Andrzej Walter
Cena zdrady
Czas na opowieść o zdradzie i miłości.
Wydaje się, że trudniej o banalniejszą opowieść. Czy temat ten nie jest dla literatury czymś tak oczywistym, że wylany nań przez lata ocean atramentu jest jeszcze wart namysłu? Otóż młody izraelski pisarz Yishai Sarid w swojej drugiej powieści „Limassol” udowadnia, że tak. Udowadnia, że można wciąż zaskoczyć i uwieść czytelnika. Udowadnia, że można tak poprowadzić narrację opowieści, iż zadawane pytania, postawione dylematy etyczne i moralne oraz cały dramatyzm podejmowanych w życiu decyzji krąży wokół myśli i rozważań, pozostaje w jaźni i pamięci czytelnika, wciąga go bez reszty i zostaje w nim jak zadra, jak lęk, jak wątpliwość jakże łatwo przystawalna również do naszych: doznań, doświadczeń i wydarzeń. Yishai napisał to tak, że wnikamy całkowicie w głównego bohatera, że jego zadanie, jego dylemat staje się ze strony na stronę wchłanianej lektury naszym zadaniem i naszym dylematem, a jego upadek i poszukiwanie okruchów człowieczeństwa stają się naszą pokrętną aleją przemijania i sumą naszych grzechów wraz z percepcją sumienia.
Książka szokuje i jednocześnie zachwyca, że nawet w dzisiejszych czasach można stworzyć thriller, kryminał czy nazwijmy go z suspensem, historię nasączoną mroczną sensacją jako coś, co bardziej wnika w głębię świadomości niż w banał opisanych wydarzeń. A wydarzenia zdają się tam być wielce niebanalne. Oto oficer służb specjalnych Izraela, na co dzień zapobiegający zamachom terrorystycznym szukając, chwytając i brutalnie przesłuchując Palestyńczyków, otrzymuje przedziwne i dla niego samego niejasne zadanie inwigilacji znanej pisarki. Pisarka jest w wieku balzakowskim, naznaczona życiem i przemijaniem, choć nadal ponętna i inspirująca. Rozpoczyna się niesamowita gra, pełna mocnych i zajmujących rozmów, pełna subtelnie budowanych emocji oraz obfita w powolne odkrywanie kolejnych meandrów życia w piekle. To piekło, czeluść absurdu, stanowi tu banalność przypisywaną miłości i zdradzie, to piekło bliskowschodnich relacji międzyludzkich i zło, które mu towarzyszy jest tam naturą, codziennością, czymś oczywistym, a fascynujący jest człowiek i jego nieskończona duma, jego pragnienie wyplątanie się z matni owej banalności. Nad całością krąży atmosfera nieuchronnej porażki, każde z rozwiązań może i okazuje się złe, każda opcja niesie za sobą ból i cierpienia. A dookoła, pomiędzy wierszami pojawia się więcej pytań niż konkretnych odpowiedzi. Książka doprawdy – jest niesamowita. Mroczna, dołująca, przygniatająca do ziemi, ale w warstwie uczuć pokazująca, że człowiek może zawsze zachować godność, honor, dumę, a jest do tego zdolny dzięki miłości, potknięciom, błędom, ale i swojej tajemniczej sile, którą obdarza go sama jego istota będąca mieszanką dobra i zła, z tym że dobro jakoś tam skazane jest na zwycięstwo. Choć konsekwencje owego zwycięstwa – znów – mogą być bardzo dojmujące. Od lektury naszego Myśliwskiego nie czytałem czegoś tak dobrego.
Do tego podkreślmy znów dobitnie – to tylko niby zwyczajny kryminał. Jaki potencjał tkwi w tym młodym izraelskim pisarzu – YishaiSaridzie, skoro już dziś raczy nas czymś tak wytrawnym i wyrafinowanym?
Yishai’aSarida spotkałem na Tragach Książki w Krakowie. W tym roku zagranicznym gościem targów był Izrael. Dzięki warszawskiemu Wydawnictwu Filo dane nam jest zapoznać się z serią trzech książek z dziedziny współczesnej prozy izraelskiej. Zdecydowanie najciekawszą z nich pozycją jest właśnie opisywany Autor. Jak dowiadujemy się z krótkiego biogramu –
„Urodził się w Tel Awiwie w 1965 r. Jest synem legendarnego polityka izraelskiej lewicy i poety JossiSarida. W czasie służby wojskowej był oficerem wywiadu, czego ślad można zauważyć w jego powieściach. Następnie studiował prawo na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie. Od 1994 r. jest członkiem izraelskiej izby adwokackiej, a od 2004 r. wspólnikiem w telawiwskiej kancelarii specjalizującej się w prawie administracyjnym.
Jako pisarz zadebiutował w 2000 r. powieścią „Łatwa zdobycz”, której bohaterem jest młody adwokat reprezentujący wzorową żołnierkę, gwałconą i molestowaną przez wysokiego oficera armii.
W 2009 r. ukazała się jego najbardziej znana książka, powieść sensacyjna „Limassol”, dotychczas przełożona na dziewięć języków (angielski, niemiecki, francuski, chiński, turecki, włoski, duński, kataloński i polski). Powieść ta doczekała się wielu entuzjastycznych recenzji, zdobywając we Francji, Włoszech i Irlandii szereg prestiżowych nagród.
Jego kolejna powieść „Ogród Noemi” (2013) znalazła się na finałowej liście kandydatów do Nagrody im. Sapira, najważniejszej izraelskiej nagrody literackiej.”
W przypadku książki „Limassol” absolutnie nie dajmy się zwieść pozorom i konwencjom. To opowieść narastającego napięcia, powolnego odkrywania warstw zakrytych, złudnej konwencji przyciągającej naszą uwagę, a tak naprawdę opowieść snująca się wobec ludzkich losów na tle mechanizmu zła, na tle systemu wzajemnego samozniszczenia. Ostateczna zdrada naszego głównego bohatera – było, nie było szpiega izraelskiego wywiadu – w zasadzie jest dramatycznym pytaniem rodem z antycznej tragedii. To pytanie fundamentalne na ile konieczność, obowiązek i powinność czynienia zła dla ratowania tysięcy niewinnych istnień zmusza człowieka do wyparcia się elementarnych ludzkich odruchów, aby mógł on pozostać w jako takiej harmonii z własnym sumieniem. Powstaje pytanie kolejne – kogo zdradził, tak naprawdę nasz bohater – a może zdradził siebie samego będąc w sytuacji tak zagmatwanej, trudnej i nasączonej emocjami, że mógł postąpić na obydwa sposoby i każdy z nich znalazłby mocne moralne, etyczne i najzwyczajniej ludzkie uzasadnienie. Kiedy zamknąłem książkę zacząłem się nad tym zastanawiać. Zastanawiam się do dziś i już chyba zawsze pozostanie mi po tej książce owo „zastanowienie”, ów dylemat i mocno zadane pytanie. Pytanie bez właściwej odpowiedzi.
Przy czym wato podkreślić, uwypuklić, że Autor w tej powieści (niektórzy nazwą ją bardziej rozbudowaną nowelą) używa bardzo surowych, oszczędnych i subtelnych środków pokazywania rzeczy, ludzi, ich stanów ducha, ich dwuznacznych prawd i zawiłych historii. Nigdy nie jest dosłowny, dosadny i naturalistyczny. Zawsze owija wszystko w woal pewnej tajemnicy, niedomówienia, właściwie nienapisanej i nieokreślonej rozmowy z czytelnikiem, która jest w sposób oczywisty szkicowana kontrastem narracyjnym. Powieść momentami ponura, mroczna i czarna jak noc, a chwilami liryczna, ale w sposób delikatny, otwarty i nigdy nie zakończony.
Mamy tu wiele owych kontrastów – to kontrasty środowisk, uczuć, rodzin, ludzkich postaw, kontrasty codzienne i ostateczne, ale są one zaledwie ramą wokół dramatu ludzkich wyborów, wiary w coś, bądź niewiary, zaangażowania się w coś bądź nie oraz granic wytrwałości. Mam kontrast codzienności wobec przemijalności – widzenia kilka kroków naprzód oraz spoglądania aż poza widnokrąg. Przy tym wszystkim porażająca jest, słynna już wręcz z Hanny Arendt, banalność zła. Znamienne jest też, że ta banalność, której źródłem u Arendt były zeznania Eichmanna, przeistoczyła się w miarowe i systematyczne rozsiewanie wzajemnej śmierci przez ucodziennione strony konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Te strony już tak do owego konfliktu przywykły, przyzwyczaiły się, nasiąknęły nim, iż przestały zauważać … co czynią siebie nawzajem i ludziom postronnym.
Książka jednak nie jest całkowicie pozbawiona nadziei. W enklawach naszej świadomości odnajdziemy afirmację życia, kochania, pisania, tworzenia i odkrywania wciąż na nowo – miłości, siebie samego, przyjaźni, szacunku, rzeczy, które w tym korowodzie zła i brudu są jakby naszymi drogowskazami, sygnałami ostrzegawczymi, aż wreszcie ostatnią deską ratunku. A potem konstatujemy, że może jednak my tacy naprawdę jesteśmy – tylko okoliczności, samonakręcający się mechanizm systemu i nasza słabość uczyniły z nas roboty wykonujące czynności od „a” do „z” i z powrotem bezkształtnie, bezładnie, z siłą rutyny i nawyku. Okazuje się, że jest ratunek, że można wrócić znad krawędzi, jednocześnie wchodząc nad krawędź kolejną i tak w kółko. Do końca. Do kresu. Do dna.
Dno – czyni niewidzialnym, ale od dna można się też odbić.
Nie wiem czy dobrze zrozumiałem tę … no, było nie było, pięknie opowiedzianą historię zdrady i miłości. Może nie było tam ani miłości, ani zdrady. A miłość zastąpiły: fascynacja, podziw i szacunek, zdradę zaś – a była to zdrada Państwa – nie możemy rozpatrywać w kategoriach negatywnych? Zatem o czym była ta historia? Może całą resztę, warstwę dodaną i problemy wymyśliłem ja? Niestety. Po lekturze sięgnąłem do innych dostępnych nam w Polsce recenzentów.
I tak – Paweł Smoleński pisze o tej książce tak:
„Limassol to powieść ponura i mroczna, czarna jak bezksiężycowa noc nad pustynią Negew. Bo jak inaczej może wyglądać świat izraelskich tajnych służb – twardych ludzi bez personaliów i rozpoznawalnych twarzy, ryzykujących wszystko i odbierających życie innym, bo na tym polega ich służba. Na dodatek książka ma w sobie precyzję i bezwzględność antycznej tragedii, gdzie los musi się wypełnić i nic nie jest czarno-białe, mimo że z pozoru właśnie tak wygląda. YishaiSarid napisał znakomity i wciągający thriller, pełen prawdziwych postaci i prawdziwych emocji. „Limassol” może śmiało stanąć na bibliotecznej półce obok książek, które wyszły spod pióra Johna le Carré. I nie ustąpi im ani o krok.”
Samo Wydawnictwo Filo tak charakteryzuje tę nowelę:
„Bohaterem tej pasjonującej i przewrotnej powieści jest bezimienny funkcjonariusz izraelskiej Służby Bezpieczeństwa Ogólnego (Szin Bet). Jego głównym zadaniem jest udaremnianie samobójczych zamachów terrorystycznych na terenie Izraela. Poświęca się temu bez reszty, co doprowadza do kryzysu w jego małżeństwie. I właśnie wtedy zostaje mu powierzona nowa i bardzo nietypowa misja. Pod pozorem pobierania lekcji kreatywnego pisania ma dotrzeć do telawiwskiej pisarki i działaczki ruchu pokojowego, która może go naprowadzić na ślad groźnego terrorysty. Dość szybko angażuje się w jej powikłane życie: z jednej strony syn narkoman, a z drugiej – palestyński artysta z Gazy, nieuleczalnie chory na raka. To właśnie jego syn jest niebezpiecznym terrorystą, który działa na całym Bliskim Wschodzie i od dawna wymyka się izraelskim służbom. Celem operacji jest jego likwidacja. Dopiero na miejscu realizacji misternie przygotowanego planu w cypryjskim Limassol bohater powieści musi wybierać między lojalnością wobec służby, państwa, dawnych kolegów a nowymi przyjaźniami. „Limassol” to fascynująca powieść szpiegowska o patriotyzmie, zdradzie i niemożliwej miłości.”
Faktycznie. Wszystko to w tej książce znajdziecie. Znajdziecie jednak coś jeszcze. Znajdziecie klucz do samych siebie. Będzie on wisiał z naręczem pytań, które dzwonią jak pęk kluczy, znajdziecie się w mrocznym, długim korytarzu z wielką ilością zamkniętych drzwi, a wasze klucze w żadnym przypadku nie będą doń pasować, drzwi nadal – wszystkie – pozostaną zamknięte. Bo, być może, nasze życie przypomina również los głównego, bezimiennego, bohatera codzienności, unurzanego w ekskrementach rutyny i patrzącego na piękno tego świata z tęsknotą i żądzą większą niż miłość, zdrada i śmierć. Codzienność wydarza się ciągle. A piękno … przemija w raz nami. Nie. Nieprawda. Ono nie przemija. Ono trwa. Ono jest Absolutem.
Warto poświęcić życie na jego, niemożliwe do spełnienia, ciągłe szukanie …
W nim chyba tkwi jedyny znany mi, realnie uzasadniony i mówiący do wyobraźni … sens.
Andrzej Walter
YishaiSarid „Limassol”, Wydawnictwo Filo, seria Współczesna Proza Izraelska, Warszawa 2015, stron 248, ISBN: 978-83-629-0315-3