Marek Maciągowski
Objaśnianie czasu
W kolejnym tomie swojej poetyckiej wędrówki po zakamarkach ludzkich uczuć i wrażeń Romuald Bielenda zmierzył się z trudnym, bolesnym, bo wciąż nabrzmiałym emocjami tematem polskiej pamięci o zamordowanym żydowskim narodzie. Tom jego wiersyz nosi tytuł Tabu*. To słowo, tchnące tajemniczością, wywołujące podświadomy lęk przed nieznanym, doskonale definiuje zjawisko pamięci o holocauście. Autor, urodzony tuż po wojnie, Żydów nie może pamiętać. Ale i jako dziecko, i jako dorosły nie może uciec od dziwnych słów, tajemniczych znaków, cmentarnych kamieni, rodzinnych opowieści, imion i nazwisk ludzi, których już nie ma. Wszystko to tworzy dziwny świat, który nie istnieje materialnie, ale który wciąż jest obecny, od którego nie można się oddalić i przykryć go niepamięcią.
Tematy żydowskie dla wielu Polaków jeszcze dziś są tabu. Groźne, niemal zakazane, choć nikt nie wie dlaczego, ale zarazem jakby uświęcone niewyobrażalnym ogromem zbrodni. Romuald Bielenda, jak wielu z nas, doskonale wie, że wokół „tematu Żydów” przez długie powojenne lata istniała swego rodzaju zmowa milczenia, oficjalna autocenzura, która przestawała działać zawsze, gdy do głosu dochodziły uczucia, a zamiast o Żydach, zaczynało się mówić o Abramku, biednej Ryfce, mądrym Szmulu, głupim Icku czy pięknej Salci – tych którzy byli tu, żyli obok. I którzy zginęli. To tabu, przez lata silne z najróżniejszych przyczyn , w dodatku mocno utrwalane przez powojenne władze, dzisiaj niczemu dobremu już nie służy. Przeszkadza nam, uwiera. Wiemy to, bo dziś, jak autor, żyjemy w innym świecie, w którym niepotrzebne nam upiory przeszłości wskrzeszane właśnie przez istnienie tabu. Zamiast nich potrzebna jest szczera, ludzka pamięć, która dobro na zwie dobrem, a zło – złem.
Romuald Bielenda swoimi wierszami przełamuje tabu, jakim była do niedawna pamięć o Żydach. Jego przejawem stała się obojętność. To straszne słowo w obliczu niewypowiedzianej tragedii narodu. Zauważa, że w tę obojętność uderza z całą siłą gest nadziei, gdy po latach ktoś zapala lampkę przy macewie. I wtedy zaczynamy wiedzieć, że Żydzi byli tu, żyli, że dzieci bawiły się na tych samych ulicach. A potem wiemy, że zostali zabici, że mordowano ich okrutnie, że ktoś ocalał.
Wiersze zawarte w tomie Tabu są refleksją dojrzałego człowieka, próbującego zrozumieć i zdefiniować rzeczywistość, której istnienie czuł i doświadczał od dziecka, ale która przecież stanowiła tabu. Czy było ono potrzebne? Czy spełniało jakąś pozytywną rolę?
„Jak wiele tragedii można by ominąć, gdyby nie podawać zmyślonych przepisów” – stwierdza autor. To kwintesencja pamięci o Żydach, w której do dziś wiele prawd, ale też i półprawd, i zmyśleń, i bajań. Tworzonych właśnie po to, by podtrzymać życie tabu. Tylko, że to tabu nie jest do niczego potrzebne człowiekowi. Nadzieję daje tylko twórcza refleksja nad życiem, która pomaga „objaśniać czas” i sprawia, że świat trwa także dzięki mądrej pamięci pokoleń .
Roman Bielenda Tabu , Oficyna Wydawnicza STON2, Kielce, s.50.