Janusz Termer – Pogoda burzy nad Iwaszkiewiczem

0
225

Janusz Termer



 „Pogoda burzy” nad Iwaszkiewiczem

 

 

pogoda-burzy       Ta zgrabna, niewielkich gabarytów edytorskich książeczka Eugeniusza Kabatca* – wznowiona teraz wraz z dopełniającymi ją listami Jarosława Iwaszkiewicza do jej autora – to rzecz trudna do jednoznacznego określenia gatunkowego. Reportaż to, o prawdziwie dokumentalnych walorach, czy tylko zwyczajne i luźne obserwacje „uczestniczące”, ciekawostkowe opowieści i uwagi snute niespiesznie na marginesach opisu pewnej rzeczywistej ich wspólnej podróży do Palermo?  A  może te zapiski i refleksje, niekiedy wręcz o znamionach prozy poetyckiej, to tylko dogodny pretekst, okazja dla próby uchwycenia zewnętrznych przejawów pewnych, charakterystycznych cech, dających też okazję do odkrywania głębszych wymiarów, niespodzianek losu oraz cech osobowości autora Sławy i chwały  – przydatnych do szkicowania portretu psychologicznego owego „starego poety” (takiego ze słynnego jego późnego wiersza pod tym tytułem), który teraz odbywa swą ostatnią podróż na Sycylię po odbiór literackiej Nagrody Mondello? W miarę lektury stwierdzamy jednak, że ten czytelniczy problemat formalny, to kłopot bez większego znaczenia, bowiem okazuje się iż mamy tu do czynienia z tym wszystkim po trosze, a może i z coś więcej jeszcze…

  „Tyle razy wędrował po tej suchej ziemi, przemierzając ją wzdłuż i wszerz, krył się w cieniu nagrzanych kamieni Wielkiej Grecji, zadzierał głowę ku bizantyjskim mozaikom ze snów swojego dzieciństwa, krążył po stromych uliczkach miast i miasteczek, bratając się z psami, osłami, świetlikami i nieraz oczekując na coś największego – nikt nie dojdzie już czy nie na coś ostatecznego – nadsłuchiwał pomruków drzemiącego wulkanu… Tyle razy, powiadam, ponad pół wieku, pijał tu mocne wina wytrawne i słodką Marsalę, by teraz –  Boże drogi i wszyscy jego szatani! – by teraz, mówię, stanąć w świetle jupiterów o suchym pysku lub z wodą pryskającą szyderczo mineralnymi bąbelkami?! Tak, była tu niedogodność wielka, jego duże ciało uginało się pod ciężarem osiemdziesięciu pięciu lat, a dusza płakała, gdyż w domu pozostawił groźnie chorą żonę, towarzyszkę nad podziw wierną w jego długim życiu wędrującego Bizantyjczyka”. Tak właśnie brzmią jedne z pierwszych wprowadzających w sedno zamierzeń zdań tej książki Eugeniusza Kabatca, który – wraz z całym tym istnym i prawdziwym senioralnym, towarzyszącym pisarzowi, „dworem”  (córką, sekretarzem osobistym, przedstawicielami mediów polskich i włoskich) – w tej ekskursji brał czynny udział…

    I który po latach kilkunastu tę ostatnią sycylijską przygodę Iwaszkiewicza „z Sycylią”, ale i także – jak się okazało – i „z całym swym życiem”, tak można to śmiało za Kabatcem powtórzyć, przywołał z czułej jak fotograficzna klisza pamięci i przypomniał w swej Pogodzie burzy nad Palermo, w sposób jakże daleki od spodziewanego przez odbiorcę klasycznego dziennikarsko-reportażowego konwenansu. Czyli gubiąc porządek chronologiczny zdarzeń na rzecz porządku znaczeniowo poważniejszego, eseistycznego przede wszystkim właśnie wymiaru, w którym na równych prawach funkcjonują elementy domysłu, fikcji i faktu. Porządku eseistycznego rozumianego tutaj w klasycznym sensie – Montaigne’owskim, jako próba i poszukiwanie! Jako świadome drążenie i dążenie w licznych ponawianych czasami po wielokroć z różnych punktów widzenia próbach dotarcia do owych – także oczywiście i poprzez konfrontację z własną wcześniejszą wiedzą – wyłaniających się dla w trakcie tej podróży odkryć prawd mu nieznanych, często zaskakujących. Do poszukiwania, oświetlania i dyskretnego komentowania tych mniej lub bardziej oczywistych faktów i zdarzeń czy „tajemnic” biografii, paradoksów długiego życia, niespodzianek fizycznych udręk starości. A także do tropienia źródeł inspiracji artystycznych, zwłaszcza pewnych sycylijskich – jak i w ogóle „włoskich” – wątków twórczości tego „patriarchy piśmiennictwa polskiego” – jak określili to sycylijscy fundatorzy tej nagrody z tego leżącego pod Palermo eleganckiego kurortu Mondello. Nagrody nowo powstałej, mającej służyć otwieraniu kontaktów i „budowania pomostów” dla spotkań oraz dialogu między kulturą Wschodu i Zachodu, a która nawiasem mówiąc, przyniosła więcej splendoru owym jej fundatorom i pomysłodawcom niż samemu polskiemu pisarzowi; o czym tutaj między wierszami przeczytać można …

      Ale pamiętać trzeba, że ta książka Eugeniusza Kabatca ukazała się po raz pierwszy w roku 1999 w małym wydawnictwie prywatnym i zginęła wtedy w tłumie tamotecznych gorących „milenijnych” i innych nowości nowej epoki. Teraz ukazuje się jej wydanie drugie, poszerzone i uzupełnione. Oczywiście  „poszerzone i uzupełnione” przez autora, bo jakżeby inaczej, lecz także i niejako przez sam mijający tak nieubłaganie… czas, który który niespodziewanie-spodziewanie musiał tchnąć w tę sympatyczną książeczkę nowe życie, nadać jej nowy wymiar i znaczenie. Wiedział o tym doskonale i sam jej autor, gdy decydował się na jej wznowienie po kilkunastu latach, gdy tak znaczenie poszerzyła się wiedza o życiu i twórczości Jarosława Iwaszkiewicza dzięki licznemu gronu badaczy jego dorobku i ich nowym źródłowym ustaleniom i księgom. Jak na przykład Inne życie – biografia Jarosława Iwaszkiewicza tom pierwszy (wkrótce ma się ukazać tom drugi) Radosława Romaniuka oraz wielu innym fundamentalnym krytycznie opracowanym edycjom, takim jak choćby trzytomowe Dzienniki pisarza w opracowaniu Agnieszki i Roberta Papieskich i ze wstępem Andrzeja Gronczewskiego czy trafiająca coraz częściej na światło dzienne niebywale rozległa jego osobista korespondencja…  Przynosi to wszystko nową jakość, obecną i tutaj, w spojrzeniu na długie i bogate życie oraz interpretacje utworów autora Panien z Wilka. Ma teraz też swój niebagatelny udział w obecnym odwoływaniu owej, delikatnie mówiąc (a zawartej w tytule jednego z jego autobiograficznych wierszy), „burzowej pogody” nad Jarosława Iwaszkiewicza życiem i twórczością, a zwłaszcza jego postawą i wielostronną działalnością w latach „minionej epoki”, jako reakcja i odpowiedź na owe toczące się u nas po śmierci pisarza w latach 80. i 90. spory i – co tu kryć – ataki personalne. Jakże często niestety nierozumne, pełne zacietrzewionych, niesprawiedliwych, pochopnych i tendencyjnych wręcz sądów, opinii i dyskusji quasi-literacko krytycznych…

     W tym zatem kontekście należy też czytać takie literacko interesujące i intrygujące świadectwa literackie, jak przywoływana tu Pogoda burzy nad Palermo, dająca arcyciekawy wgląd w rozmaite, mało znane szczegóły biograficzne, a poprzez nie w ogromnie ważne rejony i rozległe krajobrazy bezpośrednich artystyczno-ideowych i literackich źródeł inspiracji całej poetyckiej i prozatorskiej twórczości Jarosława Iwaszkiewicza. Jakim jest tutaj, stale w rozmaitych konfiguracjach obecny, a jeden  z nadrzędnych tematów tej książki Eugeniusza Kabatca motyw, czyli trwałe, charakterystyczne i pobudzające przez całe życie związki między kulturą krainy jego Iwaszkiewicza wschodnich, polskich i bizantyjsko-ukraińskich korzeni, obrazami z dzieciństwa i młodości pisarza, a wątkami kultury europejskiej, tak obecnymi od zawsze w jego poezji, nowelach i powieściach, a jakże często przywoływanymi choćby przez między innymi same „wątki sycylijskie” wielu jego dzieł literackich czy też bogato reprezentowane we wspomnianej niebywale obszernej epistolografii, tak istotnej i znamiennej dla autora Podróży do Włoch i Książki o Sycylii.

    Proszę też na  koniec zwrócić uwagę na wielce ciekawe i znamienne dla jego „poszukującej” literacko-poznawczej postawy dopowiedzenie, jakie złożył jej autor teraz we wprowadzeniu do nowego jej wydania. „Piszę to dziś, po latach – powiada Eugeniusz Kabatc –  z uczuciem pewnego zadziwienia, jakbym – będąc już w wieku starego Pisarza z tamtych dalekich czasów wiedział o Nim więcej, ale czegoś do końca nie rozumiał. Tedy tę nową wersję opowieści poszerzam o niektóre sceny filmowe, skomponowane przy zainteresowaniu sycylijskim losem Pisarza ze strony panów Jerzego Kawalerowicza i Andrzeja Wajdy, i uzupełniam listami do mnie Jarosława Iwaszkiewicza z lat naszej kresowej i włoskiej przyjaźni”. Istotnie, ożywia to i w jakimś sensie nawet „uaktualnia” nasz odbiór Pogody burzy nad Palermo, książki  pełnej znaków zapytania, a i przede wszystkim wnikliwych prób w poszukiwaniu trafnych diagnoz i opisów złożonych psychologicznych czy obyczajowych. Godnej wnikliwej uwagi, bo naprawdę gęstej od znaczeń, bogactwa rozlicznych odwołań literackich, sytuacyjnych odniesień i aluzji. Choć zapewne i nie jest to książka dla każdego czytelnika – choćby dla niecierpliwych amatorów nazbyt uproszczonych formuł i rozstrzygnięć – bo jest czasami przez to niezbyt łatwa w odbiorze, a może bywa nawet i momentami nieco także rzeczywiście nad-ekspresyjna stylistycznie. Acz przecież nie od dzisiaj wiadomo, że „styl to człowiek”…                                       

J.T.

 Eugeniusz Kabatc Pogoda burzy nad Palermo. Z listami Jarosława Iwaszkiewicza do  autora (opracowanie i przypisy Radosław Romaniuk), PIW, 2016, s.244, wydanie I w tej edycji).


Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko