Stanisław Grabowski – Ala, As i Marian Falski

0
795

Stanisław Grabowski

 

 

ALA, AS i MARIAN FALSKI

 

elementarzOd 1 września w plecakach czy torbach na kółkach uczniowie znajdą nowe podręczniki. Zwłaszcza ten pierwszy najważniejszy, czyli elementarz, zawsze budził i budzi największe emocje. Ostatnio obowiązywał podręcznik dla pierwszoklasistów autorstwa Marii Lorek. Zebrał sporo opinii pozytywnych,  jak i negatywnych. W pewnym stopniu reforma szkolna cofa oświatę do czasów sprzed 1989 roku. A skoro tak chciałbym przypomnieć, bez aluzji i sugestii, dzieje Elementarza, którego autorem był Marian Falski. Może ta historia coś wskaże reformatorom oświaty, może podpowie coś co przeoczyli jej przeciwnicy?

To książka, którą prawie każdy z nas musiał dokładnie przestudiować, a więc jest bardziej popularna od Trylogii Sienkiewicza, czy nawet od Biblii. „To najważniejsza książka w życiu kilku pokoleń Polaków”, powiedziała Maria Dąbrowska. Wracamy do niej po raz drugi, ale już jako rodzice, a jeszcze później, bywa, że w roli dziadków. Przeglądana po latach każdą stroną budzi autentyczne wzruszenie, przypomina o naszym pierwszym zetknięciu się z „ojczyzną-polszczyzną”. Mowa o… Elementarzu prof. Mariana Falskiego. W tym roku miną czterdzieści trzy lata od śmierci jego autora, a urodził się pod koniec XIX wieku i żył wystarczająco długo, by jego „ukochane dziecko” stało się dokładną ilustracją kolejnych etapów rozwoju Polski, by odbijały się w nim, jak w zwierciadle, kłopoty bytowe i każde inne Polaków, ich marzenia i radości, troski, praca, odpoczynek w mieście i na wsi, wreszcie polityczne zawirowania i ideowe wybory.

 

Na pomysł nowego podręcznika do nauki czytania Marian Falski wpadł przypadkowo, jako młody człowiek. Choć z ziemiańskiej rodziny, był wówczas działaczem PPS-Lewicy, który po ucieczce z warszawskiej Cytadeli przebywał w Krakowie. Zastępując znajomą nauczycielkę Kazimierę Bryczkównę przysłuchiwał się głośnemu czytaniu jednego z uczniów. I zauważył, że „dzieciak niektóre wyrazy odczytywał od razu gładko i szybko, nad innymi mozolił się, składał, dukał, z trudem sobie radził. Wyjaśnił mi, że niektóre wyrazy, kiedy zamknie oczy, widzi, jak wyglądają napisane, nie może sobie natomiast wyobrazić wyglądu innych. Do pierwszych […] należały wyrazy krótkie, dobrze znane, zapewne częściej spotykanie w czytaniu” – wspominał po latach. Falski zaczął się nad tym zastanawiać i przyszło mu na myśl, że uczący się powinni odczytywać stopniowo niewielkie grupy sylab, zaczynając od łatwiejszych, krótszych, a kończąc na trudniejszych i dłuższych.

I tak od pomysłu, przeszedł do ćwiczeń i prób, dodajmy, że wspólnie z żoną Ireną Reginą z d. Oxner, którą poznał w 1907 r. W 1910 r. została opublikowana jego książka Nauka czytania i pisania dla dzieci, z ilustracjami modnego wówczas i cenionego artysty malarza Jana Rembowskiego, notabene artysta na okładce zamieścił portret córeczki, która wkrótce zmarła na gruźlicę.

Podręcznik udało się wydać dzięki pomocy bogatej wdowy Marii Wierzbowskiej. Miał twarde okładki, drukowany był na dobrym papierze i częściowo z kolorowymi ilustracjami. Od początku budził duże zainteresowanie mimo sporej ceny: 3 koron austriackich lub 1,5 rubla rosyjskiego za wolumin, a więc skierowany był wówczas do rodzin zamożnych. Nakład w wys. 10 tys. egzemplarzy, oddany w komis księgarniom warszawskim i lwowskim, sprzedał się w ciągu kilku lat.

Aniela Szycówna pisała o nim: „Pierwszy to może elementarz, który zewnętrznie przedstawia się tak pięknie, a przecież jego artyzm jest zupełnie dziecinny, rysunki nawet zbliżają się do sposobu kreślenia dzieci”.

W tym podręczniku Ala i As pojawiają się na stronie 5. A skąd się w nim wzięły? Po prostu Falski „naukę czytania i pisania oparł na rozróżnianiu najprostszych, dobrze znanych dzieciom wyrazów”. Stąd od pierwszych stron pierwszoklasiści spotykali się na jego łamach także z… lisem, Olą, kotem, osą, Lolą itd. 25-letni Marian Falski, absolwent Instytutu Politechnicznego w Warszawie, elementarz obmyślił ściśle i precyzyjnie, choć nie był pierwszym, który tak rozumował. Posłużył się, nie wiedząc o tym, elementami metody Konrada Prószyńskiego (Kazimierza Promyka), o której zapomniano.

Przypomnijmy, że pierwszy polski elementarz powstał około 1580 roku. Nosił tytuł Nauka ku czytaniu pisma polskiego. Wydrukowano go w Królewcu i był przeznaczony dla szkół protestanckich. Lecz najważniejszy elementarz w naszej historii pochodzi z 1785 r. Był to Elementarz dla szkół parafialnych i narodowych, dzieło Komisji Edukacji Narodowej. Było w nim moc uwag i pouczeń. Niektóre do dziś nie straciły aktualności, np. „Zawczasu moje dziatki, brzydźcie się pijaństwem i pijakami”.

Z późniejszych warto przypomnieć elementarze: Estkowskiego,  Hoffmanowej, Trentowskiego, a następnie Konrada Prószyńskiego (Elementarz, na którym uczysz się czytać w 5 albo 8 tygodni; Obrazkowa nauka czytania i pisania; Pierwsza książka dla wprawy w czytaniu).

            Inni znani twórcy polskich elementarzy to: Kędzierski, Zarański, Sierociński, Goldman, Brzeski, Kłos, Anczyc, Woykowska (Mały Tadzio, Mała Marynia). Falski na pewno prześcignął swoich poprzedników, a kiedy na dodatek okazało się, że propagowane przez niego metody rzeczywiście ułatwiają naukę czytania, ich autor z inżyniera przekształcił się w humanistę, i postanowił poświęcić się oświacie. Znaczyło to m.in., że na Uniwersytecie Jagiellońskim podjął kolejne studia i w 1917 r. obronił pracę doktorską. Tak o tym pisał w jednej z ankiet: „Od techniki (inż. techn.), którą się zajmowałem krótko, przeszedłem do  p s y c h o l o g i i  i  p e d a g o g i k i  d o ś w i a d c z a l n e j (dr filoz.), po odzyskaniu zaś niepodległości zająłem się głównie  z a g a d n i e n i a m i  o ś w i a t y, które uważałem wówczas za najistotniejsze społecznie”.

1 stycznia 1919 r. rozpoczął pracę w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Był też inny powód tej decyzji. Jego żona zaczęła chorować na oczy i Falski uważał, że w Warszawie będzie bliżej do lekarzy specjalistów. Niestety, choroba okazała się nieuleczalna i jeszcze przed wojną Irena Falska utraciła całkowicie wzrok, co nie przeszkodziło jej m.in. przez dziesiątki lat prowadzić domu otwartego. W pracy Okruchy wspomnień Falski zanotował np.: „Mam w pamięci jedną taką namiętną debatę głównie pomiędzy Stefanią Sempołowską, prof. A.B. Dobrowolskim i prof. Stefanem Czarnowskim, tryskającym wiedzą i humorem, która trwała do późnej nocy”.

            Wcześniej, bo w 1918 r. dr Jan Piątek, dyrektor wydawnictwa „Książnica Atlas” zaproponował mu przeróbkę jego podręcznika do masowego użytku w szkołach. Falski zapalił się do pomysłu i mimo nawału pracy, był kierownikiem Referatu Statystycznego ministerstwa, nie tylko zaczął ulepszać i poprawiać swój elementarz dla szkół powszechnych, ale także stał się autorem elementarza dla dorosłych oraz dla żołnierzy, ci ostatni byli analfabetami, których w wojsku obok różnych kursów, niekiedy dość dziwacznych, w czasie wolnym uczono podstaw czytania i pisania. Jednak nie składali słów w rodzaju „to kot, a to Ala”, lecz uczyli się słownictwa wojskowego.

            Co ciekawe, jako „zdeklarowany socjalista i podobno mason”, Falski od początku konsekwentnie unikał w tekstach treści religijnych. Mimo oburzonych głosów prawicowej prasy obronił swoją koncepcję, a jego elementarz stawał się coraz bardziej popularny. Nie było w nim sacrum religijnego, ale było sacrum narodowe. Trzeba dodać, że przed wojną pierwszoklasiści posługiwali się prawie 30 różnego rodzaju elementarzami, a tylko jedna trzecia rozpoczynała edukację od „elementarza Falskiego”. Z czasem do Elementarza doszły też Ćwiczenia, a od pierwszych wydań nauczyciele otrzymywali Wskazówki.

Najtrudniej jednak było Falskiemu unikać polityki. I tak w Elementarzu z 1933 r. w czytance pt. W stolicy Polski czytamy: „Wiemy, że jest największym miastem w Polsce. I że jest stolicą. Że tam obraduje Sejm i Senat. Że tam mieszka Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej i pierwszy Marszałek Polski, Józef Piłsudski”. Jak trudno było pominąć podobne teksty niech świadczy czytanka pt. O Warszawie w elementarzu z 1949 r.: „Dawniej mieszkali tu królowie polscy, a dzisiaj mieszka tu i pracuje Prezydent Bolesław Bierut. W Warszawie mieszka też Marszałek Konstanty Rokossowski, naczelny dowódca wojska polskiego.”

Ale zanim przejdziemy do elementarzy powojennych przypomnijmy jeszcze, że w latach dwudziestych w elementarzu pojawiły się wiersze Juliana Tuwima. Falski wspominał po latach, że zachęcał poetę do pisania zaznaczając, iż teksty muszą być prościutkie. Tuwim żartował, że w takim razie może tylko zrymować „to kura i to kura, a ta kura daje nura”. Jednak dostarczył utwory: Abecadło, Tańcowały dwa Michały, Rzeczka, Wszyscy dla wszystkich i inne. Czyli prof. Falski był pierwszym, który namawiał Tuwima do pisania dla dzieci!

Wspominał po latach Słonimski: „W »Wiadomościach Literackich« pisałem o atakach dziennika »ABC« na słynny elementarz, w którym Falski pomieścił wiersze Tuwima. Nazywało się to obroną kultury polskiej przed zalewem nalewkowskiej tandety. Oto fragment mojej z »ABC« polemiki: A może chodzi nie tyle o formę, co o miazmaty? Może Tuwim pisząc o tym, jak Abecadło z pieca spadło miał na myśli »ABC«? Miazmaty to rzecz względna i wszędzie przy odrobinie dobrej woli można je znaleźć”.

I jeszcze raz wspomina Słonimski, iż profesor „kazał mi napisać wierszyk dla dzieci. „[…] Powodowany moją dla Falskiego przyjaźnią, szacunkiem i strachem napisałem wierszyk, a Falski wierszyk odrzucił. Co mi pan tu przyniósł – surowo zapytał Falski. – Mógł się pan trochę bardziej wysilić. Przecież te dzieci, gdy dorosną, żyć będą w dwutysięcznym roku. Trzeba im innych wartości wpajanych od dzieciństwa: Człowiek i planeta. Jedność i braterstwo wszystkich dzieci, a nie takie poczciwe bajeczki”. Słonimski jest w Elementarzu autorem wiersza Zegar na wieży.

W czasie wojny Niemcy nie pozwolili na druk Elementarza, jednak był on używany w nauczaniu tajnym przez wielu nauczycieli i rodziców. Rozpowszechniano go m.in. w formie nielegalnych rękopisów. Elementarz ukazywał się też poza granicami Polski. Wydano go w Jerozolimie (1943), Osfahanie (1943), Paryżu (1944), Hanowerze i Brunschwiku (1945).

W 1943 r.  polskim dzieciom na obczyźnie podarowała nowe egzemplarze Polonia Amerykańska. A jego autor działał w Tajnej Organizacji Nauczycielskiej. Ranny w 1939 r., i zagrożony utratą oka, nie opuścił Warszawy. Dom pp. Falskich przy ul. Lekarskiej był schronieniem i miejscem poufnych spotkań działaczy podziemia. W swoich wspomnieniach profesor pisze też np., że przewiózł we wrześniu 39 r. Stefanię Sempołowską z jej mieszkania przy Smolnej 7 na Mokotów do znanego jej adwokata Leona Berensona. Trzy razy przesłuchiwało go gestapo. „Żądano ode mnie udowodnienia aryjskiego pochodzenia i dopytywano się o stanowisko i rodzaj pracy w Ministerstwie”.

A po wojnie znów znalazł dla siebie miejsce w ministerstwie oświaty, gdzie do 1950 roku dalej zajmował się statystyką. No i oczywiście Elementarzem, którego pierwsze powojenne nakłady były bardzo siermiężne, wręcz ascetyczne, na kiepskim papierze, a teksty chyba trochę mimowolnie przynosiły prawdę o realiach powojennej Polski. Jeden tylko przykład z 1950 roku: „Na haku wisi futerko. To stare futerko Janka. Mama je łata na zimę. A to jest nowa mufka Ali. To mufka z futerka królika. Mama sama ja zrobiła”.

Przez długie lata Elementarz ukazywał się z ilustracjami Tadeusza Gronowskiego. Artysta tak zunifikował swoje prace, że oglądamy miasto i wieś, ale brakuje różnic regionalnych, nie ma żadnego folkloru, żadnych typów cygańskich czy żydowskich, co z takim samozaparciem malował np. Kostrzewski. Brakowało w dalszym ciągu tematyki religijnej. Nawet choinka zjawia się nie wiadomo skąd. W Elementarzu z 1975 r., a więc ostatnim przygotowanym osobiście przez Falskiego i jego żonę, czytamy, że na gwiazdkę: „Ala dostała nowe botki. I ładną bajkę z rysunkami. To bajka o rybaku i rybce. Janek dostał nowy berecik. I obrazki z lotów w kosmos. On woli te obrazki od bajek. Mama dostała ładną torebkę. Ala sama tę torebkę zrobiła. Tato ma od Janka ładny kubek. A to obrazek dla mamy i taty. Ala malowała sama ten obrazek. A Janek zrobił ładna ramkę”. Tak to się Polakom, choć nie wszystkim, wiodło nijako w 1975 roku, pomimo głośnego od kilku lat hasła „Żeby Polska rosła w siłę, a ludziom żyło się dostatniej”.

Mimo obecnego w ilustracjach podziału na wieś i miasto trudno się zorientować, gdzie właściwie mieszka mały Polak. W Elementarzu z 1957 roku czytamy: „Na rynku od rana jest targ. Ile tu wozów na targu. Ile jaj i serów. Ile ogórków i owoców. Ile tu kur i indyków, gęsi, królików” itp. itd. Byłoby trudno wypisać całe bestiarium z Elementarza Falskiego. W tym rustykalnym świecie, mimo ówczesnego niedostatku, który jak mogła, kamuflowała propaganda, dobrze się działo dziecku. A jeszcze dochodził świat bajkowych zwierzątek: lisów, zajęcy, saren czy wilków.

Dopiero Elementarz z 1975 r. (nakład 300 tys. egz.), z ilustracjami Janusza Grabiańskiego („Wydanie pamiątkowe Mariana i Ireny Falskich dla dzieci”), rozstał się z dziewiczym obrazem przyrody. „Konia wyparł z pola traktor, w domu znalazł się telewizor i telefon, w porcie stał ogromny statek, po niebie latały samoloty, a na księżycu lądował kosmonauta”. Jednak autor już nie zobaczył ostatniego swego dzieła, nad którym pracował od 1968 r. Zmarł w 1974 r. Nazwano Go m.in. „Nestorem polskiej pedagogiki”, „Człowiekiem, który uczył nas czytać”, „Pierwszym nauczycielem Polaka”. 

Bogdan Suchodolski przypomniał w pięknym wspomnieniu, po śmierci profesora Marian Falskiego, iż „bystrość jego krytyki i śmiałość jego koncepcji wydawała się – niekiedy i niektórym – niebezpieczna. Nie tu miejsce na przypominanie tych spraw przykrych, niekiedy wręcz zawstydzających”.

Czy gdyby prof. Falski żył do dziś uwzględniłby w swoim Elementarzu np. komputery, laptopy, Wielkiego Brata, deskorolki, wrotki, telefon komórkowy, smarfony, Internet, SMS-y i e-maile… Dziecko ma przecież do dyspozycji coraz więcej gadżetów, lecz czy jego samotność jest przez to mniej przejmująca?

Życiorys

Prof. Marian Falski urodził się 7 XII 1881 r. w rodzinie ziemiańskiej w majątku Nacz w powiecie słuckim (gmina Siniawka). Po latach nauki pod kierunkiem prywatnej nauczycielki do gimnazjum realnego uczęszczał w Mińsku Litewskim, gdzie m.in. wziął udział w pracach tajnego kółka samokształceniowego. W 1904 r. ukończył Instytut Politechniczny w Warszawie, w czasie studiów włączył się w krąg działalności Uniwersytetu Latającego, był też sekretarzem Centralnego Komitetu Kółek Uczniowskich. Związał się z PPS, a następnie z PPS-Lewicą. W 1905 r. prowadził komplety z młodzieżą szkolną, która brała udział w strajkach szkolnych. To wówczas zradykalizowały się jego poglądy. W 1906 r. został uwięziony i przebywał m.in. w warszawskiej Cytadeli. Dzięki podstępowi mecenasa Stanisława Patka udało mu się wyjechać do Galicji. Następnie kilka lat spędził za granicą. Po powrocie do Krakowa wpadł na pomysł nowego elementarza, który wydał w 1910 r. W latach I wojny światowej przebywał na stypendium naukowym za granicą. W 1917 r. obronił dysertację doktorską na UJ pt. Badania aktu czytania. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości zrezygnował z kariery uniwersyteckiej i od 1.01.1919 r. i, by włączyć się w budowę szkolnictwa bezwzględnie dotąd tępionego przez zaborców, rozpoczął pracę w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. W ministerstwie m.in. zorganizował i prowadził referat statystyczny, jednocześnie stale ulepszając i doskonaląc swój elementarz. W 1929 r. był w komitecie organizacyjnym Powszechnej Wystawy Krajowej w Poznaniu. Kierował przygotowaniem dwóch działów tej wystawy. W 1931 r. został jednym z czterech członków (obok przedstawicieli Anglii, Francji i Niemiec) komisji ekspertów z ramienia Ligi Narodów, których skierowano do prac nad reorganizacją oświaty w Chinach. Efektem był raport opublikowany w 1932 r. Pod jego redakcją ukazała się też fundamentalne dzieło Materiały do projektu realizacji powszechnego nauczania (1921), a następnie Szkoły powszechne Rzeczypospolitej Polskiej (1927). W czasie okupacji współdziałał z Tajną Organizacją Nauczycielską. Od 15.03.1945 został z powrotem zatrudniony w ministerstwie oświaty, gdzie pracował do 1950 r. Z dnia na dzień wysłano go na trzystuzłotową emeryturą. Dopiero w 1953 r. otrzymał prace zlecone w Pracowni Dziejów Oświaty PAN. W 1954 r. uzyskał tytuł profesora zwyczajnego. Mimo pogarszającego się stanu zdrowia do końca życia interesował się oświatą, stale poprawiał i ulepszał swój elementarz, sporo publikował. Jednak jego uwag  dotyczących „wielkiej reformy” szkolnej nie wysłuchano. Zmarł 8.12.1974 r., w 1970 r. zmarła jego żona.

Obszernie o Marianie Falskim w: Ryszard Wroczyński, Marian Falski i reformy szkolne w Rzeczpospolitej, Warszawa 1988, „Studia Pedagogiczne” t. XXVII i t. XXXI; prof. Falskiemu poświęcono też specjalny numer „Przeglądu Historyczno-Oświatowego” (1981, nr 4).

 

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko