Stanisław Grabowski – Nie zestarzałaś się kolędo

0
607

STANISŁAW GRABOWSKI


 

„Nie zestarzałaś się kolędo”



nuty koleda

 


            U Juliana Przybosia w jego Jabłoneczce (Antologii polskiej pieśni ludowej) próżno szukać tekstów kolęd. Po raz pierwszy ukazała się u nas w czasie najgorszym, bo w 1953 roku. Tych antologii wychodziło wówczas sporo, aleć temat kolęd  był zakazany. W pierwszym zdaniu przedmowy do Jabłoneczki czytamy: „Polska Ludowa przywraca ludowi jego dawną pieśń”, jak się okazało, niepełną, bo zubożoną o kolędę, o pastorałkę.

            Trochę czasu trzeba było poczekać, żeby mogły się bez kłopotu ukazywać książki z kolędami poza kościelnymi oficynami. Jeszcze w Księdze cytatów z polskiej literatury pięknej (1975) na słowo kolęda natykamy się tylko raz. I to w cytacie z Mikołaja Reja: A dam li dobrą kolędę, / Że z nogami w niebie będę.

            Wydany w 2001 roku przez wydawnictwo „Jedność” w Kielcach tom pod tytułem Życzę ci… w opracowaniu ks. Zbigniewa Trzaskowskiego przynosi potężną porcję kolędowych tekstów, ale pomija klasykę: Przybieżeli do Betlejem pasterze, Gdy śliczna Panna, Dzisiaj w Betlejem, Pójdźmy wszyscy do stajenki, Gdy się Chrystus rodzi, Wśród nocnej ciszy… Te i inne kolędy można oczywiście odnaleźć w innych pięknie opracowanych i ilustrowanych książkach. 

            Trzaskowski nie zapomniał o takich autorach jak Stanisław Jachowicz, Władysław Bełza, czy Maria Konopnicka, to ci najstarsi, z XIX wieku. Sporo jest autorów przedwojennych: Ewa Szelburg-Zarembina, Bronisława Ostrowska, Lucyna Krzemieniecka, Alina Kwiecińska, Artur Oppman, Jerzy Liebert, Józef Czechowicz i inni.

            Co zacytować z tego bogactwa? Może właśnie Czechowicza Świętą noc:

 

                        Słuchaj, dziewuszko, słuchaj i chłopcze,

                        jak grają w szopce:

                        la – la – la – la,

                        dobiega aż tutaj z dala…

 

                        Fujarki fukają tak rzewnie,

                        śpiewnie – zaśpiewnie:

                        lu – lu – lu – lu,

                        w uciesze skąd tyle żalu?…

                        […]

 

             Z kolei, powojennych poetek, najogólniej określając, w tomie Życzę ci… odnajdujemy m.in. utwory poświęcone Wigilii przedwcześnie zmarłej Emilii Waśniowskiej, Emilii Berndsen, czy Hanny Januszewskiej. Kogo zacytować? Wybieram fragment wiersza Waśniowskiej pt. Wieczór wigilijny:

 

                        To właśnie tego wieczoru

                        zło ze wstydu umiera,

                        widząc, jak silna i piękna

                        jest Miłość, gdy pięści rozwiera.              

 

                        To właśnie tego wieczoru,            

                        od bardzo wielu wieków,

                        pod dachem tkliwej kolędy

                        Bóg rodzi się w człowieku.

 

            Są też u Trzaskowskiego autorzy, których trudno odnaleźć gdziekolwiek indziej. Nie ma dziesiątków tych, którzy stworzyli warte pamięci kolędy osadzone we współczesnych realiach i zgodne z nowoczesną wersyfikacją. Przykładem niedawno zmarły poeta i pisarz, związany ze „Współczesnością” Jerzy St. Czajkowski, autor zbioru pt. Wiersze wigilijne (1997).

            Gdyby przytoczyć teksty nieobecnych a ważnych poetów w Życzę Ci…, które powstały po 1945 roku, dopiero można byłoby mówić o różnorodności polskich kolęd i pastorałek, bogactwie motywów, ich finezji czy magii.

            I przypomnieć, że niejako ojcem ich wszystkich był Franciszek Karpiński (1741–1825). Poetycki fenomen na miarę swoich czasów, z pewnością wart niejednej jeszcze rozprawy.

            Tomem wierszy Karpińskiego zachwycał się np. książę Adam K. Czartoryski, też po trosze poeta. Tom nosił tytuł Zabawki wierszem i przykłady obyczajne (1780). I to z niego mamy nieśmiertelną sielankę pt. Laura i Filon (Już miesiąc zeszedł, psy się uśpiły…) i inne utwory, które niejako wchłonął folklor. To dało miejsce Karpińskiemu w polskiej poezji, nadto popularność we wszystkich kręgach społecznych. A dochodzi przecież jeszcze m.in. „przeznaczony dla ludu”  jego śpiewnik Pieśni nabożne (Kiedy ranne wstają zorze; Wszystkie nasze dzienne spraw; Bóg się rodzi, moc truchleje…).

            Karpiński wydał go w 1792 roku.

            Julian Ursyn Niemcewicz, który do niego pielgrzymował do Dobrowód, urzeczony naturalnością i wdziękiem Zabawek wierszem…, zanotował w Pamiętniku, że zastał poetę moczącego nogi w misie z wodą, rzępolącego na gęśli i podśpiewującego. Zeszła im noc na czytaniu, na deklamowaniu wierszy, w tkliwszych miejscach Karpiński lał łzy jak fontanna, pisał Zbyszewski.

            Karpiński, łączący oświecenie z romantyzmem, do dziś obecny jest wśród nas swoimi kolędami, chociaż gdyby zapytać kto jest autorem np. pieśni Bóg się rodzi, moc  truchleje… nie każdy odpowie na to pytanie. I to jest właśnie jego zwycięstwo, oderwanie się od tekstu od autora, staje się on jakby własnością wszystkich, pieśnią bezimienną.

            Karpiński nie był sam i nie był pierwszy.

            Według Stefana Nieznanowskiego najstarsze kolędy zapisano w Ludycjach wieśnych (1543). „Trudno oznaczyć czas – pisze Nieznanowski – w którym kolędą zaczęto nazywać pieśń bożonarodzeniową, stało się to jednak późno, chyba w wieku XIX”. Z tych najstarszych kolęd, które do dziś zachowują żywotność, warto przytoczyć: Stała się nam nowina czy Anioł pasterzom mówił (przekład z łac. Angelus Pastoribus).

            Nie wdając się w uczone podziały warto jeszcze wspomnieć, że dalekiej przeszłości sięgają też do dziś obecne w religijnych obrzędach  kolędy: Gdy śliczna Panna Syna kołysała i Lulajże Jezuniu, obie wzięte z rękopisów karmelitanek i klarysek. Z pewnością literackiej proweniencji jest jednak Mizerna, cicha stajenka licha autorstwa Teofila Lenartowicza (1822–1893), który wyjechawszy do Włoch przecież nigdy nie zerwał z pochwałą polskiej wsi, czy polskiej religijności, przez co „niejeden jego utwór wszedł do zasobu bezimiennej pieśni […]”. Przykładem wspomniana wyżej Mizerna, cicha stajenka licha.

            Oprócz Teofila Lenartowicza nie sposób nie przytoczyć autorów jeśli nie kolęd to poetyckich peryfraz osnutych wokół Bożego Narodzenia. Nieznanowski pisze, że wymienić można tu wiele nazwisk, począwszy od A. Krzyckiego z XVI wieku, poprzez S.H. Lubomirskiego, S. Grabowieckiego, Mickiewicza, Słowackiego, Norwida, Asnyka, Karpowicza, po Staffa, Leśmiana, Tuwima, Gałczyńskiego, Czyżewskiego, Wierzyńskiego i kolędę okupacyjną Baczyńskiego, Borowskiego czy Gajcego. Antologię ich wierszy pt. Boże Narodzenie (1961) przygotowali A. Jastrzębski i A. Podsiad.

            Warto przy okazji podkreślić, iż kolęda miała i ma u nas wielu entuzjastów, którzy dysponują ogromnym repertuarem wyśpiewywanym z pamięci. Do najpierwszych pośród nich należał papież Jan Paweł II.

            Kolęda to pieśń, której zwycięski pochód rozpoczyna się z czasem adwentowym, a po święcie Trzech Króli powoli zanika z repertuaru np. radiowego.

Chyba najmocniej wiąże nas ona z Wigilią, ze stołem nakrytym białym obrusem, z wigilijnymi potrawami, z przekazywanymi sobie życzeniami.

            Zawsze wtedy towarzyszą nam dźwięki kolęd.  

Jednak pamiętając o kolędach i związanych z nimi obyczajach, nie zapomnijmy także o czymś ważnym i istotnym, a mianowicie o dodatkowym nakryciu na wigilijnym stole. Dla kogoś, komu należy pomóc, ugościć go, kiedy zapuka do naszych drzwi.

Pamiętając o dodatkowym talerzu, to jednocześnie pamiętać o potrzebie wspólnoty, że w Wigilię nikt z człowieczej rodziny nie powinien być samotny, nie może przebywać poza ludzką solidarnością.

O tym także przypominają nam wiersze, tak piękne jak ten, który na koniec zacytuję, autorstwa wrocławskiej poetki Karoliny Kusek:

 

            Nie zestarzałaś się kolędo.

            Choć mówisz językiem starym.

            Choć pobrzękują w twojej melodii

            dźwięki pastuszych fujarek.

 

            Płomienna wiara w cud NARODZIN.

            Prostota twoja i szczerość…

            Znalazły w ludzkich sercach schronienie

            przed czasem okrutnym

                                                    jak Herod.

 

 

        

 

 

 

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko