Z cyklu miniatur Marka Ławrynowicza – Pan Pasikonik
Pan Pasikonik
Szczęśliwe życie
Do pana Pasikonika przyszedł człowiek nieduży, łysy i zaskakująco nerwowy.
– Chcę panu zapewnić szczęśliwe życie. – powiedział rozsiadając się w fotelu. – Albowiem każdy może być szczęśliwy, jeśli ma odpowiednią receptę, a ja właśnie takie recepty dostarczam.
– Interesujące. – powiedział pan Pasikonik. – A jak to się odbywa?
– Bardzo prosto. Pan wpłaca na konto firmy „Szczęśliwe życie” 1254 złote a gdy przelew znajdzie się na koncie, tu ma pan wizytówkę z numerem konta, firma przesyła panu szczegółową instrukcję, która wyjaśnia jak ma pan zmienić swoje życie żeby być szczęśliwym.
– To już pewnie te instrukcje krążą po mieście w setkach kopii. – uśmiechnął się pan Pasikonik
– Myli się pan. – powiedział surowo przedstawiciel firmy „Szczęśliwe życie” – Recepta dotyczy tylko pana. Rozumiem, że jest pan zainteresowany?
– No właśnie nie do końca.
– Jak to? Czyżby kwota 1254 złote wydawała się panu zbyt wygórowaną opłatą za szczęśliwe życie.
– Ależ nie. Powiedziałbym nawet, że to bardzo tani rodzaj szczęścia.
– No to, o co chodzi?
– Widzi pan. W gruncie rzeczy jestem zadowolony ze swojego życia i nie chciałbym go zmieniać.
– Nie chce pan być szczęśliwy?
– Jakoś nie.
– Obniżę panu wpłatę o 54 złote a resztę rozłożę na dwanaście rat. – kusił łysy.
– Mimo to chcę żyć tak jak do tej pory.
– Przepraszam, ale pan jest idiotą!
– Być może.
Przybysz zerwał się z fotela i zaczął nerwowo krążyć po pokoju.
– Bedzie pan o wiele szczęśliwszy! Zapewniam pana! – wołał.
– Ale tak jest mi zupełnie dobrze.
Przedstawiciel firmy zaczął biegać po pokoju dwa razy szybciej, aż nagle ruszył do drzwi i z okrzykiem:
– Bałwan!
wybiegł na korytarz.
Pan Pasikonik siedział w fotelu i myślał o tym, że jego życie może nie jest do końca udane ale ten, który go odwiedził wyglądał na o wiele bardziej poszkodowanego przez los. Może zatem roztropnie będzie trzymać się od firmy „Szczęśliwe życie” z daleka.
Marek Ławrynowicz