Kalina Izabela Zioła – Księżniczka z innej bajki

0
634

Kalina Izabela Zioła

 

Księżniczka z innej bajki

 

blekitna            Na Dolnym Śląsku, w Książu, znajduje się jeden z najpiękniejszych w Polsce zamków. Stara książęca rezydencja słynna jest nie tylko ze swej urody. Właśnie tam mieszkała na przełomie XIX i XX wieku słynna księżna Maria Teresa Oliwia Hochberg von Pless, zwana potocznie Daisy. Do dziś opowiada się tam legendy o pięknej i dobrej pani, która próbowała zmienić na lepsze życie swych poddanych.

            Ta dobra pani stała się bohaterką biograficznej powieści wrocławskiego pisarza, Zbigniewa Niedźwieckiego Ravicza, który w książce zatytułowanej „Błękitna tożsamość” przywołuje znów do życia księżną Daisy. Opierając się na faktach, zawartych w pamiętnikach księżnej i historycznych zapiskach, tworzy barwną opowieść o delikatnej angielskiej róży, rzuconej nagle na kanciasty pruski bruk. Urodzona w Walii arystokratka, w bardzo młodym wieku wydana za mąż za pruskiego księcia, musi odnaleźć swoje miejsce w nowej dla niej rzeczywistości. A nie jest to wcale łatwe. Następuje zderzenie zupełnie innych kultur i obyczajów, angielska swoboda przeciwstawia się pruskiemu, wojskowemu niemal drylowi. Marzenia Daisy o cudownym życiu księżniczki z biegiem czasu stają się tylko nieosiągalną dziecinną bajką.

 

           

            Cała powieść prowadzona jest w sposób nieco baśniowy, prawdziwe zdarzenia doprawione są szczyptą fantazji. Ogromną rolę spełnia w opowieści zaczarowane stare lustro, w którym znajduje się zarówno przeszłość głównej bohaterki, jak i jej przyszłość. Już pierwsze zdania wprowadzają czytelnika w ten magiczny, tajemniczy świat właśnie za pomocą wspomnianego zwierciadła: Lustra nie mają współczucia dla starości. Prędzej czy później musi się o tym przekonać każdy. Zdarzają się jednak wyjątki. Należy do nich stare tremo w zamku Ruthin, rezydencji państwa Cornwallis West, w północnej Walii. Nie da się orzec, co takiego jest w tym zwierciadle i skąd w ogóle się tam wzięło, ale fakt faktem – ktokolwiek w nie patrzy, włos mu się jeży na głowie. „Nie ty w lustrze, ale lustro przegląda się w tobie” – brzmi zgodna opinia tych, którzy wiedzą nieco na ten temat.

W tym zwierciadle Daisy jako dziewczynka spotyka się ze staruszką, która jest… nią samą za kilkadziesiąt lat. Prowadzi ze swoim starszym ja rozmowy, dowiaduje się rzeczy, o których wolałaby nie wiedzieć. Motyw lustra przewija się w powieści kilkakrotnie, w różnych okresach życia księżnej von Pless. I gdy z biegiem lat dziewczynka stojąca przed lustrem dorasta, jej starsze odbicie w lustrze wciąż młodnieje…

A Daisy często zagląda do lustra. Jest ono nawet rekwizytem w jej dziecięcych zabawach w teatr, kiedy marzy o wielkiej miłości, o dzielnym księciu i zostaniu księżniczką we wspaniałym pałacu. Jej marzenia teoretycznie się spełniają, choć przeżywana bajka zdecydowanie różni się od tej kiedyś wymyślonej. Jest książę, jest wielki zamek, brakuje jednak płomiennej miłości. Tej trzeba więc poszukać gdzie indziej…

            Autor przedstawia prawdziwe życie księżnej zgodnie z faktami historycznymi, jednak w poważne wątki wplata zabawne zdarzenia, wyczytane w pamiętnikach Daisy i okraszone własną wyobraźnią. Przytoczę tu na przykład rozmowę nastoletniej Daisy z młodszą siostrą. Widać z niej, że ówczesne nastolatki nie umiały się nawet całować: Daisy znów głęboko wzdycha i ponownie układa się na wznak. – Żebyś czuła jego ramiona… Twarde jak kamień… – szepcze rozmarzona. – Ciekawe… jak to jest trzymać ręce na takim mężczyźnie? – mruczy z ciekawości Shelagh i sama sobie odpowiada – to może być… ach… takie przyjemne… Daisy splata dłonie pod głową i lekko ściąga ku sobie łokcie. – Nie masz pojęcia – egzaltuje się – jaki się zrobił czerwony! Jak na mnie patrzył! Gdy sobie to przypomnę, dostaję gęsiej skórki. – Ja też… – wzdycha siostra. – W przyszły weekend obiecał zagrać z nami w chowanego. – Naprawdę? – Shelagh podrywa się, siadając na łóżku po turecku. – Wiesz co? Może byśmy zaproponowały grę w całowanego chowanego, co? – W całowanego chowanego? – Daisy udaje, że nie wie, o co chodzi. – A na czym polega ta zabawa? – Nie wiesz?!… My się chowany, a chłopcy nas szukają. Jak cię któryś znajdzie, to musisz się wykupić buziakiem. – Tak? A jak George Cooper znajdzie ciebie, a nie mnie, to co? – W słowach starszej dziewczyny pobrzmiewa niepokój pomieszany z zazdrością. – Dam mu całusa i już! – bagatelizuje sprawę młodsza siostra. – Nie, nie – zdecydowanie odrzuca tę propozycję Daisy, próbując na siłę znaleźć jakieś sensowne uzasadnienie – ty się jeszcze nigdy nie całowałaś, prawda? Masz dopiero trzynaście lat… Ty też, i co z tego? Słyszałam, że to wcale nie takie trudne i bardzo przyjemne!

 

            Zbigniew Niedźwiecki Ravicz ukazuje księżną von Pless nie jako chodzącą doskonałość, ale jako kobietę z krwi i kości, czasem rozmarzoną, zakochaną, a czasem zagniewaną czy  zrozpaczoną. Stała się ona z czasem wzorem dla wszystkich dam, wypełniała doskonale swe obowiązki, narzucone jej przez pozycję społeczną, ale nim to się stało, niejednokrotnie popełniała gafy towarzyskie, stając się obiektem żartów otoczenia i czasami.. własnego męża. Tak było na przykład podczas debiutanckiego balu  w pałacu Buckingham, poprzedzonego zaprezentowaniem się przybyłych dziewcząt królowej Wiktorii. Młoda Daisy, stremowana rozmową z królową: cofa się o krok, przydeptując niefortunnie tren własnej sukni. Gdy próbuje stanąć o schodek niżej, traci równowagę i pada na podłogę jak długa. Towarzyszy temu stłumiony jęk. Wszyscy jak jeden mąż odwracają głowy w stronę feralnej debiutantki. Ktoś na sali parska śmiechem. Paru gości próbuje ukryć rozbawienie. Inną, opisaną w książce gafą księżnej jest założenie najmodniejszego francuskiego kostiumu tyłem do przodu i wystąpienie tak przed zebranymi gośćmi i rodziną. Po pewnym czasie Daisy całkowicie weszła w rolę księżnej, choć nieraz nie mogła pogodzić się z panującymi w Prusach zwyczajami. Brakowało jej komfortu, jakim otoczona była w swoim rodzinnym domu (dokuczał jej na przykład brak łazienek w książęcym zamku i panujący tam od wiosny do jesieni okropny fetor), przeszkadzała sztywna dworska etykieta i samotność, pomimo nieustannego otoczenia obcymi ludźmi.

            W „Błękitnej tożsamości” znaleźć można dokładne opisy sposobu życia w tamtych czasach, ubiorów ludzi z różnych środowisk, wyposażenia wnętrz i wyglądu otoczenia, a nawet jedzenia. Autor bardzo dba o pokazanie tych szczegółów. Tak na przykład opowiada o pałacowej jadalni: Nie może się napatrzeć jej wystrojowi i wnętrzu, bibelotom porozkładanym ze smakiem, obrazom, starym i drogim meblom. Jej zachwyt budzi ogromne lustro, które tworzy wrażenie podwójnej przestrzeni, kryształowe żyrandole, barwne amfory z chińskiej porcelany i wiele drobiazgów z bogatego wystroju: a tak o strojach paziów: W charakterze paziów pod ścianami stoją młodzi chłopcy ze szkoły kadetów. Ubrano ich w lśniące czerwone fraki i białe koszule z żabotami pod samą szyję. Na nogi mają naciągnięte jasne pończochy i wzute trzewiki z błyszczącymi klamrami. Wyprostowani i piękni dopełniają widowiska, przydając mu jednocześnie odpowiedniego splendoru; i o zamkowych służących: Na gości czeka ubrany w paradną, szamerowaną liberię służący w trójgraniastym kapeluszu i ze srebrną laską w ręku. Otwiera drzwi, pochylając się nisko. Za progiem wita ich szpaler wyprostowanych lokai w wytwornych liberiach z wyłogami i w jedwabnych bryczesach. Na nogach mają getry pod kolana, a na dłoniach śnieżnobiałe rękawiczki. Wyglądają niczym kompania honorowa  Po przeczytaniu książki można sobie nawet wyobrazić, jak wyglądała młoda księżna idąca kościelną nawą do ślubu: Panna młoda ubiera suknię wierzchnią z perłowobiałej satyny. Wkłada dłonie w wąskie rękawy finezyjnie haftowanego stroju. Służące drapują na niej fałdy i upinają falbany. Na ramiona panny młodej naciągany jest kołnierz, z którego zwiesza się tren z brukselskich koronek – pożyczonych przez babcię. To ukłon w stronę prastarego zwyczaju. Dzięki temu szczęście z jednej przechodzi na drugą. Matka zakłada jej naszyjnik z lśniącym, dużym diamentem, koronę na głowę, a na samą górę biały welon.

            Niedźwiecki Ravicz dzięki swej doskonale skonstruowanej powieści pozwala czytelnikowi przenieść się do czasów, gdy na zamku w Książu panowała piękna Daisy. Pozwala ją lepiej poznać i polubić. Tym, co wyróżnia tę książkę spośród innych biografii księżnej von Pless, jest położenie nacisku na jej życie osobiste, odsłonięcie jej uczuć i relacji z mężczyznami I choć jest to biografia, oparta o udokumentowane fakty,  zawiera wiele fragmentów fabularnych, nadających jej lekkości i potoczystości.  To książka, którą naprawdę warto przeczytać.

Zbigniew Niedźwiecki Ravicz „Błękitna tożsamość”, Wydawnictwo Kaliny 2016, s. 231

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko