Z cyklu miniatur Marka Ławrynowicza – Pan Pasikonik
Pan Pasikonik
Nowy rok
– No i znowu Nowy Rok – powiedział pan Pasikonik patrząc w lustro.
Osobnik w lustrze nie wyglądał; zbyt korzystnie. Worki pod oczami zrobiły się większe, podbródek nie wskazywał już na energię i stanowczość, lecz raczej podkreślał bezradność swego właściciela. Pan Pasikonik patrzył na siebie z niechęcią i zdumiewał się nad szaleńczą radością, z którą ludzie na całym świecie witali nowy rok. Jaki tu powód do radości? Nadejście nowego roku informuje tylko o jednym: do śmierci coraz bliżej. Najpierw trzy ćwierci do śmierci, potem dwie, potem jedna, a potem już nawet liczyć nie warto. Włożył kurtkę i wyszedł na balkon. Nad Ursynowem wybuchały fajerwerki, w oknie na przeciwko, ktoś kogoś całował, jakiś gość w smokingu, który zapewne wyszedł z przyjęcia i nie zdołał trafić z powrotem siusiał na latarnię. Pan Pasikonik patrzył i myślał: co w tym niezwykłego? Po prostu kolejny z zimowych dni nanizanych na nitkę czasu. Wrócił do mieszkania, otworzył szampana i pił go ze smutkiem patrząc w wyłączony telewizor. Jak zwykle okazało się, że pan Pasikonik nijak nie przystaje do rzeczywistości.
Marek Ławrynowicz