Wanda Nowik-Pala – Uwięzić niepokój

0
355

Wanda Nowik-Pala

 

UWIĘZIĆ NIEPOKÓJ

 

„Niepokoi  nas to, czego nie rozumiemy” 
Anatol France

                                  

Zbigniew Kresowaty w pracowni                Wystarczy przyjrzeć się wydarzeniom dnia codziennego, by wypełnić się niepokojem. Tym bardziej, że współczesne media prześcigają się w ukazywaniu tego, co w nas najgorsze. Człowiek, twórca współczesnej cywilizacji, penetrator atomu i kosmosu, w wielkim stopniu nadal pozostaje  zagadką sam dla siebie. Nie wie, ile w nim dobra, ile zła, co i w jakich okolicznościach się wyzwoli i nad nim zapanuje. Nie zna możliwości własnego umysłu i psychiki, wielka część naszego mózgu tkwi bowiem w uśpieniu, jakby wszechwładna Natura wiedziała, że nie jesteśmy jeszcze godni z niej korzystać.

            Niepokój egzystencjalny najgłębiej dotyka ludzi naznaczonych przez Naturę koniecznością tworzenia. Jednym z przedstawicieli tego szczególnego grona jest malarz, rysownik, grafik, pisarz ikon, ilustrator, portrecista, a przy tym znany poeta i krytyk literacki Zbigniew Kresowaty.

            Malarstwa uczył się u Zbigniewa Karpińskiego w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych we Wrocławiu oraz w pracowni Eugeniusza Gepperta (1973-1977). Jego prace oszałamiają feerią plam gorączkowo rzucanych na płótno pod wpływem natłoku odczuć i przemyśleń, jakby ich autor obawiał się, że za chwilę mogą zniknąć z jego wyobraźni. Barwy obrazów krzyczą, kreska rysunków zapętla się, zagęszcza, nieodmiennie jednak precyzyjnie prowadzi do zamierzonego celu. Zbigniew jest człowiekiem wielu pasji, jakby jedna dziedzina nie wystarczała do wyrażenia kłębiących się w nim wrażeń, myśli i uczuć. Poszukując odpowiedniego sposobu uwolnienia się  próbuje uwięzić je w klatce wiersza, ramach obrazu, w plamach czerni i bieli oraz w skomplikowanej sieci kresek niepokojących, wizjonerskich wręcz grafik. Nikt, kto się zetknął z twórczością tego artysty, nie przejdzie obok niej obojętnie, jest ona bowiem nasycona ogromnym ładunkiem emocjonalnym, filozoficznym i intelektualnym. Uderza, oszałamia, zaskakuje, niepokoi i zaraża trwogą o kondycję człowieka, o jego istnienie na ziemi i bólem, jaki ono ze sobą niesie.

            Jako poeta debiutował w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku na łamach miesięcznika „Odra”. Pisze, rysuje, maluje, portretuje nieustannie, nic dziwnego więc, że jego dorobek znalazł miejsce w sześciu tomach poetyckich, dwóch zbiorach wywiadów, na łamach kilkudziesięciu czasopism kulturalno-literackich, w ponad dwudziestu almanachach i antologiach oraz innych znanych periodykach. Słowa biegną wartko, porywają swym niespokojnym nurtem działając na wyobraźnię i uczucia odbiorcy. Nic dziwnego, wszak od starożytności poczynając niepokój egzystencjalny odzywa się w utworach literackich wielu wybitnych autorów. Już Simonides w wierszu „Los” ostrzegał: „Nie mów nigdy-człowiecze/ co przyniesie ci jutro”. Ton poezji Zbigniewa Kresowatego swą barwą i natężeniem najbardziej przypomina mi jednak jednego z naszych najwybitniejszych przedstawicieli romantyzmu – Cypriana Kamila Norwida, który w „Mojej piosence I” pisał: „Źle, źle zawsze i wszędzie,/ Ta nić czarna się przędzie/ Ona za mną, przede mną i przy mnie”.  

            Z jakiegoś powodu czarną przędzą towarzyszącą podmiotowi lirycznemu w tomie wierszy „Jeszcze mrużą oczy wczesne wrześniowe psy” stają się poczciwe czworonogi od wieków uznawane za wiernych druhów człowieka. Przejmujące, pełne grozy wycie tytułowych psów i ich dzikich pobratymców odzywa się bowiem w najmniej spodziewanych momentach stając się jego niepokojącym leitmotivem. Dlaczego naturalne odgłosy stworzenia, które jest najwierniejszym druhem człowieka, potrafią napełnić nas strachem? Z czego te obawy wynikają? Z wiary w to, że wycie jest zwiastunem nieszczęścia, ostrzeżeniem przed zbliżającym się zagrożeniem, którego człowiek nie potrafi dostrzec, a pies dzięki jakimś tajemnym mocom swych zmysłów wyczuwa? A może z przeświadczenia, że w każdym, nawet najbardziej oswojonym drapieżcy tkwi krwiożercza bestia? 

            Nic dziwnego, że psy przebiegają wersy kolejnych wierszy tej książki, powstawała ona bowiem między innymi pod wrażeniem tak przerażających wydarzeń jak atak na wieże World Trade Center w Nowym Jorku i zamach na życie papieża Jana Pawła II. Tragedie tego rodzaju paraliżują, wymagają czasu na objęcie ich wyobraźnią, na zmierzenie się z nimi myślą i słowem. Będąc człowiekiem niezmiernie trudno pogodzić się z tym, do czego jest zdolny drugi człowiek. A co do tego poeta nie pozostawia nam złudzeń. W wierszu „Homo trochę sapiens” stwierdza bowiem, że człowiek „pytany o różę pokazuje krew/ pytany o raj pokazuje narkotyk/ pytany o wiarę pokazuje zamach”. Świat jawi się mu jako miejsce, gdzie „wciąż wyją wściekłe psy/ ktoś ciągle kopie w jamie/ ozonowej a ślepy kret rozpycha/ się jak grzech na polach ostów” („Czyściec”).  To niemal dekadenckie zwątpienie, poczucie bezsilności, upadku całego rodzaju ludzkiego budzi niepewność i lęk. Poezja płynie wartkim nurtem. Najwidoczniej autor zdołał zaskarbić sobie łaskę zarówno Kaliope jak i Erato. Być może nawet one porwane zostały jej ekspresją, inwersją, plastycznością opisów, bogactwem metaforyki, epitetów i porównań. Licentia poetica nie ma granic, gdyż autor wyczerpawszy dostępne mu środki wyrazu zaczyna traktować wiersz jak rzeźbę nadając mu kształt schodków lub zmieniając jego zakończenie w grot strzały. Lecz nawet w wierszach o miłości nic nie jest bezpieczne, pewne i trwałe.

            Jak żyć w takim świecie? Gdzie poszukiwać oparcia – w sztuce, poezji, podróżach, przyjaźni, miłości, Bogu?

            Jesteśmy skomplikowani i nieprzewidywalni, jak wszystko, co nas otacza. Dopóki żyjemy. Bo antytezą życia jest śmierć. Świadomość tę nosimy w sobie niemal od urodzenia. Ból przemijania odzywa się niespodziewanie i zmusza do wyrażenia go słowem. Bo jak pogodzić się z faktem, że : „rodzisz się – ledwo nadgryziesz/ jabłko zielone  a już spadasz w przepaść” (Wzdłuż strażniczego muru”). Niestety, odbiór dzieł literackich jest ograniczony. Pomimo uginających się półek księgarń oraz w miarę dobrej sieci bibliotek książka nie należy do artykułów powszechnie pożądanych. Obcowanie z literaturą wymaga wrażliwości na słowo, wyobraźni, czasu i skupienia, a o to w dzisiejszym zabieganym świecie coraz trudniej. Ludzie coraz mniej czytają. Nie mają czasu, nie czują potrzeby, czy wolą inne formy obcowania z kulturą?

            Może dlatego następną książką stworzoną przez Zbigniewa Kresowatego jest „Portretowisko”? Jak w słowie wstępnym stwierdza, jest „to zbiór portretów wykonanych przeze mnie dla osób świata Kultury, Sztuki i Nauki…znanych – mniej znanych, napotkanych oraz zapraszanych do sportretowania… Jest to wachlarz różnych technik portretowania, dostosowanych do psychiki danych osobowości.” I w tym ostatnim stwierdzeniu kryje się klucz do zrozumienia ich ogromnej różnorodności. Nie ma na świecie dwóch identycznych osób. Wszak nawet bliźniacy jednojajowi się różnią. Nic dziwnego więc, że każdy portret jest inny, są one bowiem  wizją tego,  jak artysta nas odbiera a nie dokładnym odwzorowaniem rysów. Stąd obok twarzy spowitych w niesamowitą różnorodność barw, spotykamy skromne czarno-białe rysunki, z karykaturalnie zniekształconymi  rysami sąsiadują posągowe piękności, jedne promienieją radością, inne mają w oczach smutek, zamyślenie, niesłychaną powagę lub ciekawość. Dlaczego Ewa Demarczyk ma zaciemnioną połowę twarzy, a reszta tonie w czerwieni? Z jakiego powodu skóra Zbigniewa Herberta jest żółciutka jak kaczeńce, a Mrożka ma odcień cielistego różu? Co sprawiło, że Kira Gałczyńska uśmiecha się na tle błękitnego nieba, Daniel Passent tonie w czerni a Eidrigevicius Statys o zielonkawej twarzy przybrany jest w czerwoną czapkę błazna? Jaka tajemnica kryje się pod takim a nie innym doborem barw? Czy czerwień oddaje ciepło portretowanej osoby, czy gwałtowność jej charakteru, błękit jej spokój, czy chłód?  Co oznacza czerń? Każdy może to zinterpretować inaczej. W pewnym stopniu pomocne mogą się okazać teksty dotyczące portretowanych osób. Można tam znaleźć informacje dotyczące ich profesji, zainteresowań i osiągnięć oraz wiersze, zdjęcia różnych prac, a nawet ciekawostki. „Opis ten to dodatkowe portretowanie” twierdzi Zbigniew Kresowaty, więc trzeba mu wierzyć, bo któż jak nie autor książki wie o tym najlepiej?

            Twórczość Zbigniewa Kresowatego jest pełna ekspresji. Porusza, wzbogaca, skłania do przemyśleń i poszukiwań własnego zdania na temat otaczającej nas rzeczywistości, do odnalezienia w sobie wrażliwości na los drugiego człowieka, na bogactwo mitologii, historii, piękno krajobrazu, niepojęty czar literackiego słowa i urokliwy świat jego artystycznej wyobraźni. 

                                                                                             

Wanda Nowik- Pala

             Zbigniew Kresowaty, „Jeszcze mrużą oczy wczesne wrześniowe psy”,

                     Wydawnictwo  Miniatura, Kraków 2007, s. 173

           

Zbigniew Kresowaty, „Portretowisko”, Wydawnictwo „Radostowa”, Starachowice 2016, s. 498

 

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko