Katarzyna Wójcik – Płacząca muza

0
300

O poemacie “To jedno” Elżbiety Musiał

Katarzyna Wójcik

Płacząca muza

to jedno okladkaByła jedną z wielu kobiet Picassa. Muzą i kochanką Wielkiego Geniusza. Ale wcześniej, zanim się poznali, zanim doszło do tego związku, była bardzo uzdolnionym fotografem. Udokumentowała na swoich zdjęciach paryską biedę – nędzarzy, starców, kaleki. W 1936 roku sfotografowała płód pancernika. „Pere Ubu”, bo taki nadała mu tytuł, stał się ikoną surrealizmu. Przez Wielkiego Geniusza „postradała siebie”. Zaprzepaściła swój talent, żeby stać się jedną z siedmu jego muz.

Dora Maar (Henriette Theodora Markovic), kobieta „wielonarodowościowa”, bo urodzona w Paryżu, wychowna w Argentynie, ojciec Chorwat, matka Francuzka, była młodsza od Picassa o 26 lat. Według legendy, Picasso, zanim spotkał Dorę, zakochał się w jej portrecie, wykonanym przez amerykańskiego fotografika Mana Raya.

Już pozostaniesz młoda. Tak chciała fotografia. Gdyby nie / Man Ray, och, gdyby nie on. I to światło przebijające się / przez ciało i nieodgadniona w oku przepowiednia.

Na żywo malarz zobaczył ją jakiś czas później, w kawiarni przy stoliku obok (teatralność tej historii ma wszelkie cechy wyreżyserowania jej przez samą Dorę). Bawiła się nożem, wbijając go między palcami w blat stołu. Na rękach miała rękawiczki haftowane w czerwone róże, kiedy zraniła się w palec, jedna z róż spłynęła krwią. Wtedy Picasso podszedł i poprosił o tę rękawiczkę. Dora miała wówczas 28 lat, on 54. To był początek ich 9-letniego związku.

Od krwi zaczynał, od pulsu, od wnętrza. Reszta ciała przyszła / potem. I stanęłaś spodziewanego dnia w bramie, i odżegnać się / nie mogłaś od tego miejsca. Było nim naznaczone.

Związek z egocentrycznym i ekscentrycznym Picassem był dla Dory tragiczny. Stała się cieniem samej siebie, porzuciła swoją sztukę. A on? Mówił, że tylko z nią może rozmawiać jak z mężczyzną. Pozowała mu do wielu obrazów – malował ją płaczącą, choć nikt nigdy nie widział, by płakała. Drapał ją pod pachami do krwi, by uroniła choć łzę, a ona trwała niewzruszona. Gdyby nie Dora, Picasso prawdopodobnie nigdy nie namalowałby „Guerniki” – to ona, zaangażowana politycznie, zaszczepiła w nim potrzebę zainteresowania się tą dziedziną życia społecznego. Guerniką okazało się jej życie u boku Geniusza.

Gdy uznał, że jest mu już niepotrzebna, zamknął ją w szpitalu psychiatrycznym. Stwierdzono u niej schizofrenię, manię prześladowczą, paranoję. Czy faktycznie była chora, czy też wmówiono jej te choroby (lub zapadła na nie przez Picassa), nie wiadomo. Poddano ją elektrowstrząsom, które wolno było aplikować kobietom po 40. Ona miała 38 lat. Picasso wykrzykiwał, że ona musi o nim zapomnieć (miał już wtedy inną kobietę). Po leczeniu zaczęła nazywać siebie Królową Tybetu. Kiedy rozstała się z Mistrzem, do końca życia pozostała sama, pielęgnując pamiątki po artyście. Została strażniczką zakurzonych stworzeń.

Zabrał ci myśli, co do jednej. A zostawił z pianą w ustach. / Między zęby wkładali szmatę, by czaszka nie pękła. / Elektrowstrząsy – pomimo że za młoda na to. Kwaśny oddech / szedł za słowem: Ma zapomnieć. Wyrywali z pamięci strzęp / po strzępie.

Elżbieta Musiał w niezwykłym poemacie „To jedno”, napisanym prozą, odkrywa Dorę Maar zaklętą w obrazach Picassa. Dociera do głębi jej uczuć, emocji. Do głębi jej kobiecości. W tym swoistym monologu podmiotu (w sposób oczywisty jest nim sama poetka), skierowanym do Dory, odtwarza psychikę nieszczęśliwej kobiety, która dla ukochanego mężczyzny wyrzekła się siebie i swojej sztuki. Poetka skleja z kawałków informacji i własnych dopowiedzeń całkowity obraz artystki, która kochała na śmierć. Na śmierć własną. Bo związek Dory i Picassa był dla niej umieraniem już od samego początku, od momentu spotkania.

A mężczyzna, którego pokochała, jawi się w poemacie jako siepacz i geniusz, matador byków z obrazu. Odwrotnie niż w rzeczywistości: w poemacie to Picasso jest w cieniu Dory.

Umiałaś kochać, ale czy zaznałaś czułości? Bezwarunkowej. / Poza granicą sztuki, która tym większa. Gdzie nie liczy się / czas, czy też zmarszczki. Gdy nie potrzeba już słów, / wystarczą ręce. Pozostałaś na płótnach, więc jak mam cię / objąć? Czasem tylko sklejam kwadraty i trójkąty miękką linią. / Nie patrzę na łzy.

Niezwykłość poematu Elżbiety Musiał polega w dużej mierze na jego formie. Oto do treści głównej dopasowana jest treść poboczna – przypisy (na wzór Eliotowskiej „Ziemi jałowej”). Tworzy się w ten sposób obraz jednolitego świata, złożonego z dwóch części: świata wewnętrznego – uczuć i myśli (treść poematu) oraz świata zewnętrznego, faktów, zawartego w przypisach. To piętrzenie warstw widać również w zamieszczonych w tomiku grafikach, portretach, na które nakładane są kolejne warstwy kolorów, tworząc subiektywny obraz postaci, nie zacierając jednak jej kształtów.

Elżbieta Musiał przywraca Dorze należne jej miejsce w historii. Nie jako kobiety Picassa, a niezależnej, wszechstronnie uzdolnionej artystki, która dla uczucia, pragnąc uchwycić szczęście (lub pozór szczęścia), porzuciła własną sztukę i zanurzyła się w cudzą. Artystki, która latami pielęgnowała pamięć po wybitnym malarzu. I która zasługuje na to, by pielęgnować pamięć również po niej.

Elżbieta Musiał, To jedno, Wydawnictwo ARK Media, Warszawa 2016, ISBN 978-83-931545-3-1

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko