATA czyli

MISTRZOWIE NASZEGO DIALOGU

 

Piotr Wojciechowski    Motto:     We współczesnej sztuce istotne staje się zachowanie tego, co oryginalne i artystyczne, a co integralnie łączy się z osobowością artysty. Głoszono już w dwudziestym wieku „śmierć autora” – na szczęście bezskutecznie. Kultura wysoka zawsze powinna podkreślać ów humanistyczny wymiar dzieła jako tekstu określonego autora, który odciska w nim swoje niepowtarzalne „ja”. Nawet jeśli sięga się po takie kluczowe tematy utrwalone w kulturze, jak pasja czy credo, jak temat przemijania czy śmierci, „sygnuje się” te tematy swoim imieniem i nazwiskiem. 

 

  W sztuce, a zatem i w muzyce, spotykają się i inspirują wzajemnie: emocja i porządek, treść i forma, poruszenie serca i racja głowy. Uświadamiają, iż fundamentem kultury jest szeroko pojęty dialog – także dialog skrajności  i przeciwieństw, dialog nowego ze starym, dialog kultur.

                                            Krzysztof Penderecki z 22 maja tego roku w Zamku Królewskim na Wawelu; fragment podziękowania za nagrodę imienia Anny i Erazma Jerzmanowskich przyznaną przez Polską Akademię Umiejętności.

  Styl i ton Pana na Lusławicach to ozdoby pocztówki ze świata, w którym wartości zostały uporządkowane. Wiara w humanistyczny wymiar kultury wysokiej, pokazanie dialogu jako fundamentu, to promień światła tak potrzebny wobec dymów i wrzasków u progu teatrów, wobec bełkotu ze sceny i ekranu. Myślący jak Krzysztof Penderecki nie są osamotnieni,  oni są pomiędzy nami. Są i piszą.

   Spróbuję podsumować pobieżnie lekturę trzech książek, które spotkały się na moim biurku, które zdobyły mnie właśnie, obudziły nowe pokłady optymizmu. Opowiem o nich w kolejności, w jakiej los dawał mi je w ręce. Wszystkie trzy mówią o wartościach, każda w sposób całkowicie samoswój, oryginalny. Pierwszą z tych dobrych przygód czytelniczych był tom ukazujący pokłosie czterdziestu paru lat pracy naukowej Andrzeja Tyszki. Ten socjolog kultury wypracował sobie pozycję założyciela polskiej szkoły aksjologii społecznej, dlatego też tom nazywa się AKSJOLOGIA SPOŁECZNA; MIĘDZY PRL A IV RP .

    „Aksjologia społeczna” zamyka w sobie artykuły, eseje, rozprawy od lat siedemdziesiątych po współczesność, a mimo swojej wielowątkowości  stanowi dzieło zwarte, o wyraźnym kierunku.  Najlepiej chyba przedstawi ją cytat: Nowoczesna aksjologia jest bogatsza o doświadczenia całych wieków poprzedzających XX stulecie. „Cnoty” i ”dobra” okazały się  epizodami w dziejach wartości. Ujęcie systemowe, całościowe (holistyczne) sprawia, że „świat wartości” przenika i obejmuje całe życie osobnicze i wszystkie zakątki życia publicznego – całokształt rzeczywistości, w której egzystuje człowiek. Nowożytna aksjologia ma ambicje kodowania rozmaitych odmian i różnych poziomów dobra i zła w całym, możliwie pełnym wymiarze życia, wszelkich sytuacji egzystencjalnych.

    Co czyni profesora Tyszkę wiarygodnym autorem, a zarazem wiarygodnym buntownikiem? Myślę że droga społecznej służby jaką przeszedł. Był współtwórcą Towarzystwa Kursów Naukowych, uczestnikiem przerwanego stanem wojennym Kongresu Kultury w grudniu 1981, internowanym opozycjonistą, pomysłodawcą i współorganizatorem Kongresów Kultury w 2000 i 2009 roku, jest działaczem towarzystw regionalnych, a wśród nich Ośrodka Mateczników Świętokrzyskich Patriotyzmu i Kultury w Zagnańsku.

  Czy to naprawdę buntownik? Buntował się od początku przeciw tym, którzy pytania o wartości chcą usunąć z przestrzeni nauk o społeczeństwie. Jego książka podsumowująca lata życia, pracy, jest to konsekwentne budowanie systemu, co więcej, systemu uniwersalnego, ale w wersji przeznaczonej dla określonego odbiorcy, z perspektywą użyteczności w określonym działaniu.  System ma posłużyć polskiej inteligencji decydującej się brać odpowiedzialność za przyszłe losu narodu. System ma pomóc tej inteligencji w rozległej i głębokiej reformie polskiej szkoły. Ma przygotować takie nauczanie, które uczyniłoby przyszłość lepszą, bezpieczniejszą, bardziej godną.

    Tyszka budujący system to pierwszy z trojga autorów. Dobrze, że to jego przeczytałem na pierwszy ogień. Jako drugi przywędrował do mnie Jerzy Surdykowski. Jego ODNAJDYWANIE SENSU nie ma w sobie systemu, nie jest naukowym dziełem. Ma natomiast ambicję ogarnięcia wszystkich podstawowych pytań dręczących współczesnego człowieka, współczesnego Polaka.  To bukiet esejów, rezonerskich monologów, gawęd podróżniczych, historiozoficznych refleksji. Tak jak u Tyszki – polszczyzna znakomita, myśl klarowna, stale, uporczywie, pytająca o wartości, o sens, o porządek. Często zwięzłość o sile dobrze zbudowanego aforyzmu, czasem chwila kawiarnianego zwierzenia. Nie ma tu postawy społecznika, pedagoga. Jest erudycja historyczna, budzące zazdrość oczytanie w klasykach i nie tylko. Jest pamięć osobistej penetracji świata – bazarów, świątyń, ognisk plemiennych od Birmy pod Dakotę.  A na dodatek, jest jadowity, gryzący sceptycyzm rozwalający co chwila pozory porządku, gaszący światełka nadziei – sceptycyzm gorzkiej mądrości, samotniczych doświadczeń, szaleństw świata widzianych cierpliwym okiem wędrowca. I wtedy, kiedy czytelnik zostaje już przekonany o głupocie konsumującego tłumu, kiedy jest powalony apokaliptycznymi wizjami przyszłości, przepalony truciznami absurdu, Surdykowski uchyla przed nim drzwi nadziei. Pokazuje chrześcijański fundament europejskiego myślenia, wolność jako ostatni argument. Zacytuję: „Ludzie chcą być w tłumie, wyglądać jak inni, myśleć tak, jak popularni idole, przeżywać swoje pop-szczęście według wzorów z kolorowych czasopism. To zrozumiałe, nie można od każdego wymagać zbyt wiele. Wtedy niech chociaż pamiętają o tak oczywistym wezwaniu Jana Pawła II z jednej jego pielgrzymek do Polski: „Starajmy się tak postępować i żyć, by nikomu w naszej ojczyźnie nie brakowało dachu nad głową i chleba na stole, by nikt nie czuł się samotny, pozostawiony bez opieki. [tyle cytatu z Jana Pawła II wewnątrz cytatu z Surdykowskiego, dalej S. pisze: ] Ale żeby tak żyć i o to dbać, trzeba było by świadomie przeciwstawić się przynajmniej części tego, co popularne, modne i przyjemne…

   Trzecia książka z tych, o których dzisiaj muszę  powiedzieć, to głos kobiety – która zakasała rękawy i poświęca wszystkie siły temu, aby: nikt nie czuł się samotny, pozostawiony bez opieki.

  To siostra Małgorzata Chmielewska. Tyszka przemawiał do nas w ciszy biblioteki, Surdykowski zaprosił do stolika kafejki, siostra Chmielewska pozwala nam iść za sobą do bieda – kuchni. Przeczytałem wywiad z nią zawarty w książce SPOSÓB NA CHOLERNIE SZCZĘŚLIWE ŻYCIE. Pytania zadawali młodzi reporterzy – Błażej Strzelczyk i Piotr Żyłka. Tę książkę wydało Wydawnictwo WAM, dwie wyżej wspomniane – oficyna VOLUMEN.

   O ile książki Tyszki i Surdykowskiego są w interesujący sposób wzajemnie komplementarne – a do tego bardzo męskie, o tyle wywiad z Chmielewską jest bardzo kobiecy, a zarazem komplementarny do tamtych obydwu – chyba czyta się go  jeszcze lepiej. Samo życie, z jego bólem, brudem, mrokiem. Setki życiorysów bezdomnych, niepełnosprawnych, pogubionych, oszalałych, skrzywdzonych wplecione w uparte i ciche życie służebne zakonnicy, przepojone pokarmami duchowymi bliskości z Bogiem. A jednocześnie obraz osobowości  ostrej, niepokornej, uformowanej przez życie idące z żelazną konsekwencją ku potrzebującym. Optymizm w ogniu próbowany. Osoba mówiąca językiem prostym, nieraz pełnym czułości, ale bywa, że wulgarnym nawet. Sztuka najprostszej celności słowa, celności trafiającej w sedno i w serce. Wiedza o życiu, które nie zawsze pięknie pachnie, nie zawsze kończy się dobrze, nie zawsze da się zrozumieć ludzkimi kategoriami. Zadziwiający dar widzenia syntetycznego –  codziennych spraw rachunków, remontów, opatrunków, zup i garnków – a zarazem życia w całości. Nie tylko życia wielu domów prowadzonych przez wspólnotę Chleb Życia. Jest i obraz Polski i Kościoła w ich kryzysie, w ich głębokim i przyszłościowym wymiarze. 

   Składają mi się te książki na całość. W XIX wieku wychodziły zbiory tekstów z różnych stron, o różnych sprawach pod zbiorczym tytułem „Księga świata”. Dawały rozrywkę, przynosiły nowiny, pobudzały myślenie. Mam godną naszych czasów „Księgę świata”.

   Penderecki – zwracam się ku tekstowi motta – tak mądrze związał pojęcia dialogu i kultury. W każdej z trzech powyżej wymienianych książek znaleźć można odmienne  opisanie warunków  dialogu i jego szans,  znaleźć można ważny drogowskaz.  Dziś, w Polsce dzielonej brutalnie potrzebny jest dialog mający umocowanie w przestrzeni kultury, jej języka, bo tylko wtedy spotkanie pójdzie w stronę uporządkowania systemu wartości. Podzielone społeczeństwo nie może żyć zmienione w dwa wrogie plemiona na jednym obszarze, kapitał społeczny niszczeje pozbawiony fundamentów wzajemnej ufności, usycha bez braterstwa i szczerej rozmowy. Obok tych, którzy na narodowej kłótni zdobywają polityczną popularność, obok tych, którzy na tej kłótni robią pieniądze, muszą stanąć ludzie zdecydowani na niewdzięczny trud zszywania podartej Polski. Wielu jest tych, którzy żyją z prucia. Ci, co zszywają, nie będą mieli lekkiego życia, potrzebują wsparcia. Myślę, że nowa „Księga świata”, rysuje mapę drogową dla odważnych, dla łatających podarty kraj.

  

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko